W dzisiejszych czasach wiele osób nie ma czasu na zbilansowane śniadanie, zazwyczaj w ciągu dnia w czasie aktywności zawodowej jemy w biegu, batoniki, drożdżówki, w najlepszym wypadku kefiry czy kanapki, a czas na przygotowanie posiłku mamy dopiero po przyjściu do domu, w godzinach popołudniowych i wieczornych. Zazwyczaj też w tym okresie „nadrabiamy” deficyty odżywcze wygenerowane w trakcie dnia spożywając zbyt dużo pokarmu i układamy się na łóżku, bądź na fotelu przed TV ograniczając aktywność do przełączania kanałów za pomocą pilota. Zasadność odmawiania sobie kolacji wynika z faktu, że zwiększamy w tym czasie drastycznie spożycie kalorii i równie drastycznie zmniejszamy naszą aktywność, której ukoronowaniem jest sen.
Taka dysproporcja pomiędzy wydatkiem energetycznym, a podażą kalorii może prowadzić do zwiększenia masy ciała. Wyeliminowanie więc tego obszernego posiłku z menu – o ile oczywiście wytrwamy w postanowieniu – będzie działać odchudzająco. Jest to emanacja diety typu Ż/P, czyli polegającej na spożywaniu mniejszej ilości jedzenia, z tym że cała nasza uwaga skupia się tutaj na posiłku, który jemy wtedy kiedy mamy więcej czasu – czyli w godzinach wieczornych. Czy faktycznie jednak jest to rozwiązanie optymalne?
W swojej praktyce spotykałem się z pytaniami które brzmiały: „jak mam się odżywiać gdy pracuję w trybie zmianowym skoro nie można nić jeść po godzinie osiemnastej?”; „Do której muszę pościć skoro wstaję o 13 i kładę się o 3 – 4 w nocy?” Doskonale one obrazują jak bezsensowne jest zalecenie mówiące, że nie należy spożywać posiłków po określonej sztywno godzinie. I do jakich nieporozumień ono prowadzi.
Z całym szacunkiem dla osób praktykujących ten sposób odżywiania, ale odmawianie sobie posiłku zwłaszcza takiego w którym możemy wyrównać niedobory białka, witamin i składników mineralnych powstałe w ciągu dnia jest rozwiązaniem po prostu niewskazanym. Wbrew pozorom znaczna część społeczeństwa tyje nie dlatego, że je kolacje, tylko dlatego że spożywa zbyt dużo kalorii ogółem, a zbyt mało innych składników odżywczych. Wynika to z niewłaściwego doboru produktów żywnościowych. Czyli sam fakt spożycia kolacji, czy zjedzenia czegoś o 22:30 nie spowoduje tycia. To spożywanie zbyt obfitej kolacji opartej na niskowartościowych pokarmach takich jak parówki, jasne pieczywo z margaryną i serkiem topionym, czekoladki, piwo, przyczynia się do zwiększenia obwodu pasa.
Zamiast odmawiać sobie kolacji i kłaść się spać z „burczącym brzuchem”, można spożyć chude mięso z warzywami, sałatkę z tuńczyka, serek wiejski z rzodkiewką czy choćby trochę migdałów. Dostarczymy w ten sposób witamin, składników mineralnych, białka i błonnika przy relatywnie niewielkiej podaży składników stricte energetycznych. Odmawianie sobie kolacji, czy też niejedzenie niczego po godzinie 18:00 można przyrównać do przysłowiowego „wylewania dziecka z kąpielą”, oprócz eliminacji nadmiaru kalorii eliminujemy też potencjalne korzyści wynikające ze spożycia dobrze zbilansowanego posiłku i dostarczenia cennych dla zdrowia i sylwetki składników odżywczych.