Wraz z nadejściem nowego roku, wiele osób postanawia schudnąć, zadbać o swoją sylwetkę, zdrowo się odżywiać. Osoby takie, często sięgają po produkty light, by ograniczyć spożywane kalorie. Czy to właściwa droga?
W dzisiejszych czasach w wersji „lekkiej” możemy znaleźć już prawie wszystko. Zaczynając od słodkich napoi, ciasteczek i cukierków kończąc na twarogach, jogurtach, serach, majonezach, płatkach śniadaniowych czy kiełbasie.
Z definicji produkty oznaczone napisem "light", "lekkie" itd., powinny zawierać mniej kalorii, tłuszczu lub węglowodanów, niż ich tradycyjne odpowiedniki. Według rozporządzenia Parlamentu Europejskiego produkt może być light, jeżeli jego wartość energetyczna została zmniejszona o przynajmniej 30%. W praktyce może okazać się, że w przeliczeniu na 100 g różnice są często niewielkie. Problem polega na tym, że brakuje prawnie usankcjonowanej definicji tego, co jest „light”. Kategoria light nie podlega żadnej kontroli i nie potrzeba do niej certyfikatu.
Coś kosztem czegoś
Najczęściej stosowaną praktyką, jest obniżanie zawartości tłuszczu w produktach light, ponieważ jest on najbardziej gęsty energetycznie. Jeden gram tłuszczu dostarcza organizmowi dziewięć kalorii. Niestety coś zawsze odbywa się kosztem czegoś. Usunięcie tłuszczu z produktu, prowadzi do użycia większej ilości skrobi i zagęszczaczy.
W rezultacie są to produkty dużo bardziej przetworzone, zawierające więcej sztucznych substancji i bardziej bogate w węglowodany. Stają się natomiast ubogie w substancje odżywcze.
Obniżanie zawartości tłuszczu
Eliminacja tłuszczu w diecie redukcyjnej to elementarny błąd. Tłuszcz jest potrzebny organizmowi do przeżycia oraz stanowi budulec komórek. Jest wykorzystywany do produkcji żółci, a także do wytwarzania niektórych hormonów. Jego obecność pozwala na wykorzystanie witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, tzn. witamin A, D, E i K. Z tego powodu odtłuszczone produkty mleczne są mniej wartościowe. Odtłuszczone produkty, takie jak: mleko, kefir, jogurt czy ser, nie tylko powstrzymują wchłanianie witamin A, D, E i K, ale mogą powodować fermentację w jelitach i inne niestrawności. Bez tłuszczy nie zostaną wchłonięte przez nasz organizm również zawarte w warzywach karoteniody.
Sztuczne substancje
Z kolei nadmiar chemicznych dodatków, takich jak m.in. syntetyczne słodziki czy zagęstniki spożywane w dużych ilościach, może wywołać biegunki, pobudzić apetyt i zaburzyć funkcjonowanie metabolizmu, co w efekcie może utrudnić proces odchudzania.
Aspekt psychologiczny
Marketing spożywczy i kreowanie tzw. zdrowych produktów, może być pułapką dla konsumentów. Dlaczego? Wiedząc, że coś jest zdrowsze i mniej kaloryczne, przyzwalamy sobie na spożywanie większej ilości tego produktu. Udowodniono, że osoby, które sięgają po żywność uznawaną za zdrową, sięgają po większe porcje, niż gdyby spożywały one produkty tradycyjne. Działa tutaj zarówno aspekt psychologiczny – niskokaloryczne więc mogę jeść bezkarnie, jak i również słabszy poziom sytości związany z obniżeniem zawartości tłuszczu.
Pułapka jedzenia produktów light, prowadzi do zajadania się dużymi ilościami odtłuszczonych twarożków i ekologicznych ciasteczek słodzonych sokiem z trzciny cukrowej lub fruktozą. W efekcie jemy dużo, nie dostarczamy odpowiednich składników odżywczych niezbędnych dla naszego organizmu, w tym witamin A, D, E, K oraz obciążamy układ trawienny, doprowadzając do częstych wzdęć i niestrawności.
Zamiast koncentrować się na hasłach „zdrowe” czy „niskotłuszczowe”, skupmy się na jakości produktów i dokładnym czytaniu etykiet. Napis zdrowy, lekki, light nie oznacza, że produkt jest dla nas lepszy, a już na pewno nie można jeść go bezkarnie w nieograniczonych ilościach.
Produkty light, to pułapka dietetyczna, w którą często wpadają osoby zaczynające swoją przygodę z odchudzaniem. Warto mieć na uwadze, że chudsze czy mniej kaloryczne, nie zawsze znaczy lepsze dla naszego zdrowia czy sylwetki. Nie podchodźmy bezkrytycznie do produktów light, zachowujmy rozsądek i nauczmy się czytać etykiety.
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.