Problemem, jak powszechnie wiadomo, są nie tylko „puste kalorie”, cukry proste i uwodornione tłuszcze, ale także rozmaite zanieczyszczenia obecne w żywności. Obawiamy się pestycydów, hormonów, antybiotyków i metali ciężkich, a zupełnie pomijamy kwestię niepożądanych składników pochodzenia naturalnego, a tymczasem stanowić one mogą istotne zagrożenie dla naszego zdrowia i życia.
Mikotoksyny to silnie toksyczne związki o działaniu rakotwórczym i zaburzającym pracę mechanizmów obronnych ustroju. Substancje te nie pochodzą jednak z zakładów przemysłowych i nie są związane z postępem cywilizacyjnym. Wytwarzane są przez pleśnie (głównie: Aspergillus, Penicillum, Fusarium) i powstają w czasie przechowywania żywności. Najbardziej rakotwórcze są aflatoksyny - u ludzi wywoływać mogą nawet nowotwory wątroby.
Najbardziej powszechna w żywności jest jednak ochratoksyna A – substancja zdecydowanie mniej toksyczna niż aflatoksyny. Źródłem mikotoksyn w naszej diecie są głównie pokarmy pochodzenia roślinnego, takie jak niewłaściwie przechowywane ziarna i zboża. Znaleźć je można także w kawie i produktach z mięsa wieprzowego i mleka krowiego.
Produkty, których zdecydowanie warto się wystrzegać to przede wszystkim orzeszki ziemne i przetwory z nich sporządzane. Piszę o tym, ponieważ wiele osób, z niewiadomych dla mnie przyczyn, poleca fistaszki i masło z nich robione jako „zdrowy” element diety. Nic bardziej mylnego i to nie tylko ze względu na mikotoksyny. Odradzam również spożywanie kukurydzy - ta również często może rozmaite mikotoksyny zawierać.
Dla wielu zaskoczeniem może się okazać zawartość tych szkodliwych związków w niektórych napojach alkoholowych. Niestety są one odporne na działanie etanolu.
Daleki jestem od straszenia kogokolwiek żywnością. Do napisania tego artykułu skłoniła mnie dyskusja dotycząca kancerogenów obecnych w żywności, w której brałem udział, gdzie wielu jej uczestników zupełnie nie dostrzegało problemu zanieczyszczeń pochodzenia naturalnego. Stwierdzić trzeba, że są one dość powszechne i przy tym wcale nie mniej groźne niż rtęć, ołów czy dioksyny…