Wolne ciężary – jeśli mamy bardziej ambitne podejście do treningu (pod kątem zwiększania siły, masy, wytrzymałości mięśniowej, redukcji tkanki tłuszczowej) niezbędnym minimum są stojaki do wykonywania przysiadów (i innych ćwiczeń; bardziej wszechstronna jest klatka do wykonywania przysiadów), odpowiednie ławki, drążki, poręcze, drabinki, sztangi, sztangielki, komplet obciążeń i inne wyposażenie.
Warte uwagi są kluby wyposażone w grube, tłumione stanowiska do podnoszenia ciężarów (tzw. podesty ciężarowe). Można tam bez ryzyka i hałasu operować każdym ciężarem. Osoby bardziej doświadczone muszą zwrócić uwagę na możliwość korzystania z magnezji oraz upuszczania ciężarów na ziemię (co jest zwalczane w wielu klubach w Polsce).
Zwróćmy uwagę, na jakiej powierzchni można ćwiczyć i jak rozplanowany jest klub. Za trening w ścisku można nieraz zapłacić kilkadziesiąt procent więcej niż za komfort w mniej znanym miejscu. Zbyt duża liczba trenujących osób uniemożliwia właściwy trening, powoduje tylko zdenerwowanie. To samo dotyczy zorganizowanych zajęć. Często obserwuje się zajęcia „masowe”, nastawione na maksymalną liczbę osób – co niestety ma bezpośrednie przełożenie na spadek jakości treningu i nadzoru nad ćwiczącymi (aby zajęcia miały sens dydaktyczny – liczba osób powinna wynosić 10-12).
Kadra instruktorska w klubie – czy zapewnia właściwy nadzór, czy ma doświadczenie praktyczne w prowadzeniu zajęć, czy na zajęciach jest dobra atmosfera i jednakowy nadzór nad każdym z ćwiczących? Tutaj ważna uwaga – wielu instruktorów w klubach w Polsce wykazuje duże braki w wiedzy, za porady „ekspertów” można drogo zapłacić (dosłownie i w przenośni!).
M.in. zetknąłem się z instruktorką która nie potrafiła przedstawić prawidłowej techniki martwego ciągu (najbardziej elementarnego ruchu - podnoszenia ciężaru z ziemi) i zalecała początkującym skręcanie szyi (aby w lustrze obserwować ruch), co prowadzi do gigantycznych przeciążeń w szyjnym odcinku kręgosłupa (może prowadzić do poważnych kontuzji).
Bardzo często w klubach mitologizowane są podstawowe, znane od setek lat ćwiczenia w rodzaju przysiadów, martwego ciągu i wyciskania. Instruktorzy wysyłają początkujących na maszyny, które zapewniają wiele razy wolniejszy progres treningowy. Podobnie bieżnie, steppery i inne maszyny „cardio” budują przemysł „redukowania tłuszczu”.
O wiele skuteczniejszym rozwiązaniem jest ... bieganie w terenie oraz ćwiczenia z ciężarami nastawione na redukcję tkanki tłuszczowej. Niestety – bieganie w terenie nie nabija pieniędzy właścicielom klubów – z wiadomych względów wolą by ludzie truchtali na bieżniach, jeździli na rowerkach i spacerowali na stepperach. A że jest to znacznie mniej efektywne – tym lepiej – przecież klient spędzi dziesiątki dodatkowych płatnych godzin w klubie.
W końcu zwróćmy uwagę na warunki sanitarno-higieniczne w miejscu, które odwiedzamy – czy ćwiczący używają ręczników, czy obsługa sprząta klub (w szczególności prysznice, toalety), czy lustra są regularnie czyszczone? W wielu miejscach stosunkowo dobrze wyposażonych warunki higieniczne są skandaliczne. Czy warto zaprzątać sobie głowę takim klubem, przy obecnym nasyceniu rynku i ogromnym wyborze?