Alergia czy to w postaci wziewnej, czy kontaktowej, czy pokarmowej sama w sobie problemem do radości z pewnością nie jest, reakcje organizmu na obecność alergenów są bowiem zazwyczaj dość uciążliwe. Pocieszającym podobno jednak miałyby być fakt, zgodnie z którym samo posiadanie alergii miałoby w pewnym zakresie chronić przed chorobami nowotworowymi. Tak przynajmniej można byłoby sądzić bazując na badaniach epidemiologicznych wykonanych w minionym wieku.
Na podstawie literatury naukowej z lat 60. stwierdzić można, że istnieje ujemny związek pomiędzy posiadaniem alergii a ryzykiem występowania niektórych nowotworów. Zdaniem autorów tych prac korelację tę wytłumaczyć można nadaktywnością układu immunologicznego alergików, który mógłby skuteczniej dezaktywować kancerogeny i hamować proces nowotworzenia. W kolejnych dekadach pogląd ten zdążył się ugruntować, zauważono też, że u mężczyzn z alergią rzadziej występują nowotwory płuc, krtani, jamy ustnej i układu moczowego, a u kobiet – nowotwory przewodu pokarmowego szyjki macicy.
Niestety w późniejszych okresach okazało się, że nie wszystko jest takie kolorowe jak początkowo się wydawało. W latach 90. to zauważono, iż alergicy statystycznie częściej chorują na raka prostaty (mężczyźni), układu moczowego (kobiety) a także zaobserwowano wyższą częstotliwość występowania szpiczaka i chłoniaka. Jak więc widać zależność jest bardziej złożona niż się początkowo wydawało i może mieć charakter dwukierunkowy.
Z pewnością dużo prościej byłoby omawiać powiązanie pomiędzy alergią a rakiem gdyby było ono do końca poznane, tymczasem póki co nie ma pewności co do tego, na czym ono polega. Istnieją dwie popularne teorie, które w pewnej mierze wzajemnie się wykluczają. Pierwsza mówi o tym, co zostało już wspomniane, że nadaktywność układu odpornościowego występująca w alergii powoduje, że wszelkie kancerogeny są sprawnie i szybko eliminowane, a wadliwie działające komórki – uśmiercane. Druga z teorii sugeruje, że przewlekła, nadmierna stymulacja układu odpornościowego przez alergeny jest przyczyną niekontrolowanych mutacji, które sprzyjają nowotworzeniu.
Jakkolwiek by nie było w istocie, na aktualnym etapie nie powinno się wyciągać pochopnych wniosków. Jest więc to niestety zła wiadomość dla alergików, okazuje się bowiem, że powielane w rozmaitych opracowaniach teorie, zgodnie z którymi alergie chronić miałby przed występowaniem nowotworów, są trochę na wyrost. Na dzień dzisiejszy można stwierdzić, że owszem alergia być może chroni przed niektórymi formami raka, ale wiele wskazuje, że innym – sprzyja. Przyczynowo-skutkową zależność dodatkowo komplikować może stosowanie leków przeciwalergicznych. Tak więc jedyne co jest póki co pewne – to znaki zapytania…