Idea jest prosta: stworzyć niskokaloryczny zamiennik posiłku, zawierający błonnik i l-karnitynę (kojarzone z odchudzaniem) oraz witaminy i chrom oraz magnez (kojarzone ze zdrowiem i energią) i voilà! Odchudzający i odżywczy koktajl gotowy. A że zawiera glukozę, fruktozę czy inne świństwa? Nieważne. Przecież porcja dostarcza tylko 180kcal, a zawsze można zalecić w ramach ekstremalnych praktyk zmniejszenie jej o połowę albo zaproponować by zastępować nim nie tylko śniadanie, ale jeszcze obiad czy kolację. Wystarczy tylko kolorowa etykieta i dobrze wyeksponowane miejsce na półce w sklepie, albo najlepiej - Pani czy Pan, który przyniesie produkt do domu i przedstawi wykutą na blachę historyjkę o spalaniu tłuszczu z ud, bioder i brzucha, o odżywianiu od środka, o uwalnianiu wewnętrznej energii…
Jako dietetyk często spotykam się z sytuacją, w której klientka czy klient w trakcie spotkania mówią: mam jeszcze coś takiego, czy moglibyśmy uwzględnić to w diecie? I oczom moim ukazuje się mała puszeczka proszku opartego na fruktozie, białku sojowym, dodatku błonnika, witamin i śladowych ilości, niedziałającej swoją drogą, l-karnityny. Wartość energetyczna jednej porcji równa kromce chleba z pomidorem. Pół biedy jak produkt został nabyty w sklepie, bo przynajmniej jego cena jest zazwyczaj wtedy „konkurencyjna”, w przypadku zakupu w ramach tzw. „sprzedaży bezpośredniej” gratis dorzucona jest ideologia i bezpłatna pomoc specjalisty, co oczywiście kilkukrotnie zwiększa cenę preparatu…
Nie twierdzę, że używając tego typu koktajli nie można schudnąć, wręcz przeciwnie – teoretycznie można, zasada działania jest prosta i opiera się nie na unikalnej kompozycji składników, ale na prozaicznym zmniejszeniu spożycia energii. Równie dobrze moglibyśmy dostarczające 500kcal śniadanie w postaci kanapek z szynką i warzywami zastąpić małą rurką z kremem dostarczającą 150kcal uzupełnioną tabletką multiwitaminy i też byśmy schudli, o ile wytrzymalibyśmy na tej rurce do obiadu… Tyle, że takie odchudzanie nie jest ani zdrowe, ani w dłuższej perspektywie – skuteczne. Nie twierdzę też, że wszystkie koktajle odchudzające są takiej samej, niskiej jakości, bo na rynku dostępne są lepsze i gorsze produkty. Niestety tych godnych uwagi jest stosunkowo niewiele i raczej nie są dostępne w sklepie spożywczym czy w ramach sprzedaży bezpośredniej.
Jeśli już koniecznie chcemy przetestować na sobie działanie koktajli odchudzających to warto uważnie zlustrować etykiety i wybrać taki, który nie zawiera glukozy, fruktozy, sacharozy, syropu glukozowo-fruktozowego, maltodekstryny i utwardzonych tłuszczy roślinnych. Podobnie lepiej wybierać produkty oparte na białkach zwierzęcych niż roślinnych takich jak proteina sojowa. Poza tym warto pamiętać, że potencjalnie znaczące dawki l-karnityny liczy się gramach, a nie miligramach, więc 75mg tego związku w porcji to tyle co nic, podobnie sytuacja wygląda z błonnikiem.