Chyba niewiele jest osób, które w ten szczególny dzień odmówią sobie przyjemności skosztowania najbardziej tradycyjnego polskiego wypieku, jakim jest pączek. Mało tego śmiem także sądzić, iż znaczna grupa smakoszy nie zamierza poprzestać na jednej sztuce tego smakołyku. Biorąc pod uwagę statystyki z lat ubiegłych założyć należy, że w tłusty czwartek zjemy łącznie około 100 milionów pączków, czyli przeciętnie dwa i pół na głowę. Nie chciałbym nikomu psuć humoru na sam koniec karnawału, ale myślę, że korzystając z okazji warto poszukać odpowiedzi na pytanie: czy pączki faktycznie są takie tuczące jak się nieraz mówi? A jeśli są – to z czego to wynika?
Pączek od kuchni
Pączkiem nazywamy charakterystyczne, smażone na głębokim tłuszczu drożdżowe ciastko w kształcie lekko spłaszczonej kuli. Patrząc na recepturę wypieku szybko przekonamy się, że bazę tworzą same „dietetyczne” składniki: biała mąka, cukier, olej roślinny, ewentualnie masło lub smalec no i dodatki takie jak żółtka jaj, mleko i drożdże pozwalają stworzyć istną kaloryczną bombę. Dopełnieniem tej mieszanki są: farsz w postaci marmolady, dżemu, konfitury, ajerkoniaku lub ewentualnie budyniu oraz lukrowa polewa bądź posypka z cukru pudru. W efekcie jeden, ważący średnio 60 – 70g pączek dostarcza 250 – 300kcal, czyli mniej więcej tyle ile spalamy podczas półgodzinnej sesji aerobów. Zjesz jednego – OK, zjesz trzy – dobrze się zastanów…
Nie tylko kalorie
Zajadanie się pączkami sprzyja przyrostowi masy ciała, to nie ulega wątpliwości, a co istotne - nie tylko wysoka kaloryczność odpowiada za ich tuczący potencjał. Pączki są źródłem cukrów: sacharozy oraz skrobi w postaci białej mąki, które po spożyciu doprowadzają do błyskawicznego wzrostu poziomu glukozy we krwi i odpowiedzi ze strony anabolicznego hormonu – insuliny, która stymuluje gromadzenie zapasów w tkance tłuszczowej. Obecność sporej ilości tłuszczu, w tym kwasów nasyconych pochodzących z masła lub smalcu czy też kwasów trans, pogłębia problem, zaburzając gospodarkę glukozowo-insulinową. Summa summarum cukrowo-tłuszczowy mix staje się wybuchową mieszanką wybitnie sprzyjającą przyrostowi masy ciała.
Dlaczego więc tak lubimy pączki?
Jak widać na załączonym obrazku, pączek to skondensowane źródło pustych kalorii, skąd więc w nas takie skłonności do tego typu wyrobów? Cóż, upodobania do słodyczy i tłuszczów związane są z procesem ewolucji, w toku której „nauczyliśmy się” preferować pokarmy słodkie, dostarczające witamin i składników mineralnych (owoce) oraz tłuste – będące skondensowanym źródłem energii (o jej nadmiar w czasach odległych było raczej bardzo trudno). Połączenie tłuszczu i cukru, jest więc dla nas smakowo wybitnie atrakcyjne, zwłaszcza że tłuszcz jest znakomitym nośnikiem smaku i zapachu i jego obecność dodatkowo pobudza nasze zmysły.
Podsumowanie
Chociaż daleki jestem od tego by w ostatnich dniach karnawału namawiać do skrajnej wstrzemięźliwości w jedzeniu i piciu, to myślę że pewien umiar warto jednak zachować. Jeden pączek, pomimo tego, że jest przysłowiową bombą pustych kalorii, niekoniecznie musi od razu odłożyć się w okolicy pasa sprawiając, że następnego dnia obudzimy się grubsi, kilkudniowe obżarstwo jednak raczej na pewno odbije się na sylwetce. Tak więc, słabość do pączków warto w sobie poskromić, poprzestając na symbolicznej, jednej sztuce, tak by zgodnie ze znanym przesądem szczęście nas w tym roku nie ominęło.
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.