Co to znaczy „jem mało”?
Nie ulega wątpliwości, że pojęcia takie jak „mało” czy „dużo” są niezwykle nieprecyzyjne. Odnoszą się bowiem do osobniczych wyobrażeń i bez odpowiednich punktów odniesienia niewiele mówią na temat realnej podaży energii (w stosunku do wydatków ustrojowych) i jakościowego doboru pokarmów. Tymczasem te dwa aspekty mają kluczowe znaczenie dla masy i składu ciała. Żeby zobrazować to jak wiele nieporozumień może wiązać się z tą kwestią chciałbym przedstawić przykładowe menu osoby, która twierdzi że „je mało”.
Dieta minimalisty
Pan Mateusz trafił do mnie z otyłością pierwszego stopnia, przy 173 cm wzrostu ważył 93 kg i miał 102 cm w pasie. Kiedyś – ćwiczył i teraz też chciałby zacząć, ale póki co brakuje mu czasu. Pan Mateusz jest jedną z tych osób, które uważają, że jedzą mało.
Jego przykładowy jadłospis wygląda tymczasem tak:
Śniadanie
- 1 tost z chleba razowego z margaryną „na cholesterol” i z nisko słodzonym dżemem,
- 200 ml truskawkowego jogurtu o obniżonej zawartości tłuszczu (1%)
- przed wyjściem do pracy – 1 szklanka soku wieloowocowego z witaminami.
Drugie śniadanie
- mały kawałek sernika i kawa słodzona cukrem trzcinowym.
Obiad
- mała porcja spaghetti w bufecie z bukietem surówek i butelka soku jednodniowego z jabłek.
Podwieczorek
- serek homogenizowany waniliowy (na mały głód),
- 1 małe jabłko.
Kolacja
- 1 kromka chleba z margaryną i żółtym serem,
- ogórek kiszony,
- 1 grzana kiełbasa domowa (ok. 120g),
- szklanka soku wieloowocowego z witaminami.
Napoje
- dodatkowo Pan Mateusz w ciągu dnia wypija 1 napój energetyczny (w drodze do pracy),
- 1 - 2 szklanki soku (zawsze 100%-owych bez dodatku cukru),
- po kolacji (tego nie może sobie odmówić po ciężkim dniu) 1 lub 2 piwa.
Panu Mateuszowi, jak już wspominałem wydaje się, że je niewiele, przynajmniej jak na swoje rozmiary. Stara się bowiem nie najadać do syta, poza tym w pracy na własne oczy widzi, że inni jedzą więcej, podjadają czekoladki, zamawiają dwudaniowe obiady. On tymczasem nigdy nie najada się do syta („niech sam Pan powie - co to jest jedna kromka chleba dla dorosłego faceta, a ja jem tyle na śniadania)”stara się nie podjadać między posiłkami, jedynie na drugie śniadanie podczas przerwy w pracy pozwala sobie na „mały kawałek ciasta do kawy”. Zapytany o błędy żywieniowe bez namysłu wskazuje na sernik, kiełbasę i piwo przyznając, że jeśli otrzyma ode mnie zalecenia by z tych produktów zrezygnować – to będzie się ich trzymał.
Fakty
Niestety prawda jest taka, że pan Mateusz nie jada mało i nie jest też prawdopodobnie obciążony „złośliwym genem” stanowiącym przyczynę jego otyłości. Realna wartość energetyczna przedstawionego powyżej jadłospisu (z uwzględnieniem napojów) wynosi około 3000 – 3200 kcal. Zapotrzebowanie energetyczne pana Mateusza nie przekracza tymczasem 2500 kcal. Nadmiar tkanki tłuszczowej stanowi wiec prostą konsekwencję nadmiernej podaży energii oraz nieprawidłowych wyborów żywieniowych. Nie bez znaczenia jest też fakt, że pan Mateusz zjada w ciągu dnia ponad pół szklanki cukru, głownie pochodzącego z napojów, które spożywa. Już sama rezygnacja z wszystkich wypijanych przez niego płynów na rzecz mineralnej wody, niesłodzonej kawy i herbaty, sprawiłaby że podaż energii uległa by obniżeniu o około 600 kcal! Dodajmy do tego 2 – 3 sesje wysiłkowe w tygodniu w postaci treningu na siłowni i Pan Mateusz mógłby śmiało chudnąć nie zmieniając swojej diety…
Podsumowanie
Oczywiście specyficzne uwarunkowania genetyczne oraz niektóre choroby mogą sprawić, że nawet przy relatywnie niskiej podaży energii trudno będzie schudnąć. W praktyce jednak najczęściej subiektywne przekonania wyrażane w zdaniach typu „jem mało, a mimo to nie chudnę”, nie mają wiele wspólnego z rzeczywistością. Problem niedoszacowania dziennej podaży energii jest zjawiskiem powszechnym i dotyczy znacznej części osób borykających się z otyłością i nadwagą. Dopiero skrupulatne przeliczenie wartości energetycznej codziennego menu obnaża nagą prawdę na temat tego co w istocie jest przyczyną problemu z nadmierną masą ciała.