Według dostępnej literatury, w tym badań naukowych przeprowadzonych na sportowcach, jedynym jednoznacznie potwierdzonym skutkiem obocznym stosowania kreatyny jest… przyrost beztłuszczowej masy ciała! Tak więc, stosując preparaty keratynowe niestety liczyć się trzeba z dużym prawdopodobieństwem powiększenia obwodów bicepsów czy klatki. Straszne?
Cóż, faktem jest, że nie wszyscy sobie tego życzą. Sportowcy dyscyplin, w których istnieją kategorie wagowe, mogą mieć pewne obawy przed stosowaniem kreatyny. Umówmy się jednak, iż dodatkowe centymetry w bicepsie są jednak „pozytywnym” skutkiem ubocznym stosowania czegokolwiek. Z drugiej strony niestety trzeba liczyć się z tym, że część zdobytej masy, może wynikać ze zwiększonego uwodnienia komórek, które niestety nie jest wieczne.
Po zaprzestaniu suplementacji ten „bonus” zniknie. Powtarzam jednak, że napisałem o „części zdobytej masy”. Kreatyna jest anabolikiem i przy odpowiednim sposobie odżywiania możemy trwale poprawić estetykę naszej sylwetki. Substancja ta tworzy idealne środowisko do wzrostu masy mięśniowej, Ty natomiast musisz zapewnić mięśniom komplet składników odżywczych.
Co do nerek, wątroby i serca, to nie spotkałem się z rzetelną publikacją naukową, która potwierdzałaby zależność pomiędzy stosowaniem kreatyny i uszkodzeniem w/w narządów. Pamiętać jednak należy, że w badaniach najczęściej używane dawki oscylowały w przedziale 5 – 10 g, a same próby wykonywane były na osobach zdrowych. Przeciwwskazaniem do przyjmowania preparatów keratynowych są już istniejące choroby wątroby i nerek, a także zaburzenia pracy przewodu pokarmowego i gospodarki insulinowej.