IDZIEMY RAZEM PO TWOJĄ FORMĘ! 40% RABATU NA PLAN DIETETYCZNY I TRENINGOWY! SKORZYSTAJ Z KODU "40PT"

Indywidualny plan

Dietetyczny

Indywidualny plan

Treningowy

Indywidualny plan

Dieta + Trening

Opieka dietetyka i trenera Już od

Plan dieta + trening 29,99 zł/mies.

Opieka dietetyka Już od

Plan dietetyczny 26,66 zł/mies.

Opieka trenera Już od

Plan treningowy 23,33 zł/mies.

Plany dieta i trening
{{$parent.show_arts ? 'Artykuły' : 'Baza wiedzy'}}
Sklep

Świąteczny cholesterol

Święta to czas, który nierozerwalnie kojarzy się nam z łakomstwem. Wielkanocne potrawy zazwyczaj nie należą ani do lekkostrawnych, ani do niskokalorycznych. Konsekwencją kilkudniowej biesiady może być nie tylko przyrost tkanki tłuszczowej, ale także deregulacja gospodarki lipidowej, która może objawiać się nieprawidłowościami w poziomie cholesterolu i poszczególnych jego frakcji. Zależność jest dość ciekawa i warto przyjrzeć się jej głębiej, gdyż skłania do kliku ciekawych refleksji.

Zaburzenia gospodarki lipidowej a ryzyko rozwoju chorób układu krążenia

Zgodnie z przyjętym stanem wiedzy zaburzenia gospodarki lipidowej są czynnikiem ryzyka rozwoju chorób układu krążenia, takich jak miażdżyca tętnic obwodowych. W praktyce, w odniesieniu do owych nieprawidłowości, używa się terminy – dyslipidemia, która może mieć różne formy. Uznani specjaliści zajmujący się tym zagadnieniem [Fredrickson i wsp.], w latach 70. wyszczególnili pięć fenotypów dyslipidemii, wprowadzili do słownictwa medycznego pojęcie hiperlipoproteinemii, która różni się składem lipidowym, obrazem klinicznym i odpowiedzią na różne sposoby leczenia. W późniejszych latach, przyjęta specyfikacja spotkała się z krytyką, co zaowocowało kolejną zmianą.

W 1992 r. Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne (ESC), zaproponowało nowy podział dyslipidemii:

  • Hipercholesterolemia – stężenie całkowitego cholesterolu > 190 mg/dl ( 5 mmol/l), stężenie „złego cholesterolu” > LDL-C 115 mg/dl ( 3 mmol/l). Celem leczenia jest zmniejszenie ryzyka rozwoju chorób układu krążenia.
  • Hipertrójglicerydemia – stężenie TG > 150 mg/dl (ł 1,7 mmol/l):
    • TG 150–199 mg/dl (1,7–2,3 mmol/l) – nie jest bezpośrednim celem leczenia,
    • TG 200–499 mg/dl (2,3–5,6 mmol/l) – podstawowy cel leczenia to zmniejszenie ryzyka rozwoju chorób układu krążenia,
    • TG > 500 mg/dl (5,6 mmol/l) – główny cel to profilaktyka ostrego zapalenia trzustki.
  • Hiperlipidemia mieszana – TC > 190 mg/dl ( 5 mmol/l), LDL-C > 115 mg/dl ( 5 mmol/l) i TG > 150 mg/dl ( 1,7 mmol/l) [rzadko przekracza 500 mg/dl (5,6 mmol/l)] – główny cel leczenia to zmniejszenie ryzyka rozwoju chorób układu krążenia.
  • Małe stężenie HDL – u mężczyzn < 40 mg/dl (< 1 mmol/l), u kobiet < 45 mg/dl (< 1,2 mmol/l) – główny cel leczenia to zmniejszenie ryzyka rozwoju chorób układu krążenia

Jeżeli stężenie LDL-C nie jest oznaczone bezpośrednią metodą , to jego wartość wylicza się za pomocą formuły Friedewalda, która jest wiarygodna, jeżeli poziom triglicerydów nie przekracza 400 mg/dl (< 4,5 mmol/l). Przy większych stężeniach TG algorytm istotnie zaniża wartości LDL-C.

Z punktu widzenia ryzyka rozwoju chorób układu krążenia, znaczenie ma nie tylko poziom całkowitego cholesterolu, ale także poziom poszczególnych frakcji lipoproteinowych i ilość triglicerydów. Aktualnie coraz więcej uwagi poświęca się proporcjom pomiędzy wymienionymi powyżej frakcjami i coraz częściej się mówi o tym, że badanie poziomu całkowitego cholesterolu jest niewystarczające przy rozpoznawaniu zaburzeń lipidowych czy już zwłaszcza – przy ordynowaniu określonych farmaceutyków.

Oczywiście nie będziemy teraz rozpatrywać szerzej aspektu klasyfikacji klinicznej dyslipidemii. Nas interesuje jedynie fakt, iż zaburzenia gospodarki lipidowej mogą być powiązane z ryzykiem chorób układu krążenia, a najważniejsze jest to, iż jednym z czynników wpływających na zdolność organizmu do metabolizowania lipidów jest nasz tryb życia, a w szczególności dieta. Tymczasem świąteczna dieta rządzi się swoimi prawami i rzadko kiedy jest zdrowa i niskokaloryczna. Czy więc powinniśmy obawiać się jej wpływu na zdrowie metaboliczne? Czy kilka dni łakomstwa może zaburzyć funkcjonowanie gospodarki lipidowej? Które świąteczne potrawy uznać należy za „pokarmy wysokiego ryzyka”?

Kilkudniowe łakomstwo a kondycja metaboliczna organizmu

Teoretycznie kilkudniowa biesiada nie powinna w szczególny sposób zaszkodzić ani naszemu zdrowiu ani naszej sylwetce. Jest to jednak założenie mocno hipotetyczne, gdyż jak wiadomo – łakomstwo może mieć różną postać i różne nasilenie. Zupełnie inne skutki niesie za sobą „Zjedzenie trochę większej ilości jajek niż zwykle”, a inne całodniowe biesiadowanie i przekraczanie granic przyzwoitości. Tak więc, pierwszym z czynników jaki należy wziąć pod uwagę jest aspekt jakościowy. Brak umiaru w jedzeniu i piciu, sam w sobie jest niezdrowy. Przejadanie się nawet wartościowymi pokarmami może być niebezpieczne. Jeśli będą to produkty nasycone cukrami rafinowanymi i tłuszczem to skutki okazać się mogą o wiele bardziej dotkliwe. I tutaj dochodzimy do aspektu jakościowego. Im bardziej przetworzone i przesłodzone będą spożywane przez nas pokarmy, tym większe spustoszenie (to wcale nie jest zbyt mocne słowo), poczynią w naszej gospodarce lipidowej.

Oczywiście nikt w dwa lub trzy dni biesiady nie nabawi się miażdżycy, niemniej jednak, w tak krótkim okresie naprawdę można sobie zaszkodzić przeciążając i układ pokarmowy i układ krążenia, zwłaszcza jeśli już w tej chwili borykamy się z jakimiś problemami (nawet jeśli o ich istnieniu nie wiemy). Przy tym zagadnieniu, warto na moment zatrzymać się i odpowiednio je nazwać. Otóż bieżąca kondycja metaboliczna organizmu jest jednym z czynników, który odpowiada za to, czy „świąteczny łakomstwo” odbije się na zdrowiu. Dopowiem, iż zależność jest prosta i uderza w osoby z istniejącymi już zaburzeniami takimi chociażby jak nadmiar tkanki tłuszczowej. Im wyższy poziom zatłuszczenia organizmu, tym większa aktywność endokrynna tkanki tłuszczowej i tym gorsza kondycja metaboliczna organizmu i - uwaga – tym mniejsza „odporność” na rozmaite wybryki żywieniowe, do jakich należy m.in. świąteczne łakomstwo. Analogicznie też, im mniej tkanki tłuszczowej i więcej tkanki mięśniowej tym mniej dotkliwe są negatywne skutki kilkudniowego „popuszczania pasa”.

Pokarmy wysokiego ryzyka i cholesterol

Mając na uwadze wszystkie przedstawione powyżej dane, a przede wszystkim zależność pomiędzy ilością i jakością spożywanego pokarmu a kondycją metaboliczną organizmu, warto zastanowić się, które ze świątecznych potraw czy pokarmów są szczególnie niebezpieczne dla naszego zdrowia. Otóż sytuacja nie wygląda wesoło. W praktyce, w zasadzie wszystkie świąteczne potrawy, poza tymi składającymi się jedynie z nieskrobiowych warzyw (założenie hipotetyczne – bo kto je same warzywa na święta?), są potencjalnie niebezpieczne, o ile zjemy ich zbyt dużo. Zdecydowanie największym zagrożeniem są... desery, a dokładnie ciasta i inne łakocie.

Wyroby cukiernicze, zarówno te sklepowe jak i domowe składają się zazwyczaj przede wszystkim z dwóch komponentów: rafinowanych węglowodanów (w postaci cukru stołowego i mąki pszennej oczyszczonej) oraz – rafinowanych tłuszczów (takich jak margaryny twarde, oleje roślinne).

Połączenia tych dwóch rodzajów składników są szczególnie niebezpieczne, gdyż:

  • sprzyjają nadmiernej konsumpcji – nasz organizm w toku ewolucji wykształcił sobie słabość do słodkich i słabości do tłustych pokarmów, tyle że w przyrodzie tłuszcze i cukry raczej nie występują razem,
  • negatywnie wpływają na gospodarkę lipidową – utwardzone tłuszcze roślinne są źródłem niezwykle niebezpiecznych izomerów trans, które mają udowodniony negatywny wpływ na poziom lipidów m.in. obniżając poziom „dobrego” cholesterolu, a cukry rafinowane sprzyjają insulinoodporności i podnoszą poziom triglicerydów i „złego” cholesterolu,
  • charakteryzują się niską gęstością odżywczą – dostarczają jedynie „pustych kalorii”, nie zaopatrując organizmu w niezbędne składniki nieenergetyczne.

Niebezpieczne dla kondycji metabolicznej mogą być też potrawy składające się z „przemysłowych” wędlin, pieczywa białego i nowoczesnych smarowideł pod postacią „miksów maślanych”. Wędliny, takie jak jadane przez nas w czasie świąt kiełbasy, nie dość, że jedynie w pewnej części składają się z mięsa, to dostarczają także sporej dawki tłuszczu oraz rozmaitych dodatków, których wpływ na nasze zdrowie jest kontrowersyjny. Białe pieczywo pszenne i mieszane to źródło rafinowanych węglowodanów i problematycznego dla wielu osób glutenu. Smarowidła takie jak „mix do smarowania pieczywa” to połączenie tłuszczu maślanego z utwardzonymi olejami roślinnymi, zasobnymi we wspomniane już izomery trans. Mieszanka w zasadzie zbliżona pod względem działania do wyrobów cukierniczych, tyle że nie charakteryzuje się słodkim smakiem. Wpływ na kondycję metaboliczną oczywiście zdecydowanie negatywny.

A co z jajami?

Skoro tematem niniejszego opracowania jest cholesterol to nie można pominąć kwestii jajek zwłaszcza, że stanowią one integralny element świątecznego menu. Otóż nie ulega wątpliwości, że jaja są dość obfitym źródłem cholesterolu. Z tego właśnie powodu przez wiele lat przestrzegano przed nadmierną ich konsumpcją, przy czym za nadmierną uważano taką, która – uwaga – przekraczała dwie sztuki w tygodniu. Dziś podejście do kwestii jaj się zmieniło, a w zasadzie zmienia się permanentnie. Oficjalnie ciągle się mówi o pewnym limicie spożycia jaj, niemniej jest on coraz bardziej liberalny, coraz więcej mówi się także o tym, że potencjalne korzyści wynikające z regularnej konsumpcji jaj przewyższają ewentualne ryzyko, związane z możliwym wpływem na poziom lipidów. Coraz częściej wspomina się także o tym, że domniemany wpływ konsumpcji jaj na poziom wskaźników ryzyka rozwoju chorób układu krążenia jest niewielki lub żaden – co potwierdzają wyniki badań naukowych.

Zagadnienia związane z wpływem spożywania jaj na gospodarkę lipidową omówiłem już wcześniej w opracowaniu: Jajka a cholesterol

Kwestię ewentualnych limitów spożycia jaj w odniesieniu do potencjalnych skutków zdrowotnych przedstawiłem natomiast w artykule, który przeczytać można klikając w poniższy podnośnik: Ile jaj w tygodniu?

Po przeczytaniu wspomnianych opracowań i po zapoznaniu się z bibliografią do nich załączoną, łatwo można się przekonać, iż nie ma wystarczających podstaw do tego by upierać się przy limitach w spożyciu jaj, gdyż – uwaga – nie ma przekonujących dowodów na to, że ilość spożywanych jaj wpływa w sposób istotny na poziom wskaźników ryzyka rozwoju chorób układu krążenia oznaczanych przy wykonywaniu lipidogramu.

Podsumowanie

Świąteczne łakomstwo nie koniecznie musi być zabójcze dla zdrowia, niemniej u osób będących w nie najlepszej kondycji metabolicznej, może wpłynąć negatywnie na gospodarkę lipidową pogłębiając istniejące zaburzenia. Oczywiście, oprócz indywidualnej wrażliwości na działanie czynników żywieniowych, kluczowe znaczenie ma jakość i ilość spożywanej żywności. Warto zaznaczyć, iż największym zagrożeniem są w omawianym kontekście nie tyle jaja co świąteczne wypieki, przemysłowe słodycze i świąteczne potrawy składające się z wędlin, białego pieczywa i kiepskiej jakości wyrobów do smarowania. Kwestia jakości spożywanej żywności nie pozostaje bez powiązania z aspektem ilościowym. Im dalej posuwać będziemy się w świątecznym łakomstwie tym większe obciążenie dla organizmu.

Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.