W celu zrozumienia wpływu danej substancji na ludzki organizm konieczne jest przeprowadzenie różnorodnych badań. Część prób przeprowadza się w probówkach (In vitro), część z udziałem żywych organizmów takich jak muszki owocówki, myszy czy szczury, a następnie przechodzi się do badań z udziałem ludzi, które również mogą być projektowane z zastosowaniem rozmaitych metod (randomizacja, ślepa próba, podwójna ślepa próba). W zasadzie nie ma innej możliwości sprawdzenia długofalowych skutków (jak choćby powstawanie nowotworów, które nie rozwijają się z dnia na dzień), wynikających ze stosowania danego związku, niż prowadzenie dobrze zaprojektowanych badań naukowych.
Tak więc jak łatwo wywnioskować, dywagowanie na temat rakotwórczego działania danego związku powinno być podparte wynikami badań, które bezpośrednio lub chociaż pośrednio weryfikują takie właściwości. Problem z opowieściami na temat kancerogennego potencjału aspartamu czy innych słodzików jest taki, że chociaż ich autorzy zapewniają, że regularne ich używanie doprowadza do rozwoju nowotworów, to jako argument potwierdzający ten „fakt” mamy jedynie ich słowo. Owszem, pojawiają się w takich artykułach informacje o tym, że „eksperymenty naukowe dobitnie potwierdzają” kancerogenny potencjał syntetycznych środków słodzących, to niestety dotrzeć do wyników takich badań nie sposób, tak jakby nie istniały. Innymi słowy zazwyczaj nie da się zweryfikować prawdziwości informacji zawartych w takich pseudonaukowych opracowaniach, a ich wartość merytoryczna podobna jest do wartości horoskopów.
Tak naprawdę potencjalne, kancerogenne właściwości apsratamu, acesulfamu-K, sukralozy i innych słodzików weryfikowane były wielokrotnie. Biorąc pod uwagę wyniki badań naukowych, stwierdzić należy, że nie ma dowodów potwierdzających teorię, zgodnie z którą stosowanie sztucznych środków słodzących powodować miałoby raka. Nie oznacza to oczywiście, że związki te nie wywołują żadnych kontrowersji wśród samych autorów badań, czy też już tym bardziej – że można je stosować bezkarnie w nielimitowanych ilościach. Po prostu straszenie „rakotwórczym aspartamem” jest w kontekście dostępnej literatury fachowej nieuzasadnione i postrzegane winno być raczej w kategoriach science-fiction. Osoby zainteresowane tematem zachęcam do zapoznania się z poniższą bibliografią.