Nie chciałbym podcinać Ci skrzydeł zasiewając wątpliwości dotyczących praktycznej realizacji Twoich noworocznych postanowień o pracy nad sylwetką, proponuję jednak dobrze zastanowić się nad tym, jakie tak naprawdę w tym okresie liczą się dla Ciebie priorytety.
Wiele osób zaczyna rok od drakońskich, niskokalorycznych diet, które mają za zadanie szybkie wypełnienie noworocznych postanowień dotyczących zmniejszenia masy ciała. Często im większa determinacja przyświeca im w chwili „ślubowania”, tym bardziej absurdalne są sposoby realizacji planów. I tak po kilku dniach pół-głodówki, najlepiej w modnej teraz, „proteinowej” oprawie, przychodzi moment załamania i kompensacji.
W ruch idą hamburgery, pizze, batoniki, ciastka, słodkie napoje, drinki etc… Niestety, jedyne co udaje się w ten sposób osiągnąć poza osłabieniem i rozregulowaniem organizmu jest frustracja wynikająca ze świadomości porażki.
Z drugiej strony karnawał dla wielu osób oznacza częstsze imprezy, jedzenie „na mieście”, późne wstawanie w i odsypanie całonocnej zabawy. Taki tryb życia z natury wydaje się nie sprzyjać pracy nad formą, kondycją i estetyką sylwetki. Stąd też wielu „imprezowiczów” w imię zasady „jak szaleć to szaleć”, przestaje przywiązywać wagę do tego, co je i ile je, w szybkim tempie doprowadzając do zwiększenia ilości tkanki tłuszczowej i pogorszenia kondycji zdrowotnej organizmu.
Jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że dobra zabawa tak naprawdę nie musi rujnować sylwetki i zdrowia! Można smacznie jeść i dobrze się bawić, niezależnie od tego, czy stołujemy się w domu, czy w restauracji pamiętać po prostu należy o kilku prostych zasadach dotyczących komponowania posiłków.
Trochę na przekór panującym konwencjom przygotowałem alternatywną propozycję: jeżeli nie chcesz odmawiać sobie dobrej zabawy w czasie karnawału, a z drugiej strony należysz do osób, którym nie jest obojętne to jak wyglądają i chcesz zadbać o estetykę sylwetki, to, zamiast katować się rozmaitymi odchudzającymi dietami - skoncentruj się na tym, by utrzymać wagę w ryzach.
Wbrew pozorom nie potrzeba do tego jakieś specjalnej „karnawałowej diety”, trzeba tylko trzymać się kilku podstawowych zasad i w razie potrzeby zastosować jeden ze sprytnych trików, pozwalających oszukać organizm, gdy ten domagać się będzie nadprogramowych kalorii.
Chcesz wiedzieć, o jakich zasadach mówię i jakie triki mam na myśli? Zapraszam do zapoznania się z drugą częścią naszego poradnika.