Grupa naukowców z Uniwersytetu w Walencji postanowiła dokonać skrupulatnej analizy zwyczajów żywieniowych i przestudiowała diety prawie 945 osób (340 mężczyzn i 605 kobiet), między 55. i 80. rokiem życia z wysokim ryzykiem chorób sercowo-naczyniowych. Celem tego badania było sprawdzenie, w jaki sposób ilość spożywanego mięsa i ryb może wpływać na zdrowie uczestników.
Okazało się, że uczestnicy badania generalnie spożywali dość dużo zarówno czerwonego mięsa, jak i ryb. Autorzy badania odkryli jednak pewną zależność, a mianowicie zauważono, że osoby spożywające więcej ryb miały też niższy poziom glukozy we krwi, a tym samym mniejsze ryzyko rozwoju cukrzycy. Natomiast wyższe spożycie mięsa (głównie w postaci wędlin) notowano u osób z większą masą ciała i wyższym poziomem tkanki tłuszczowej.
Chociaż w tym badaniu nie udowodniono bezpośredniego związku pomiędzy spożyciem ryb a ryzykiem cukrzycy, to daje ono podstawy, by się takiej przyczynowo-skutkowej zależności doszukiwać. Zdaniem autorów potencjalne, przeciwcukrzycowe właściwości diet zasobnych w ryby związane są z obecnością kwasów omega 3, które uwrażliwiają tkanki na działanie insuliny. Faktycznie dostępna literatura naukowa wydaje się tę teorię potwierdzać.
Istnieje przynajmniej kilka godnych uwagi badań naukowych, w których wykazano, że niedobór kwasów tłuszczowych omega 3 upośledza działanie receptorów insulinowych i doprowadza do zaburzenia gospodarki energetycznej ustroju i sprzyja patologicznemu wzrostowi poziomu glukozy we krwi. Potwierdzono także, iż zwiększenie podaży kwasów omega 3 doprowadzać może do poprawy takich parametrów metabolicznych jak wrażliwość insulinowa i sprzyja regulacji glikemii. Co ten naukowy żargon w praktyce oznacza?
Wiemy dziś, że kwasy tłuszczowe z rodziny omega 3 zawarte w rybach zmniejszają ryzyko cukrzycy, wiemy też, że osoby spożywające większe ilości ryb – rzadziej zapadają na tę przypadłość. Tak więc - jak widać - prozdrowotny potencjał ryb wykracza daleko poza profilaktykę chorób układu krążenia.