W ostatnim czasie takie rozwiązanie trochę się zdewaluowało, raz że potencjalni kliencie stwierdzili, że nie będą zajadać się cukrem, dwa - wiele osób jest przekonanych, że wpływ węglowodanów na proces wysycania komórek mięśniowych kreatyną jest wymyślony… Jak więc jest w istocie?
Faktycznie transport kreatyny do mięsni wspomagany jest wyraźnie przez ważny hormon – insulinę. Insulina tymczasem wydzielana jest przez specjalne komórki trzustki w odpowiedzi na pojawienie się we krwi składników odżywczych, przede wszystkim glukozy. Rozsądne wydaje się więc podawanie cukrów i kreatyny razem lub w niewielkim odstępie czasowym. Badania naukowe jednoznacznie to potwierdzają, przy czym o ile w pierwszych próbach stosowano astronomiczną dawkę sięgającą 100g cukru (zwykłej sacharozy) do porcji kreatyny o tyle w późniejszych eksperymentach wykazano, że przyjęcie węglowodanów i białka w relacji 1:1 w dawce około 100g razem przynieść może podobny efekt, co ładowanie samym cukrem. Jest to ważna informacja, ponieważ przyjmowanie wysoki dawek węglowodanów prostych takich jak glukoza, czy też – co miało miejsce w badaniach – cukier stołowy, choć wspomóc może proces wysycania mięsni kreatyną, to przysporzyć może wielu dodatkowych problemów z których pogorszenie składu ciała i pojawienie się dodatkowej fałdy na brzuchu mogą stanowić najmniejsze zło.
No tak, niby ładnie opisane, a dylemat pozostaje: czy ewentualne niedogodności związane ze stosowaniem „anabolicznych węglowodanów” mogą zostać skompensowane przez namacalne korzyści? Szanowni Czytelnicy wyjście z dylematu jest proste, jeśli spojrzeć jeszcze raz na mechanizm zależności. Przypominam, że to nie cukier „transportuje” kreatynę do komórek mięśniowych, a insulina, czyli hormon który pojawia się we krwi po spożyciu cukru. Należy zdać sobie sprawę, że insulina pojawia się we krwi również po spożyciu porcji gainera, a także wołowiny z ziemniakami, filetów z kurczaka z ryżem, czy kanapkach z polędwicą sopocką. Tak więc spożycie kreatyny z posiłkiem, czy też niedługo przed jego spożyciem może stanowić rozwiązanie nie mniej skuteczne niż faszerowanie się cukrem.