Wielkanoc, podobnie jak i Boże Narodzenie, to czas, w którym jemy więcej i ruszamy się mniej. Chociaż okres świąteczny obejmuje zaledwie kilka dni, to liczyć się należy z tym, iż jeśli zbyt mocno popuścimy pasa to będziemy musieli ponieść tego konsekwencje. Jakie? Cóż, tutaj opcji jest co najmniej kilka, a „najciekawsze” i zarazem najbardziej prawdopodobne omówię w niniejszym artykule.
Świąteczna dyspepsja
Jednym z najbardziej oczywistych skutków świątecznego rozpasania jest dyspepsja. Co ten termin oznacza? Cóż, wbrew pierwszym skojarzeniom nie ma on nic wspólnego z popularnym napojem gazowanym o smaku coli, a wiąże się z zaburzeniem pracy przewodu pokarmowego, wynikającym za jego przeciążenia konsumpcją ciężkostrawnych pokarmów lub po prostu – brakiem umiaru w spożyciu. Dyspepsja to po prostu niestrawność, która bardzo często pojawia się po świątecznych posiłkach. Objawiać się może w rozmaity sposób, najczęściej jest to po prostu uczucie dyskomfortu w brzuchu, niekiedy też mogą wystąpić objawy takie jak bóle z okolic żołądka i jelit, a także wzdęcia, gazy, a także biegunki.
W celu uniknięcia nieprzyjemnego problemu, najlepiej jest oczywiście zachować powściągliwość w konsumpcji starając się nie jeść zbyt dużo i starannie dobierając pokarmy, tak by nie były one zbyt ciężkostrawne. Dodatkowo, warto wspomóc się też naparami ziołowymi (z mięty czy rumianku), dodatkami przypraw takich jak pieprz, imbir, kurkuma, koper, a w razie potrzeby sięgnąć po suplementy diety rekomendowane w takich wypadkach (zawierają one zazwyczaj wyciągi z wymienionych przed chwilą komponentów).
Bóle głowy
Niekiedy świąteczna beztroska w folgowaniu swoim zachciankom kulinarnym, może przyprawić o ból głowy i to dosłownie. Warto wiedzieć, że bóle głowy mogą mieć rozmaite podłoże, a niekiedy powiązane są z konsumpcją niektórych pokarmów. Przyczyną może być bądź to indywidualna tolerancją pewnych składników obecnych w jedzeniu, bądź też kumulacja substancji mających działanie sprzyjające wystąpienia tego typu dolegliwościom. Mowa tutaj np. o tyraminie obecnej w śledziach, czekoladzie, serach i w czerwonym winie. Niekiedy do wystąpienia bólu głowy może przyczynić się nadmiar kofeiny. Teoretycznie święta to nie jest czas wymagający ciągłej stymulacji, niemniej jednak po obfitych posiłkach robimy się zazwyczaj senni, co przełamujemy „małą czarną” skądinąd udekorowaną najczęściej „drobnym” deserem. Osobną kwestią jest tutaj działanie alkoholu – nie od dziś wiadomo, że substancja ta sprawia, że po kilku godzinach mamy wrażenie jakoby ktoś położył nam ołowiany berecik na głowie.
W celu uniknięcia „świątecznej migreny” należy uważać z doborem pokarmów, starając się nie przesadzać z konsumpcją tych zasobnych w tyraminę. Warto też zachować powściągliwość w spożyciu alkoholu i kofeiny, a w zamian – zażyć trochę ruchu (niedotlenienie organizmu również sprzyja bólom głowy). Jako ciekawostkę dodam, że imbir może zadziałać przeciw migrenie.
Rozleniwienie
Święta rozleniwiają, to nie zaprzeczalny fakt (chociaż nie dotyczy wszystkich, to występuje niezwykle często). Efekt ten, niby nie jest specjalnie uciążliwy, ale wbrew pozorom nie jest też szczególnie komfortowy, gdyż skłania do odczucia, iż „czas przelatuje przez palce”. Świąteczne rozleniwienie nie koniecznie powiązane jest tylko i wyłącznie ze świąteczną atmosferą, ale przede wszystkim – z dietą. Nadmierna podaż cukrów powoduje wyraźne skoki poziomu insuliny. Insulina natomiast jest hormonem, który zwiększa przenikanie tryptofanu do mózgu. Z tryptofanu powstaje serotonina – neuroprzekaźnik o działaniu relaksującym, ale zarazem skłaniającym raczej do nieruchomego wypoczynku przed telewizorem niż do podejmowania aktywności.
Mechanizmy leżące u podłoża tej ciekawej zależności opisałem w poniższym opracowaniu:
Chcąc uniknąć charakterystycznego zamulenia, należy starannie dobierać pokarmy unikając tych zasobnych w cukry dodane, te proste i złożone (jak białą mąka), a w zamian starać się bazować na pokarmach mniej przetworzonych.
Przyrost tkanki tłuszczowej
Chociaż święta wielkanocne trwają stosunkowo krótko i – przynajmniej w teorii – poprzedzone są postem, to tak naprawdę ich bilans kaloryczny jest zazwyczaj zdecydowanie dodatni. Fakt ten może mieć przełożenie na sylwetkę. Warto wiedzieć, że istnieją dowody na to, że tyjemy przede wszystkim w trakcie świąt. Oznacza to, że nawet jak przez większą część roku odżywiamy się w miarę racjonalnie i pilnujemy masy i składu ciała, to w okresie świątecznym zdobywamy pewną ilość tkanki tłuszczowej, której potem już niestety nie spalamy i w ten oto sposób z roku na rok stajemy się coraz bardziej zatłuszczeni. Świąteczne kalorie szkodzą szczególnie osobom, które mają już problem z nadmierną masą i nieprawidłowym składem ciała oraz – jak łatwo się domyślić – jednostkom z tendencją do tycia.
Chcąc uniknąć przyrostu masy ciała wystarczy jedynie zachować rozsądek w ilościowym i jakościowym doborze pokarmów. To najczęściej wystarcza. Osoby potrzebujące bardziej szczegółowych instrukcji zachęcam do przeczytania artykułu, do którego link zamieszczam poniżej:
Warto mieć na uwadze, że świąteczne łakomstwo może też negatywnie wpłynąć na kondycję metaboliczną ustroju. Zagadnienie to jednak szerzej opisywałem wczoraj, więc dziś nie będę do niego wracał. Czytelników, którym umknął wspomniany artykuł zachęcam do zapoznania się z jego treścią. Link poniżej:
Jak więc widać, świąteczne łakomstwo może nieść za sobą przynajmniej kilka nieprzyjemnych konsekwencji. Niektóre z nich mają charakter chwilowy (np. niestrawność), inne – mogą być długofalowe (np. przyrost tkanki tłuszczowej), wszystkim natomiast można zapobiec - świętując z umiarem.
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.