Z drugiej strony, niektóre źródła przekonują, że sztuczne substancje słodzące oszukują jedynie nasz organizm na chwilę, następnie wywołują usilną potrzebę kompensacji, w ramach której zjadamy więcej kalorii niż zwykle.
Jak jest w istocie?
Nadwaga, a w dalszym etapie otyłość spowodowane są pewną dysproporcją pomiędzy ilością przyjmowanych kalorii, a naszą aktywnością fizyczną. Innymi słowy, jemy za dużo i za mało się ruszamy. Nie bez znaczenia też jest jakość żywności, którą spożywamy. Zbyt często zawieramy produkty, które są bogate w kalorie, a ubogie w inne potrzebne składniki takie jak witaminy, składniki mineralne, białko oraz błonnik. Tym samym przyczyniamy się do występowania rozmaitych zaburzeń metabolicznych i pogłębiamy problem nadmiernej masy czy niewłaściwego składu ciała. Syntetyczne substancje słodzące mają jedną zaletę: słodki smak - podobnie jak cukier, pozbawione są natomiast kalorii. Zamiast wypić litr zwykłej coli dostarczając tym samym pól szklanki cukru, czyli 400 kcal, można wypić litr coli light nie wpływając na kaloryczność diety. Fakt jednak, że za słodkim smakiem nie idzie w parze „energia” jest zdaniem niektórych osób, w tym również i dietetyków – problematyczny.
Przeciwnicy słodzików twierdzą bowiem, że już samo odczucie słodkiego smaku wywołuje w organizmie kaskadę reakcji podobnych do tych, które mają miejsce w przypadku spożycia cukru. Innymi słowy, dochodzi do wyrzutu insuliny, hormonu, który ma za zadanie obecny we krwi cukier rozprowadzić po tkankach obwodowych obniżając jego poziom do wartości „wyjściowych”.
Gdy organizm orientuje się, że poza smakiem nie otrzymał upragnionych kalorii, dochodzi do obniżenia poziomu glukozy poniżej wartości fizjologicznej, insulina bowiem została już „wyprodukowana” i w swojej roli jest nieubłagana – i tym samym doprowadza ona do hipoglikemii. Organizm więc szybko wysyła sygnały domagając się natychmiastowych dostaw cukru i w efekcie „rzucamy się” na jedzenie, wybierając przede wszystkim produkty słodkie, zasobne w szybko przyswajane cukry proste. Cała teoria brzmi spójnie i przemawia do wyobraźni, czy jednak ma jakieś potwierdzenie?
W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie postanowiłem przejrzeć dostępną literaturą naukową, przy czym odrzuciłem badania na zwierzętach koncentrując się jedynie na eksperymentach przeprowadzanych z udziałem ludzi. Niestety nie znalazłem publikacji, która potwierdzałaby przypisywany wymienionym tutaj „słodzikom” wpływ na odpowiedź ze strony insuliny.
Autorzy, badający wpływ syntetycznych substancji słodzących na apetyt (Rogers i wsp., Smeets i wsp.) nie zanotowali korelacji, na którą powołują się osoby negatywnie nastawione do słodzików. Wygląda więc na to, że teoria ,zgodnie z którą syntetyczne substancje słodzące zwiększają apetyt i w efekcie utrudniają odchudzanie czy też sprzyjają nadwadze i otyłości – nie ma poparcia w faktach.