Od wielu lat w klubach promuje się, niestety, nieskuteczne rozwiązania. Zamiast trenować siłowo, panie ćwiczą na bieżniach, rowerkach, stepperach, zajęciach aerobiku, aeroboxingu, body-pump czy z symbolicznymi ciężarami, używając maszyn i wyciągów. Dlaczego wymyślono takie formy aktywności? Im więcej czasu poświęcisz na treningi promowane w klubach fitness – tym więcej pieniędzy zostawisz prowadzącym te zajęcia.
Nikt nie chce zarżnąć kury znoszącej złote jaja – czyli kobiety z nadwagą, pełnej kompleksów dotyczących swojego wyglądu zewnętrznego. W momencie, gdy pozbędziesz się tłuszczu i uzyskasz wymarzoną sylwetkę, nie będziesz dłużej płacić za zajęcia np. aerobiku. Dlatego organizatorom takich aktywności nie zależy na efektach odnoszonych w trakcie zajęć.
Trening siłowy, prowadzony na wolnych ciężarach (i aerobowy np. bieganie) wielokrotnie szybciej:
- zredukuje poziom tkanki tłuszczowej w organizmie (a to przecież jest celem większości pań),
- wymodeluje twoją sylwetkę (uda, pośladki, łydki, plecy),
- sprawi, że będziesz bardziej atrakcyjna dla partnera,
- poprawi twoją wydolność.
Dlaczego kobiecie nie grozi przerost mięśni?
Po prostu - nie jesteś mężczyzną, syntetyzującym w jądrach 50 mg testosteronu tygodniowo! Wytwarzasz w organizmie znikomą ilość testosteronu – najważniejszego hormonu anabolicznego (za to masz estrogen, progesteron i inne hormony). Skoro większość mężczyzn ma problem z uzyskaniem umięśnionej sylwetki, to co dopiero mówić o paniach? Kobieta posiada zupełnie inny metabolizm, hormony, znacznie więcej tkanki tłuszczowej, a o wiele mniej tkanki mięśniowej – to wszystko sprawia, że organizm nie może reagować na trening jak u mężczyzny. Co więcej, co jest największym mitem propagowanym przez ludzi (szczególnie nietrenujących) jest rzekoma zmiana sylwetki kobiecej, na bardziej męską (wskutek prowadzonego treningu). Nie ma nic bardziej seksownego, niż kobieta, która posiada równomiernie zbudowaną sylwetkę, z małym poziomem tkanki tłuszczowej.
Na koniec przykład praktyczny – od kilku lat nadzoruję trening pewnej pani. Mimo iż używa w treningu martwego ciągu np. ciężaru 90 kg w seriach (180% masy ciała!), w pełnych przysiadach ze sztangą 60 kg w seriach, podciąga się na drążku oraz wykonuje wiosłowanie sztangielką jednorącz 25 kg (przy wadze ciała 50-51 kg!) – jej sylwetka jest coraz bardziej odtłuszczona i seksowna.
Wielu mężczyzn wstydzi się swojego treningu, opartego o „klatkę i bicepsa”, gdy obserwuje, jak ciężko trenuje ta kobieta. Ile pań na siłowniach trenuje z podobnym obciążeniem? Wolą wybierać lżejsze (nieskuteczne) aktywności opisane na początku artykułu, a jeśli już stosują trening z ciężarami to na maszynach i najmniejszych możliwych sztangielkach. Co oczywiście nie przynosi rezultatów.
Obserwowałem też pewnego razu „certyfikowaną instruktorkę” – specjalistkę po kursie – która kobiecie z nadwagą zafundowała klasyczne ćwiczenie izolowane na bicepsa – uginanie ramion z linkami wyciągu. Możesz trenować cały dzień w podobny sposób – nie odniesiesz efektu. Na redukcję tłuszczu najmocniej wpływają właśnie ćwiczenia wielo-stawowe (angażujące kilka par stawów jednocześnie), z obciążeniem – takie jak przysiady ze sztangą, wiosłowanie sztangą, wyciskanie, martwy ciąg. Wyrzut hormonów i pobudzenie metabolizmu po treningu siłowym na wolnych ciężarach wielokrotnie przewyższa zjawiska, które następują np. po lekkiej sesji aerobowej lub treningu siłowym na maszynach.