W badaniach wykonanych najpierw na hodowlach komórkowych, a następnie na modelu zwierzęcym okazało się, że kwas ursolowy hamuje zanik mięśni (który na potrzeby eksperymentów wywoływany był różnymi czynnikami). Mało tego, odkryto, że związek ten poprawia relację tkanki mięśniowej do tkanki tłuszczowej powodując m.in. zmniejszenie objętości komórek tłuszczowych. Kolejną korzyścią była poprawa profilu lipidowego krwi u zwierząt otrzymujących kwas ursolowy. Jak to możliwe, że jedna substancja ma taki potencjał biologiczny?
Na podstawie wstępnych analiz stwierdzono, że zaobserwowane właściwości kwasu ursolowego wynikają w dużej mierze z jego wpływu na receptory IGF-1, czyli miejsca reagujące na działanie insulinopodobnego czynnika wzrostu.
Można powiedzieć, iż poprawiają ich wrażliwość - zwiększają odpowiedź tkanek na działanie IGH-1. Insulinopodobny czynnik wzrostu to specyficzny polipeptyd wytwarzany naturalnie w ustroju, ma potencjał anaboliczny i antykataboliczny oraz sprzyja redukcji tkanki tłuszczowej. Kwas ursolowy po prostu wydaje się wzmacniać jego działanie.
Jak wspomniałem na wstępie, źródłem kwasu ursolowego jest żywność, a dokładnie owoce. Jeśli zainteresowało Cię to zagadnienie i szukasz najlepszych źródeł opisywanego tutaj związku, to wiedz, że występuje on np. w jabłkach, jagodach i śliwkach, ale także w przyprawach takich jak oregano, rozmaryn, bazylia czy tymianek.
Uwzględnienie tych produktów żywnościowych w diecie z pewnością Ci nie zaszkodzi, a potencjalnie może być korzystne również w kontekście pracy nad estetyką sylwetki. Co prawda, brakuje badań z udziałem ludzi, które potwierdzałyby zaobserwowane u zwierząt działanie kwasu ursolowego, tak więc obracamy się w sferze domysłów i teorii, jednak możliwy potencjał biologiczny tego związku jest na tyle ciekawy, że raczej na pewno niebawem doczekamy się takich eksperymentów.