Wiele kobiet bezskutecznie próbuje namówić swoich partnerów na regularne treningi na siłowni, w celu poprawy zdrowia, wyglądu i zniwelowania negatywnych skutków słabej diety i siedzącego trybu życia. Co ciekawe, istnieje też wiele pań definitywnie niezadowolonych z faktu, iż ich mężczyźni odwiedzają regularnie kluby fitness oraz przejawiają zainteresowanie kwestiami związanymi ze zdrowym odżywianiem. Warto przyjrzeć się temu dość intrygującemu zjawisku, zastanowić się w czym dokładnie tkwi źródło problemu i jak go rozwiązać, by nie przekształcił się w poważny kryzys.
„Siłownia jest ważniejsza ode mnie”
Zarzuty dotyczące „kwestii priorytetu” mają charakter emocjonalnego impulsu – w ten sposób artykułowana jest potrzeba spędzenia większej ilości czasu razem. Niektórym kobietom trudno jest zaakceptować fakt, iż ich mężczyzna skupia się na sobie, na własnej sylwetce i obawiają się, że robi to po to by podobać się innym. Wizja koedukacyjnej siłowni pełnej pań w obcisłych legginsach może także powodować wyraźne „ukłucie” zazdrości…
Warto w takich sytuacjach rzeczowo porozmawiać, bez zbędnych emocji wskazać na swoją motywację – potrzebę poprawy zdrowia, kondycji, odreagowania stresu oraz realizowania swojego hobby, a także – zwiększenie własnej atrakcyjności w oczach partnerki. Standardowe trzy treningi w tygodniu, trwające wraz z dojazdem około 1,5 -2h to nie jest znowu taka duża ilość czasu – przy odpowiednim rozplanowaniu zostanie go jeszcze całkiem sporo na wspólne zajęcia. Ważne jest jednak by pamiętać o sprawiedliwym dzieleniu wolnego czasu tak by starczyło go również dla żony, narzeczonej czy szkolnej sympatii.
„Jak Ci nie smakuje, to nie musisz jeść”
Z racji tego, iż w większości domowych gospodarstw to właśnie panie odpowiadają za kwestie związane z przygotowywaniem posiłków, to nagłe zainteresowanie męża lub chłopaka kuchnią i zdrowym odżywianiem może zostać niesłusznie odebrane przez nie jako forma krytyki. Mężczyznom z trudem natomiast przychodzi domyślenie się, iż ich zaangażowanie w domowe kulinaria może zostać tak właśnie odebrane przez życiową partnerkę. Stwarza to oczywiście płaszczyznę do nieporozumień i niesnasek.
W takim wypadku warto otwarcie porozmawiać na temat swoich obaw, motywów i wypracować kompromis. Można się umówić, że ona nie będzie zmuszana do jedzenia gotowanej piersi z kurczaka z ryżem, a on nie musi jeść ruskich pierogów… Można również – i to będzie najlepsza opcja, przygotowywać wspólnie posiłki, które będą obojgu smakowały, a zarazem będą zgodne z zasadami zdrowego odżywiania… Na takim, rozwiązaniu obie strony mogą skorzystać.
„Nie chcę, abyś brał sterydy”
Wspomaganie wysiłku fizycznego suplementami jest dziś dość powszechną praktyką. Niestety środki tego typu przez osoby niewtajemniczone często postrzegane są jako niebezpieczne anaboliki, sterydy i inne substancje dopingujące niebezpieczne dla zdrowia. Takie stereotypy ciągle są niezwykle powszechne i zapewne jeszcze wiele wody w rzece musi upłynąć zanim się one definitywnie zmienią.
Zamiast się złościć, lepiej jest poświęcić chwilę uwagi na wyjaśnienie czym w istocie są suplementy diety, jak działają i po co się je stosuje. W tym celu warto posiłkować się jakimiś wiarygodnymi źródłami – stwierdzenia typu „przecież każdy to bierze, Twój brat też ” mogą odnieść skutek odwrotny od zamierzonego… Zwrócenie uwagi na fakt, że środki tego typu zawierają składniki naturalnie występujące w pożywieniu, że są dopuszczone do obrotu przez Generalny Inspektorat Sanitarny, że mogą mieć właściwości prozdrowotne – wszystkie te dane mogą okazać się bardzo pomocne.
„Nie podobają mi się napakowane mięśniaki”
Zaskakujące jest jak wiele osób ciągle wierzy, że po kilku wizytach na siłowni można zmienić się w niemogącego podrapać się samodzielnie po plecach kalekę z poprzerastanymi mięśniami, brakiem szyi i barkami o rozpiętości skrzydeł samolotu. No cóż, pomiędzy stereotypowym „napakowanym mięśniakiem” a brzuchatym i cherlawym gryzipiórkiem istnieje jeszcze cała gama „form przejściowych” – charakteryzujących się szczupłą i proporcjonalną, a za razem wysportowaną i wyrzeźbioną sylwetką.
Aby rozwiać wszelkie wątpliwości partnerki dotyczące możliwości wystąpienia po kilku treningach „efektu Hulka” u jej życiowego partnera, warto jest przybliżyć pokrótce jak wyglądają realia. Jeszcze większe znaczenie ma wskazanie i zobrazowanie swojego ideału sylwetki. Jeśli celem nie jest zbudowanie 60kg masy, a raczej po prostu estetyczna, wysportowana sylwetka, to łatwo będzie można rozbudzić entuzjazm partnerki…
Podsumowanie
Każda kobieta chciałaby, aby jej mężczyzna posiadał zadbaną i wysportowaną sylwetkę. Nie każdej jednak odpowiada sytuacja, w której partner spędza na siłowni kilka godzin tygodniowo, a wolnych chwilach zgłębia tajemnice efektywnego treningu i właściwie ukierunkowanej diety… Pojawiają się zatem konflikty – do ich zażegnania potrzebna jest dobra wola, rzeczowa i szczera rozmowa, pozbawiona niepotrzebnych złośliwości. Najlepszą opcją natomiast bez dwóch zdań okażą się… wspólne treningi, które oprócz tego, że korzystnie wpływają na sylwetkę stanowić mogą także doskonały sposób na pozbycie się negatywnych emocji i zbędnego napięcia.
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.