Chociaż zgodnie z zasadami zdrowego żywienia pełnoziarniste produkty zbożowe winny stanowić podstawę naszej diety, to istnieją teorie mówiące, iż ich eliminacja z diety przynieść może wiele korzyści. Koncepcja diety paleolitycznej zakłada, że tak naprawdę organizm ludzki nie zdążył się jeszcze ewolucyjnie przystosować się do tego, by odżywiać się produktami zbożowymi, a opieranie na nich codziennego menu skutkuje w istocie pogorszeniem kondycji zdrowotnej. Za ten fakt odpowiedzialne są związki takie jak gluten (gliadyna i glutelina), kwas fitynowy oraz… tytułowe lektyny.
Czym są lektyny?
Białka pokarmowe postrzegane są przez nas jako „materiał budulcowy”, który nasz organizm (po strawieniu i wchłonięciu) wykorzysta w procesach syntezy. Proteiny jednak różnią się istotnie pomiędzy sobą zarówno budową (która może być prosta lub złożona), jak i potencjalną aktywnością biologiczną. Lektyny to białka „wiążące węglowodany” obecne głównie w pokarmach pochodzenia roślinnego, zwłaszcza warzywach strączkowych i zbożach. Dzięki specyficznej budowie mogą one pełnić różne funkcje, w tym również funkcje obronne. Niestety w niektórych sytuacjach obiektem ich „ataku” okazuje się nasz organizm. W celu zobrazowania tej intrygującej zależności będę musiał posłużyć się pewnym uproszczeniem. Mam nadzieję, że wybaczycie mi personifikację otaczającej nas flory.
Społeczne strategie roślinne
Poszczególne gatunki roślin różnią się pomiędzy sobą podejściem do „agresorów” zainteresowanych ich konsumpcją. Niektóre z nich prezentują postawę otwartą oferując słodkie, smaczne owoce i dosłownie zachęcając zwierzęta do konsumpcji własnych tkanek. Korzyść jest tutaj obopólna, zwierzę otrzymuje dawkę składników odżywczych, a w zamian transportuje i wydala nasiona w innym miejscu umożliwiając rozwój gatunku. Inne rośliny prezentują postawę odmienną i nie życzą sobie, by je zjadać, czy niekiedy nawet – choćby dotykać. W celach obronnych organizmy te wytwarzają rozmaite związki, mające za zadanie ochronę przed agresorem. Związkami, którym przypisuje się niekiedy funkcje obronne są m.in. lektyny.
Czy lektyny faktycznie szkodzą?
Znaczna część spożywanych przez nas wraz z pokarmem lektyn nie stanowi zagrożenia dla naszego zdrowia. Co więcej, wybrane lektyny obecne w pokarmie mogą wręcz chronić przed niektórymi chorobami wykazując np. działanie cytotoksyczne (przeciwnowotworowe). Niektóre z tych związków jednak okazują się szkodliwe, zwłaszcza jeśli spożywamy w dużych ilościach pokarmy o wysokiej ich koncentracji.
Na szczęście znaczna część lektyn mogących nam zaszkodzić ulega rozkładowi w procesach obróbki termicznej, kolejna część może zostać rozłożona przez nasze enzymy trawienne, ale nie zawsze się tak dzieje. W efekcie dochodzić może do szeregu niekorzystnych konsekwencji. O tym, że to nie jest żart przekonały się osoby, którym zdarzyło się zjeść niedogotowaną fasolę. Obecna w niej fitohemaglutynina (PHA) doprowadza do gwałtownej reakcji ze strony układu odpornościowego, pojawiają się silne mdłości, torsje, biegunki, bóle brzucha, a niekiedy potrzebna jest hospitalizacja. Fakt ten jasno wskazuje, iż lektyny w sposób zdecydowanie namacalny wpływać mogą na nasze zdrowie.
Lektyny w zbożach
Najlepiej poznaną lektyną obecną zbożach jest lektyna kiełków pszenicy (WGA). Problem z tym białkiem polega na tym, iż jest dość odporne na działanie wysokiej temperatury i naszych enzymów trawiennych. WGA może uszkadzać barierę jelitową, pobudzać nadmiernie nasz układ odpornościowy (który traktuję tę lektynę jako intruza podobnego do bakterii i wirusów), a wg niektórych danych – łączyć się także z receptorami wyspecjalizowanymi w odczytywaniu sygnałów nadawanych przez hormony takie jak leptyna upośledzając ich funkcję. Efektem jest daleko posunięte zaburzenie homeostazy organizmu. Co więcej, reakcja immunologiczna organizmu może niekiedy wymknąć się spod kontroli. W takich wypadkach dochodzi do paradoksalnej sytuacji, w której organizm zaczyna atakować… siebie!
WGA i autoagresja
Jak wspomniałem WGA może stać się celem ataku naszego układu odpornościowego. Dodatkowo doprowadzając do zwiększonej przepuszczalności jelitowej sprawia, iż do wnętrza organizmu przenikają także inne związki, które także uznawane są za intruzów. Układ odpornościowy w celu ich usunięcia wytwarza specyficzne w stosunku do nich przeciwciała, które są w stanie selektywnie rozpoznać i zniszczyć intruzów. Niekiedy jednak zdarza się tak, że ze względu na pewne podobieństwa w budowie czynników obcych i własnych komórek celem ataku stają się nasz tkanki i narządy. Mówimy wtedy o autoagresji, której efektem jest rozwój chorób autoimmunologicznych, takich jak np. reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). Oczywiście lektyny same w sobie nie wywołują chorób autoimmunizacyjnych, ale pojawiają się spekulacje, iż w przypadku genetycznych predyspozycji, mogą one zostać zaliczone do czynników "spustowych" pobudzających nieprawidłowe reakcje układu immunologicznego.
Co na to nauka?
Przedstawione powyżej zależności budzą wiele kontrowersji. Chociaż istnieją badania sugerujące, że lektyny zawarte w zbożach mogą przenikać do krwi i niekorzystnie wpływać na nasz organizm m.in. stymulując nadmiernie aktywność układu immunologicznego, to tak naprawdę jest ich stosunkowo niewiele i trudno je uznać za rozstrzygające, a sam temat bez wątpienia wymaga głębszego zbadania by można było mówić o pewnikach. Przykładowo badania przeprowadzone przez naukowców z Colorado State University sugerują, że zmniejszenie ekspozycji organizmu na WGA może stanowić potencjalnie korzystne rozwiązanie w przypadku osób ze stwierdzonym RZS. Udzielenie precyzyjnej odpowiedzi na pytania, czy WGA szkodzi każdemu oraz jakie dawki tej lektyny uznać należy za niebezpieczne jest póki co jeszcze — niestety — niemożliwe.
Podsumowanie
Niektórzy naukowcy związani z koncepcją diety paleolitycznej przekonują, że zboża będące źródłem WGA (i glutenu) powinny całkowicie zniknąć z naszego menu. Na poparcie tego zalecenia przytaczają wiele dość intrygujących, ale niekoniecznie rozstrzygających argumentów. Z drugiej strony istnieje wiele wyników badań potwierdzających, iż włączenie do diety produktów pełnoziarnistych niesie za sobą szereg zdrowotnych korzyści. Czy jednak nie jest tak, że owe korzyści notowane są tylko wtedy gdy punkt odniesienia stanowi tzw. dieta zachodnia? Czy włączenie razowego chleba, pełnoziarnistego makaronu i płatków owsianych przyniosłoby pozytywne skutki w przypadku członków populacji prowadzących zbieracko-łowiecki tryb życia (plemion Hadza, Kung, grenlandzkich Inuitów czy zwłaszcza naszych paleolitycznych przodków)? Można mieć co do tego spore wątpliwości. Hipotezy zaproponowane powyżej są dość śmiałe i zapewne stanowić będą "wodę na młyn" dla entuzjastów "przełomowych teorii". Póki co warto zachować dystans i poczekać na dalszy bieg (naukowych) wydarzeń.
Źródła:
Jönsson T, Olsson S, Ahrén B, Bøg-Hansen TC, Dole A, Lindeberg S. Agrarian diet and diseases of affluence--do evolutionary novel dietary lectins cause leptin resistance? BMC Endocr Disord. 2005 Dec 10;5:10. · Cordain L, Toohey L, Smith MJ, Hickey MS. Modulation of immune function by dietary lectins in rheumatoid arthritis. Br J Nutr. 2000 Mar;83(3):207-17.
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.