Wzrost poziomu w/w parametrów w perspektywie długoterminowej przyśpieszać może rozwój miażdżycy naczyń krwionośnych i innych chorób układu krążenia.
Zaobserwowano w badaniach naukowych, że zastąpienie nasyconych tłuszczów obecnych głównie w pokarmach zwierzęcych tłuszczami nienasyconymi, zawartymi w żywności pochodzenia roślinnego, nie tylko nie wpływa negatywnie na profil lipidowy krwi, ale może go również „poprawić” w wypadku istniejących już zaburzeń.
Stąd też większość dietetyków i lekarzy oraz instytucji zajmujących się formułowaniem zasad zdrowego żywienia zaleciło, by tłuszcze zwierzęce ograniczać a w ich miejsce wprowadzać oleje i inne pokarmy roślinne bogate w jedno- i wielonienasycone kwasy tłuszczowe. Tak więc w tzw. diecie zachodniej produkty żywnościowe takie jak masło, tłuste mięsa, smalec, żółtka jaja kurzego zepchnięte zostały na margines przez olej słonecznikowy czy margaryny do smarowania pieczywa bogate w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe z rodziny omega6… Czy słusznie?
Z pewnością nie można powiedzieć, by za sprawą tej zmiany, że stan zdrowia Europejczyków czy już zwłaszcza Amerykanów się poprawił. Nawet jednak na tzw. chłopski rozum wynikać to przecież może z innych powodów, pojawić się mogły przecież inne czynniki, które negatywnie skompensowały pozytywne skutki zamiany masła na margarynę. Żeby przyjrzeć się tej zależności, weźmiemy pod lupę tzw. izraelski paradoks. Otóż Izraelitów, pomimo niskiego poziomu cholesterolu we krwi i wysokiemu spożyciu tzw. zdrowych tłuszczy roślinnych, charakteryzuje wysoki wskaźnik występowania miażdżycy i chorób nowotworowych.
Wg niektórych badaczy, spowodowane jest to wysoką podażą NNKT z rodziny omega 6 (głównie kwasu linolowego), są też badania naukowe które takową zależność wykazują dość jednoznacznie. Stanley Steyer z Uniwesytetu w Tel Awiwie porównał stan zdrowia Izraelitów żywiących się dietą ubogą w NNKT z rodziny omega 6 i tych żywiących się dietą z wysokim udziałem tych kwasów tłuszczowych.
Okazało się, że ryzyko wystąpienia chorób nowotworowych jest około. 1,1 – 1,7 razy niższe w wypadku niskiej podaży omega 6. Do podobnych wniosków doszli badacze z Instytutu Nauki Weizmanna (Yam D , Eliraz , Berry EM ), którzy zaobserwowali dodatnią korelację pomiędzy spożyciem wielonienasyconych kwasów tłuszczowych takich jak kwas linolowy z ryzykiem wystąpienia chorób takich jak: miażdżyca, nadciśnienie, cukrzyca.
W pierwszej części artykułu przytoczyłem ciekawą zależność pomiędzy spożyciem wielonienasyconych kwasów tłuszczowych z rodziny omega 6 z ryzykiem wystąpienia zaburzeń funkcjonowania układu krążenia i zachorowania na nowotwory. Teraz postaram się znaleźć rozwiązanie tej sytuacji i odpowiedzieć na pytanie: czy kwasy tłuszczowe omega 6 są faktycznie niezdrowe i należy je eliminować?
Odpowiedź brzmi: nie! Kwasy tłuszczowe omega 6 są wręcz konieczne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. Ich nadmiar jest zły, a współczesna dieta zachodnia obfituje w tłuszcze roślinne będące źródłem kwasu linolowego, deficytowa przy tym jest w inne niezbędne kwasy tłuszczowe (z rodziny omega 3) takie jak EPA, DHA i kwas alfa-linolenowy. Kwasy tłuszczowe omega 3 i omega 6 powinny być spożywane w odpowiednich proporcjach, relacja pomiędzy nimi powinna mieścić się w przedziale 1:1 do 1:5, tymczasem współczesna dieta zachodnia dostarcza 14 – 25 razy więcej kwasów tłuszczowych z rodziny omega 6 i to najprawdopodobniej ta nieprawidłowa relacja odpowiedzialna jest za negatywne skutki związane z konsumpcją tłuszczy roślinnych.
Co więc należy robić? Przede wszystkim warto zamienić olej słonecznikowy czy rzepakowy na oliwę z oliwek lub olej rzepakowy (które kwasów tłuszczowych omega 6 zawierają bardzo niewiele), margaryny wybierać tylko te, które wzbogacone są tłuszcze omega 3, lub stosować dobre jakościowo masło.
Włączyć też można do diety wysokolinolenowy olej lniany i ryby morskie, a w razie potrzeby wspomóc się suplementem zawierającym tłuszcz rybi. W ten oto prosty sposób uda się poprawić relację pomiędzy niezbędnymi nienasyconymi kwasami tłuszczowymi omega 6 i omega 3, wspomagając tym samym stan zdrowia układu krążenia i układu nerwowego, a także zmniejszyć ryzyko zachorowania na choroby nowotworowe.
Na koniec warto sobie zapamiętać, że tłuszcz nie jest ani dobry, ani zły, jest nieodłącznym elementem naszej diety. To my sami czynimy żywność wrogiem dobrego zdrowia, w niewłaściwy sposób się z nią obchodząc (mamy tutaj na myśli obróbkę technologiczną i kulinarną), bądź też nie zachowując umiaru w spożyciu.