Lato to czas, w którym mało komu udaje się „poprawić formę". Zdecydowana większość osób przywozi z wakacji nie tylko opaleniznę, ale także dodatkowe kilogramy, które nierzadko okazują się być nabytkiem nie tylko deprymującym, ale także trwałym. Jedną z pierwszych refleksji jaka pojawia się po powrocie do „codziennych realiów” jest więc usilna potrzeba pozbycia się niechcianego nadbagażu przy czym zwłaszcza panie próbują tego dokonać przy pomocy bardzo niskokalorycznych rozwiązań żywieniowych. Czy jednak tego typu pomysły stanowią sposób na rozwiązanie problemu?
Teoretycznie odchudzanie polega na zmniejszeniu spożycia energii. Faktycznie wyobrażenie to jest w dużej mierze prawdziwe, ale nie oddaje pełnego obrazu sytuacji. Nasz organizm posiada bowiem mechanizmy, które uniemożliwiają nam jego zagłodzenie i uruchamia je zawsze wtedy gdy czuje, że w diecie energii jest zbyt mało. Zależność jest taka, że im głębsze są kaloryczne restrykcje – tym większa i gwałtowniejsza potrzeba kompensacji ze strony „naszej natury”. Przy wdrażaniu ekstremalnych rozwiązań żywieniowych po prostu robimy się bardzo głodni.
Nawet jeśli jesteśmy w stanie przez dzień czy dwa znieść nieustające uczucie głodu, to w końcu przychodzi moment załamania i po prostu rzucamy się na jedzenie, kompensując sobie z nawiązką wypracowany deficyt energetyczny. W efekcie – nie chudniemy, a niekiedy wręcz – przybieramy na wadze. Z każdym takim epizodem spada nasza motywacja i wiara w to, że "może się udać”. Najczęściej po kilkunastu dniach – dajemy za wygraną i porzucamy pomysł, by zmierzyć się z nadprogramowymi kilogramami.
Spowolniony metabolizm
Problem z odchudzaniem przy zastosowaniu bardzo niskokalorycznych diet nie sprowadza się tylko do uczucia głodu, ale także do aspektów związanych z kontrolą wydatków energetycznych. Ludzki organizm w tej materii jest sprytniejszy niż się niektórym osobom wydaje. W sytuacji, w której ograniczamy istotnie dzienną podaż energii, uruchomieniu ulegają mechanizmy „kryzysowe”. W praktyce polega to na tym, iż dzienne wydatki energetyczne ulegają wyraźnemu zmniejszeniu, co związane jest m.in. ze zmniejszeniem aktywności leptyny i hormonów tarczycy.
W badaniach naukowych zaobserwowano, że diety 1000 kcal mogą zmniejszyć ilość trójjodotyroniny o 22%, a głodówki typu 400 kcal – nawet o 66%. Nie oznacza to, że diety bardzo niskokaloryczne zupełnie blokują proces odchudzania. Nic z tych rzeczy. Niemniej jednak tego typu rozwiązania sprawiają, że efekty są zupełnie nieadekwatne do włożonego wysiłku. Innymi słowy głodujemy, a masa ciała zmniejsza się w ślimaczym tempie, co deprymuje i odpiera motywację do dalszej walki. Dodajmy do tego wieczne i nieustające (a wręcz narastające) uczucie głodu i mamy receptę na to jak nie schudnąć pomimo starań.
Utrata tkanki mięśniowej
Głębokie restrykcje energetyczne mają jeszcze jedną ważną wadę – są zabójcze dla tkanki mięśniowej. Wielu osobom wydaje się, że katabolizmu można się ustrzec spożywając duże ilości protein. Niestety – to błędne wyobrażenia. Nawet przy relatywnie wysokim spożyciu białka dochodzi do utraty ciężko wypracowanej muskulatury. Nie zapominajmy, że to właśnie tkanka mięśniowa odpowiada w dużej mierze za estetykę sylwetki, a co istotne – to w jej obrębie spalana jest duża część kwasów tłuszczowych. Pozbywając się tkanki mięśniowej czynimy sylwetkę mniej atrakcyjną, a dodatkowo pozbywamy się narzędzia wspomagającego odchudzanie.
Wiele osób (zwłaszcza pań) podchodzi do tej informacji w sposób beztroski nie zdając sobie sprawy, iż najgorsze w tym wszystkim jest to, że mięśnie rosną bardzo powoli. Jeśli pozbędziemy się części muskulatury prawdopodobnie minie sporo czasu zanim ją odbudujemy, a jak będziemy się starać odrobić straty szybko – przybędzie nam tkanki tłuszczowej. Wszelkie ekstremalne rozwiązania żywieniowe polegające na głębokich cięciach kalorycznych to realne zagrożenie dla mięśni. Ten kto fakt ten zbagatelizuje narażą się na dotkliwą stratę.
Selektywne niedożywienie
Ograniczając drastycznie spożycie energii jednocześnie istotnie zmniejszamy podaż niezbędnych nieenergetycznych składników pokarmowych, takich jak witaminy, esencjonalne kwasy tłuszczowe, egzogenne aminokwasy i ważne pierwiastki. W praktyce często niekorzystnie odbija się to na kondycji psychofizycznej, a w końcu również na zdrowiu. Co więcej, niedobory niektórych składników utrudniać mogą również proces odchudzania, upośledzając pracę enzymów, aktywność hormonów, zmniejszając wydajność wielu przemian metabolicznych.
Znakomitym przykładem są tutaj związki takie jak wapń, magnez, chrom, witamina D, bez których organizm łatwiej magazynuje tłuszcz zapasowy i trudniej się go pozbywa. Ważna w tym kontekście może być też witamina C, której niedobór może sprzyjać zwiększonej produkcji kortyzolu – hormonu katabolicznego dla tkanki mięśniowej, którego poziom i tak rośnie przy głębokich restrykcjach kalorycznych. Przy nieprawidłowym doborze płynów i pokarmów połączonym z dużą aktywnością fizyczną niekiedy już w ciągu kilku dni pojawiają się także niedobory niezbędnych elektrolitów takich jak choćby potas. Efektem tego jest spadek wydolności, skurcze, niekiedy zaburzenia rytmu serca i wiele innych nieprzyjemnych, a nieraz i niebezpiecznych konsekwencji.
Efekt jo-jo już na Ciebie czeka
Im głębsze restrykcje kaloryczne sobie fundujemy, tym bardziej pewne jest, że po ich zakończeniu odrobimy stracone kilogramy i to – z nawiązką.
Za ten „efekt” odpowiadają wszystkie opisanych przed chwilą przyczyny, czyli:
- zwiększone łaknienie – jemy więcej i nie możemy się najeść – towarzyszy też temu często apetyt na wysokokaloryczne pokarmy,
- spowolniony metabolizm – wydatkujemy mniej energii niż zwykle, przez co z łatwością gromadzimy zapasy tłuszczowe,
- mniejsza ilość tkanki mięśniowej – mniej mięśni – mniejsza wydolność, wolniejsza przemiana materii,
- niedobory składników odżywczych – gorsza praca enzymów i hormonów regulujących funkcjonowanie gospodarki energetycznej.
Podsumowanie
Bardzo niskokaloryczne diety to jedno z bardziej ryzykowanych rozwiązań po jakie można sięgnąć w ramach powakacyjnej kuracji odchudzającej. Rozwiązania tego typu nie tylko trudno zrealizować w praktyce, ale dodatkowo też trzeba się liczyć z wysokim ryzykiem utraty tkanki mięśniowej i prawdopodobieństwem wystąpienia niedoborów żywieniowych.