Na każdej siłowni zawsze znajdzie się jednostka, którą śmiało określić można jako największego „twardziela”. Ważniejszy niż sam właściciel, dumnie pręży i eksponuje świeżo spompowane, lecz niekoniecznie idealnie zbudowane, ciało. Ma własną filozofię treningu, chętnie udziela fachowych porad na „zaawansowanym” poziomie, pała niechęcią do każdego, kto mu nie hołduje i do tego ma lepszą formę niż on sam. „Siłowniowy napinacz” – dość łatwo go rozpoznać.
Chodząca encyklopedia żywieniowa
Nie istnieje zagadnienie, o którym nie miał by pojęcia. W małym palcu ma wartości odżywcze każdego produktu, doskonale wie, że białko jest na siłę, a ryż na masę, monohydrant stosuje na co dzień, więc i o sumplementacji może powiedzieć wiele. Oczywiście tylko osoby początkujące i wyjątkowo oporne na wiedzę uwierzą w jego doświadczenie.
Jego nawyki żywieniowe są z reguły katastrofalne, co ma swoje odzwierciedlenie w sylwetce. Nie przeszkadza mu to w najmniejszym stopniu przekonywać osoby trzecie do własnych racji, co ułatwia mu całkowita ignorancja i wyłączanie się na jakiekolwiek kontrargumenty. W końcu czytał wszystkie badania w całym Internecie ;)
Nie zapijasz twarogu kieliszkiem oliwy? Według niego jesteś pozbawionym charakteru mięczakiem, który nigdy nie odniesie sukcesu.
Wie jak smakuje hardcorowy trening
Tematyka treningowa, podobnie jak dietetyczna, również jest jego mocną stroną. Z dezaprobatą kręci głową obserwując wykonujących tak niebezpieczne i kontuzjogenne ćwiczenia jak przysiady czy ciągi i pełen dobrej wiary próbuje nakłonić do swoich metod treningowych.
Aby dopełnić wrażenia lub też zademonstrować „moc” stara się nie pozostać niezauważony. Wydaje z siebie osobliwe dźwięki już przy rozgrzewce, rzuca hantlami po każdej skończonej serii, przepełniony dumą pręży ciało do każdego lustra spotkanego „na trasie”. Gdy na siłowni pojawi się płeć piękna zrzuca z siebie koszulkę i przeprowadza pokaz ukazując jak wygląda i trenuje prawdziwy mężczyzna!
Pokora – w jego słowniku nie ma tego słowa
Na krytykę reaguje oburzeniem, nie wdaje się w dyskusje, a wszelkie kontrargumenty bierze do siebie i traktuje jako personalny atak. Nie posiada autorytetów – sam nim jest!
Rady osób zaawansowanych traktuje z przymrużeniem oka, w końcu co oni mogą wiedzieć, skoro wszystko przychodzi im tak łatwo? On zmuszony jest do dziesięciokrotnie trudniejszej walki, jego dieta jest bardziej wymagająca, a sesje treningowe na granicy życia i śmierci niemal wykonywane… pozostali mają „gen” lub wspomagają się niedozwoloną suplementacją, nasz “twardziel” ma serce do tego sportu!
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.