Jeszcze kilka lat temu weganizm był jednym z najgorętszych trendów w świecie zdrowego stylu życia. Restauracje prześcigały się w tworzeniu dań bez produktów odzwierzęcych, a półki sklepów wypełniły się roślinnymi zamiennikami mięsa i nabiału. Dziś jednak dane pokazują wyraźne spowolnienie — liczba osób deklarujących dietę w pełni wegańską maleje, a wiele marek plant-based notuje spadki sprzedaży. Co się stało z ideą, która miała zrewolucjonizować sposób, w jaki jemy?
Mniej ideologii, więcej praktyki
Choć troska o planetę nadal pozostaje ważnym argumentem, konsumenci zaczynają szukać rozwiązań bardziej zrównoważonych niż radykalna eliminacja produktów odzwierzęcych. W Europie rośnie zainteresowanie żywnością lokalną, pochodzącą z małych gospodarstw, a także modelami „nose-to-tail” czy „zero waste”, które minimalizują marnotrawstwo.
W tym ujęciu weganizm ustępuje miejsca podejściu pragmatycznemu: nie chodzi o to, by całkowicie rezygnować z mięsa, lecz by jeść mądrzej, z większym szacunkiem do surowca i środowiska.
Ciało, zdrowie i niedobory
Wielu byłych wegan deklaruje, że zrezygnowali z tej diety z powodów zdrowotnych. Utrzymanie pełnowartościowej diety wegańskiej wymaga starannego planowania i suplementacji witaminy B12, żelaza, cynku, wapnia i omega-3. Część osób, zwłaszcza aktywnych fizycznie, doświadczała spadku energii, problemów z regeneracją lub zaburzeń hormonalnych.
W badaniach z 2024 i 2025 roku podkreśla się, że dieta wegańska może być korzystna, ale nie jest automatycznie zdrowsza – a jej jakość zależy od proporcji świeżych produktów, a nie od etykiety „vegan”.
Kompromis, który wygrywa
Nowym standardem w Europie staje się fleksitarianizm – model łączący przewagę roślin z umiarkowanym spożyciem produktów zwierzęcych. Jest łatwiejszy do utrzymania, zapewnia większą różnorodność składników odżywczych i nie wymaga rygorystycznej suplementacji.
Dla producentów żywności oznacza to przesunięcie akcentów: zamiast tworzyć syntetyczne zamienniki mięsa, lepiej rozwijać proste dania roślinne z naturalnych składników, takich jak rośliny strączkowe, zboża, warzywa i orzechy.
Polska i Europa Środkowa
W Polsce, Czechach czy na Węgrzech weganizm rozwijał się wolniej niż w Europie Zachodniej, ale jego spadek jest dziś bardziej zauważalny. Po okresie intensywnej promocji w mediach społecznościowych i eksplozji nowych marek plant-based konsumenci zaczęli kierować się praktycznością i ceną. W regionie, gdzie tradycyjna kuchnia opiera się na produktach mlecznych, jajach i mięsie drobiowym, całkowite przejście na dietę wegańską okazało się trudne do utrzymania w dłuższym czasie.
Rosnące ceny produktów specjalistycznych, ograniczona dostępność restauracji wegańskich poza dużymi miastami oraz znużenie marketingiem „100% vegan” sprawiły, że większość osób przeszła w stronę elastycznego modelu odżywiania.
Mimo to rynek nie kurczy się całkowicie – przekształca się w kierunku lokalnych, prostych produktów roślinnych, które nie udają mięsa, a bazują na składnikach dobrze znanych z polskiej kuchni, takich jak groch, fasola czy kasza.
Rynek reaguje — koniec ery „laboratoryjnych burgerów”
W 2025 roku wielu producentów notuje spadki w segmencie „plant-based meat”. Konsumenci coraz częściej wybierają tradycyjne, minimalnie przetworzone produkty, a nie imitacje mięsa o skomplikowanym składzie.
Rynek odpowiada tzw. „roślinnością 2.0” – prostymi mieszankami, daniami na bazie strączków, hummusu czy tofu w czystej formie. W Polsce rośnie też zainteresowanie lokalnymi markami, które oferują produkty o krótkim składzie i transparentnym pochodzeniu.
Na zakończenie
Po latach dynamicznego wzrostu i marketingowych sloganów przychodzi czas refleksji, selekcji i poszukiwania równowagi. Coraz więcej osób rozumie, że zdrowa, świadoma dieta nie wymaga skrajności, a prawdziwa zmiana zaczyna się nie od ideologii, lecz od codziennych wyborów.
W 2025 roku świat żywienia wchodzi w etap „plant-forward” – roślinny, ale elastyczny, wspierany nauką i doświadczeniem, nie modą. To podejście, które pozwala łączyć etykę, zdrowie i przyjemność z jedzenia bez poczucia wyrzeczenia. I właśnie dlatego, choć weganizm traci na sile jako ruch, jego wartości pozostają – w nowej, bardziej dojrzałej formie.