Indywidualny plan

Dietetyczny

Indywidualny plan

Treningowy

Indywidualny plan

Dieta + Trening

Opieka dietetyka i trenera Już od

Plan dieta + trening 29,99 zł/mies.

Opieka dietetyka Już od

Plan dietetyczny 26,66 zł/mies.

Opieka trenera Już od

Plan treningowy 23,33 zł/mies.

Plany dieta i trening
{{$parent.show_arts ? 'Artykuły' : 'Baza wiedzy'}}
Sklep

Koń trojański w twoje zupie

Zupy mogą stanowić wartościowy element zdrowej diety. Niestety bardzo często zdarza się, że zamiast dostarczać cennych witamin, składników mineralnych, błonnika i innych przydatnych składników, stają się źródłem substancji szkodliwych. Najgorsze jest to, że tak naprawdę mało kto zdaje sobie z tego sprawę, że „domowy rosół” może tak naprawdę zawierać związki szkodliwe dla zdrowia wypadając nie lepiej niż „zupki chińskie” z marketów… Wszystko to za sprawę integralnego składnika receptury wielu zup, czyli – kostki rosołowej. Co takiego zawiera, że stanowi takie zagrożenie?

Kulinarna gra pozorów

Pomimo, iż mogłoby się wydawać, że tak niepozorny dodatek do potraw jak kostka rosołowa nie ma istotnego wpływu na jego wartość odżywcza i zdrowotną, to prawda wygląda zgoła inaczej. Kostka rosołowa to skoncentrowana mieszanina składników, których niestety i tak spożywamy na co dzień zbyt wiele, co – jak pokazują i badania naukowe i codzienne obserwacje – odbija często swoje piętno zarówno na naszym zdrowiu jak i na sylwetce. Dlaczego tak się dzieje?

Chemiczna przyprawa

Jeśli komuś wydaje się, że kostka rosołowa jedynie „wydobywa głębię smaku” z przygotowywanej potrawy, ten niestety powinien zrobić sobie dłuższy detoks od telewizyjnych reklam.  Prawda jest taka, że kostka rosołowa jest w stanie zmienić nawet najzdrowsze danie w potrawę zbliżoną właściwościami do dań serwowanych w barach szybkiej obsługi. Kiedy uważnie przestudiujemy jej skład to okaże się, że to skoncentrowana mieszanina niepożądanych związków, z których wybrane w sposób ewidentny niekorzystnie wpływać mogą na funkcjonowanie ludzkiego organizmu. Mowa tutaj o dodatkach takich jak:

sól, (sama jej obecność w diecie nie jest problemem, ale nadmierne jest spożycie może niekorzystnie wpływać na śluzówkę żołądka i ciśnienie tętnicze krwi),

tłuszcz roślinny utwardzony, (nawet niewielkie dawki tego składnika mogą niekorzystnie wpływać na gospodarkę lipidową i glukozową sprzyjając rozwojowi miażdżycy i innych chorób – tłuszcz utwardzony zwany też inaczej – uwodornionym jest źródłem szkodliwych izomerów trans wielonienasyconych kwasów tłuszczowych),

glutaminian monosodowy, inozynian disodowy, guanylan disodowy, (chociaż wbrew temu co się obiegowo sądzi nie muszą być to składniki szkodliwe, w takim sensie, że wywołują nowotwory czy inne choroby, to wraz z solą, cukrami i tłuszczem tak podnoszą wyrazistość smakową potrawy, że może to zaburzać mechanizmy kontroli łaknienia, w efekcie – jemy więcej niż potrzebuje nasz organizm, co – jak łatwo się domyślić - sprzyja gromadzeniu tkanki tłuszczowej, trudno jest nam bowiem limitować spożycie energii),

skrobia modyfikowana, cukier, maltodekstryna, syrop glukozowo-fruktozowy (tych składników nikomu nie trzeba przedstawiać, jest ich wszędzie pełno, a ich nadmiar to poważny problem współczesnej „diety zachodniej”, który prowadzić może m.in. do nadwagi, otyłości, miażdżycy, cukrzycy i wielu innych uciążliwych i niebezpiecznych przypadłości),

barwniki takie jak karmel amoniakalny (związek ten uznawany bywa generalnie za bezpieczny, ale znamienne jest, że w 2011 roku International Agency for Research on Cancer uznała go za substancję potencjalnie kancerogenną dla człowieka).

Najciekawsze jest to, że w zasadzie oprócz wspomnianych powyżej składników, wiele więcej komponentów w kostkach rosołowych nie ma. Można tam znaleźć ewentualnie drożdże, ekstrakty z rozmaitych przypraw, ale bazą są utwardzone tłuszcze, cukry rafinowane i wzmacniacze smaku oraz sól. Paradoks polega na tym, że nawet jeśli ugotujemy zupę z użyciem warzyw z własnego ogródka i mięsa ekologicznego, a dodamy do niej kostki rosołowej, to uczynimy z dania „junk food”. Tymczasem wiele osób tak właśnie robi, nie zdając sobie zupełnie sprawy, że umieszcza w swojej diecie substancje szkodliwe, takie jak izomery trans wielonienasyconych kwasów tłuszczowych!

Czy nie ma w tym przesady?

Teoretycznie mogłoby się wydawać, że robienie zagrożenia z małej kostki rosołowej, której używa się w niewielkich ilościach, jest niepoważne. W praktyce jednak sytuacja nie jest taka prosta. Faktycznie nikt przecież nie zjada kostek rosołowych na kilogramy, ale dla wielu osób są integralnym elementem diety. Stanowią one skoncentrowane źródło składników, których i tak na co dzień zazwyczaj jemy za dużo i które mogą być groźne dla zdrowia. Zazwyczaj negatywny wpływ diety na organizm jest skutkiem „sumowania czynników”. Kostki rosołowe mogą być właśnie częścią składową tego procesu i dlatego warto ich unikać i warto mieć na uwadze fakt, że zbagatelizowanie ich niekorzystnych walorów jest po prostu błędem.

Podsumowanie czyli rozwiązanie problemu

Rozwiązaniem przedstawionego problemu jest oczywiście rezygnacja z używania konwencjonalnych kostek rosołowych dostępnych w spożywczych sklepach. Osobom przyzwyczajonym do smaku dań przygotowywanych z zastosowaniem tego typu dodatków może być początkowo trudno przyzwyczaić się do potraw bez ich udziału. To w gruncie rzeczy może się wydawać zabawne, że tak trudno znieść brak dodatku kostki rosołowej w potrawie, ale w rzeczywistości nie ma tutaj powodu do śmiechu, bo raz że wielu osobom potrawy bez niej po prostu nie smakują, a dwa – nieodparta chęć doprawienia owych dań manifestuje się niemal jak oznaka pewnego uzależnienia. Można to piętnować, a można też użyć sprytnego triku. Otóż nie wszystkie kostki rosołowe to zło wcielone.

W ramach lepszej alternatywy można wybierać produkty pozbawione tłuszczów utwardzonych i cukrów rafinowanych oraz podejrzanych barwników, najlepiej te z dopiskiem „BIO”. Poza tym kostki można również zastąpić warzywami i naturalnymi przyprawami lub przygotować je po prostu samodzielnie. W tym celu można ugotować rosół używając należy 3 – 4 x większej dawki wszystkich składników oprócz wody (tej należy dać tyle samo co zwykle – dzięki temu wywar będzie bardziej „stężony”). Powstały bulion po ostygnięciu wystarczy umieścić w zamrażalniku i używać później zależnie od potrzeb. Domowe kostki rosołowe można przechowywać w zamrażalniku nawet kilka miesięcy.

 

Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.