„Wyniki badań nad wpływem wyciągu ze spalin silników wysokoprężnych wskazują, że właśnie potencjał oksydacyjny czynników szkodliwych jest w głównej mierze odpowiedzialny za ich arytmogenne właściwości. Komórki jednojądrzaste krwi, pobudzane w wyniku ekspozycji szkodliwości (w tym przypadku na spaliny silników diesla), są najprawdopodobniej bezpośrednim źródłem reaktywnych form tlenu, powodujących zmiany zapalne w mięśniu sercowym” [1].
A jak to jest z suplementami diety?
Owszem, wiele produktów „firm spod ciemnej gwiazdy” jest skażonych. Ale dotyczy to nikomu nieznanych marek, wytwarzanych w nieokreślonych warunkach, pochodzących (często rzekomo) z USA, z Europy czy z Azji. M.in. 18 listopada 2016 r. Food and Drug Administration (amerykańska rządowa Agencja Żywności i Leków) wykazała, iż „naturalny” preparat ABX WEIGHT LOSS- zamiast ziół zawierał właśnie sibutraminę [4].
FDA regularnie powiadamia konsumentów o zagrożeniach występujących w związku z suplementami diety dostępnymi w Internecie.
Przykładowo – z ostatnich kilku miesięcy:
- produkt „Slimming Plus Advanced” zawiera sibutraminę oraz rakotwórczą fenoloftaleinę (opublikowano 3 lutego 2017 r.),
- produkt “Platinum Weight Loss Solution – Fat Loss Metabolizer” zawiera sibutraminę oraz rakotwórczą fenoloftaleinę,
- produkt „Platinum Max Strength Blue” zawiera sibutraminę oraz rakotwórczą fenoloftaleinę,
- produkt „Lean Extreme Max” zawiera sibutraminę,
- w kolejnym produkcie “Supreme Slim 5.7” znalezio składnik viagry oraz fenoloftaleinę (może działać jako środek przeczyszczający, a przede wszystkim jest rakotwórcza) [3],
- kolejny preparat „Ultimate Body Tox” zawiera – sibutraminę,
- „Zi Su Body Fat Health II / Zi Su Shou Shen Ying Yang Su II” – chiński „naturalny” produkt zawiera sibutraminę oraz fenoloftaleinę (rakotwórcza),
- „Skinny Bee Diet” – sprzedawany poprzez liczne strony internetowe zawiera sibutraminę, desmethylsibutraminę oraz fenoloftaleinę (rakotwórcza),
- „Results” zawiera sibutraminę oraz fenoloftaleinę,
- „Accelerator BOOST” zawiera fenoloftaleinę,
- „Natural Eruption” zawiera sibutraminę,
- „Citrus’ Fit” – w składzie miały być nasiona cytryny, gorzka pomarańcza, l-karnityna, tamaryndowiec malabarski, zielona herbata, korzeń imbiru czy karczoch – tymczasem jest sibutramina oraz desmethylsibutramina,
- „Adelgazantes R-II” – w składzie miał być tamaryndowiec malabarski, najróżniejsze owoce - tymczasem jest sibutramina,
- „Zi Xiu Tang Beauty Face” - w składzie lek klasy SSRI (fluoksetyna) oraz fenoloftaleina (rakotwórcza),
- „Ultimate Lean” – w składzie jest sibutramina oraz desmethylsibutramina,
- „Slim Fit X” – miał zawierać: aloe vera, nasiona cytryny, tamaryndowca malabarskiego - w składzie jest sibutramina oraz desmethylsibutramina,
- „Maxx Easy” - w składzie jest sibutramina,
- „Mang Luk Power Slim” - w składzie jest sibutramina.
Cóż, z czystym sumieniem mogę napisać, iż jak do tej pory ani na liście FDA, ani na liście ostrzegającej o dopingu w suplementach (Amerykańskiej Agencji Antydopingowej) nie spotkałem ani jednego polskiego producenta (z listą można zapoznać się tutaj ).
Dodać należy, iż lista USADA jest trochę zabawna, gdyż większość z prezentowanych na liście „ostrzegawczej” wyrobów z pewnością ma zawierać jakieś nielegalne składniki. Dobitnie i bezsprzecznie wskazują na to nazwy produktów takie jak: „Cardarine” (firma Twisted Labs) – zawiera SARM (i bardzo dobrze, zgodnie z nazwą i składnikami na opakowaniu), „Super cardarine” (firma Primeval Labs), „decadrolone” (firma Crazymass) – zawiera 1-DHEA. Przykłady można wymieniać godzinami, raczej nikt kto sięga po podobne preparaty hormonalne, spalacze oraz środki eksperymentalne (np. rodzina GHRP, GHRH, AICAR, GW501516, SARM) – nie przejmuje się zbytnio zdrowiem. Podobne preparaty nie są zbyt dobrze sprawdzone, ale ... żaden polski producent ich nie wytwarza. Czy to znaczy, że są niebezpieczne? Nie, po prostu nikt tego jeszcze nie wie.
Z pewnością groźne dla nerek i wątroby oraz rakotwórcze mogą być chińskie zioła odchudzające (lida dai dai hua jiao nang, meizitanc zielony i czerwony), stwierdzano tam występowanie fenoloftaleiny (rakotwórcza), dodatek kortykosteroidów (wywołują ogólnoustrojowe zaburzenia), indometacinu (środek z grupy NLPZ), phenytoinu, prometazyny (antagonista receptora H1 I generacji, pochodna fenotiazyny), klometiazolu (lek nasenny, uspokajający, spazmolityczny i przeciwdrgawkowy) chlorpheniraminy, diklofenaku (środek z grupy NLPZ), triamteren (lek moczopędny) czy nawet składnik viagry, sildenafil. Dodatkowo odnaleziono metabolity sibutraminy [5]. Wielokrotnie wykazywano, iż podobne produkty są skażone metalami ciężkimi. Ale kolejny raz podkreślę, żaden duży, szanujący się sklep internetowy nie prowadzi handlu podobnymi preparatami. Jeśli ktoś ma pretensje, iż w Internecie można nabyć podobne wyroby, przypomnę, iż śmiertelnie groźne dla zdrowia dopalacze – nadal są w szerokim obrocie, a zniszczyć zdrowie może nawet ... nadużywana aspiryna, diklofenak i paracetamol.
Wracając do raportu NIK – jest on dostępny w Internecie.
Cóż mogę napisać, w Polsce przepisy są znacznie bardziej restrykcyjne niż w USA. W USA doszło do tego, iż jakikolwiek składnik suplementu, dla którego nie ma historii skuteczności w leczeniu może podlegać wycofaniu. Np. firma USPlabs dostała list odnośnie produktu Super Cissus, wg FDA nie może go reklamować jako leczniczego, póki FDA tego nie sprawdzi. Dodatkowo FDA twierdzi, iż cissus quadrangularis nie jest bezpieczny oraz skuteczny [6]. Dodatkowo np. w przypadku DMAA (zawartego w produkcie Gaspari Nutrition) FDA wyciąga zarzuty związane z tym, iż związek (dimethylamylamina) nie jest składnikiem diety i nie był tak postrzegany przed 15 października 1994 roku. Brakuje też informacji, iż DMAA była składnikiem żywności, niezmodyfikowanej chemicznie. Sekcja 201 amerykańskich regulacji ustala czym jest suplement diety – jest to witamina, minerał, aminokwas, zioło (lub inna roślina) lub substancja dietetyczna używana do uzupełniania diety, poprzez zwiększanie zawartości danego składnika w pożywieniu lub koncentrat, metabolit, składnik, ekstrakt lub kombinację powyższych kategorii. Syntetycznie produkowana dimethylamylamina nie jest witaminą, minerałem, aminokwasem, ziołem (inną rośliną) lub substancją dietetyczną. Nie jest stosowana w pożywieniu ani w napojach [7].
Cóż, w Polsce w raporcie NIK zakwestionowano:
- łupiny czarnego orzecha,
- 5-HTP,
- pankreatynę,
- azotan kreatyny,
- siarczan agmatyny.
Czy siarczan agmatyny jest niebezpieczny dla zdrowia?
„W odniesieniu do siarczanu agmatyny, także obecnego w oferowanych do sprzedaży suplementach diety w opinii biegłego czytamy m.in., że „Siarczan agmatyny nie ma historii spożycia w Europie przed 15 maja 1997 r. i przed wprowadzeniem do obrotu wymagana jest autoryzacja w Komisji Europejskiej (art. 4 rozporządzenia nr 258/97 Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 27 stycznia 1997r. dotyczącym nowej żywności i nowych składników żywności (Dz. U. WE L 43/1 z dnia 14.02.1997r., s.1 ze zm.). Brak jest więc danych „historycznych” potwierdzających, że spożycie tejsubstancji nie stanowi zagrożenia dla zdrowia człowieka. Oznacza to konieczność poddania siarczanu agmatyny ocenie zgodnie z regulacjami dotyczącymi nowej żywności (novel food regulation). Na stronie internetowej Komisji Europejskiej udostępniono Katalog Nowej Żywności, w którym status siarczanu agmatyny określono jako „ocena wymagana”. Dopiero przeprowadzenie i opublikowanie takiej oceny przez Komisję Europejską określi czy i w jakim zakresie związek ten może być stosowany”
Tymczasem, istnieją pięcioletnie (!) badania np. Gilad GM1 i wsp. [14,] które mówią o tym, iż spożywanie dziennie 2,67 g siarczanu agmatyny nie niesie żadnego ryzyka zdrowotnego. Czy trzeba dodawać coś więcej? Szczytem hipokryzji jest pisanie podobnych „wątpliwości” odnośnie nowych substancji, podczas gdy „stare, dobre” leki zabijają co roku miliony ludzi (np. NLPZ, opioidy), alkohol i tytoń – również miliony. Cieszmy się, iż Komisja Europejska tak dba o nasze zdrowie, tym bardziej, iż w Europie i USA na czarnej liście są środki, których szkodliwości dla zdrowia nigdy nie udowodniono (np. efedryna i geranium). Wręcz przeciwnie, okazało się, iż wieloletnie nadużywanie efedryny wcale nie musi wiązać się ze skutkami ubocznymi.
Czy azotan kreatyny jest rakotwórczy?
Już kiedyś „udowodniono”, iż kreatyna jest rakotwórcza. Badanie N Li I wsp. [11] opierało się na 356 przypadkach… Dane zbierano poprzez kwestionariusze. Czy nadal nie widzisz tutaj problemu? Tak samo wiarygodne są „badania” (np. Darke S i wsp. [12] ) prowadzone na zmarłych użytkownikach sterydów anaboliczno-androgennych – gdzie denaci obok sterydów używali: kokainy 41,7%, metamfetaminy 37,5%, MDMA (extasy) 16,7%, opioidów, benzodiazepiny oraz innych leków i całość gęsto zapijali alkoholem. Czy nie widzisz tutaj żadnego problemu? Nie musisz się znać na toksykologii, aby stwierdzić, iż podobne badania nie mają żadnego sensu. Podobnie można udowodnić, iż efedryna zabija ludzi ... cytując przypadki osób, które popełniają samobójstwo przy użyciu podobnych substancji (spożywając gram efedryny i 10 g kofeiny, tymczasem w zwykłym użytkowaniu rzadko przekracza się 30-60 mg efedryny oraz 200-500 mg kofeiny). Co do kreatyny „udowodniono”, iż jest rakotwórcza, bazując na kwestionariuszach. Jest to bardzo skuteczna metoda dla pozyskania przekłamań, wymyślanych danych oraz kłamstw. Przypomina to wnioskowanie metodą: skoro na miejscu pożaru jest pełno strażaków, to znaczy, że są oni przyczyną pożaru! Nie zawsze powiązania między dwoma zjawiskami są liniowe, proste, jasne i czytelne. Tymczasem solidne badania nie potwierdzają związku między stosowaniem kreatyny czy białka serwatkowego – a rakiem jąder. Wykazano za to, iż przyczyn można szukać w diecie np. ryzykiem obarczone jest spożywanie przetworzonego mięsa (bekon, parówki, hot-dogi itd.) [13].
Rzekomo azotan kreatyny ma być rakotwórczy, o czym nie znalazłem ani słowa w literaturze [8]. Jak napisał biegły: „wątpliwości budzi dowóz azotanu i jego konsekwencje (sama kreatyna jest związkiem dopuszczonym w suplementach). Dla azotanów określono ADI50 na poziomie 0,0-3,7 mg/kg masy ciała… Spożycie azotanów w ilości powyżej ADI prowadzi do wzrostu azotynów zarówno w żołądku, jak i w krążeniu, które wchodzą w reakcje z białkami, w tym także z kreatyną i powstaje wówczas N-nitrososarcosine (NSAR), która jest substancją rakotwórczą. Azotan kreatyny dostarcza więc obu substancji, które mogą ze sobą reagować i zwiększać ryzyko powstania tej niekorzystnej substancji” [9].
Cóż, istnieją tysiące związków rakotwórczych. Np. spożywanie alkoholu prowadzi do znacznego zwiększenia ilości w moczu związku określanego jako NMTCA (N-nitroso-2-methylthiazolidine-4-carboxylic acid). Ale ... tak samo groźne może być spożywanie konserwowanych mięs (solonej wieprzowiny, wędlin, kiełbasy, szynki), ryb solonych i konserwowanych jaj [10]. Czy to znaczy, że każdy pijący alkohol i jedzący wspomniane produkty umrze z powodu nowotworu? No właśnie. Infekcja h. pylori jest udowodnionym czynnikiem ryzyka dla raka żołądka. Czy to znaczy, że każda osoba zainfekowana h. pylori zachoruje na raka? Czy każdy kto ma kontakt ze spalinami – umrze na raka? A każdy kto ma kontakt z różnymi niebezpiecznymi związkami w powietrzu? Każdy kto stosuje określone leki wiązane ze schorzeniami wątroby (np. wieloletnie nadużywanie doustnych SAA może powodować gruczolaki i czasem nawet raka wątroby, jednakże wymaga to dziesiątek lat poważnego igrania ze zdrowiem, masowego nadużywania sterydów).
Przy analizie podobnych kwestii należy brać pod uwagę całe spektrum czynników ryzyka, ich wzajemne korelacje. Taki sam błąd popełniono w przypadku tłuszczy nasyconych – przez całe lata do głów wbijano, iż są śmiertelnie groźne dla serca. Powoli nowe książki medyczne zaczynają zawierać informacje, iż liczy się bardziej stan zapalny w ciele i czynniki mające wpływ na niego – nie poziom takich czy innych lipidów we krwi, poziom cholesterolu, LDL czy HDL. Akurat wg szerokich badań w Chinach [10] stężenie NSAR w moczu było najniższe ze wszystkich substancji postrzeganych jako kancerogeny. W moczu 60% osób z populacji 18 244 mężczyzn w Szanghaju nie dało się wykryć NSAR. Najczęściej wykrywano NTCA, NPRO oraz NMTCA.
Podsumowując: czy azotan kreatyny jest rakotwórczy? Na razie nie ma na ten temat żadnych pewnych danych. Na rynku dostępnych jest ogromnie dużo typów kreatyny – jeśli ktoś ma nadal wątpliwości, niech stosuje np. świetnie przebadany monohydrat. Czy suplementy produkowane przez polskie firmy są niebezpieczne i zanieczyszczone – cóż, to raczej wykluczone ze względu na wysokie standardy jakie są zachowywane w procesie produkcyjnym. Polskie regulacje prawne i tak wykluczają użycie 80% substancji dostępnych na zachodzie np. w USA- więc raczej konsumenci mogą spać spokojnie.