Zaglądając do szafy niejednej fitnesski na pewno znajdziemy tam dzisiaj oszałamiającą kolekcję kolorowych legginsów, topów i różnych dodatków. To tylko potwierdza, że chcemy zawsze dobrze wyglądać, nawet podczas treningu. Dzięki temu czujemy się lepiej, atrakcyjniej i wcale nie musi to oznaczać, że idąc na siłownię utożsamiamy ją z wybiegiem mody. Absolutnie nie. Fajny strój to więcej pewności siebie i często większa moc na treningu!
Oczywiście poza ładnym wyglądem liczy się też jakość wykonania, rodzaj tkaniny oraz wygoda. Stąd też różnice pomiędzy niektórymi strojami - inaczej ubierzemy się na lekcję jogi, zumby czy na przebieżkę w terenie.
Cofnijmy się trochę w czasie i zobaczmy, jak zmieniała się moda fitness...
Odzież treningowa stała się modna w latach 60. XX wieku. Ludzie częściej się zastanawiali, co nosić, do jakiej czynności, pojawiły się też ku temu możliwości. Sama odzież sportowa została wylansowana w latach 70., kiedy to wypromowano dresy, które miały być strojem przeznaczonym do uprawiania sportów.
Lata 80. są dobrze znane z jaskrawych body, ocieplaczy nóg i tanecznych rajstop. To wtedy zaczęły się grupowe zajęcia cardio, na które się trzeba było przebrać, by dołączyć do grupy. Były to z pewnością czasy, gdy można było błyszczeć na sali - im bardziej jaskrawe kolory i bardziej lśniące, tym lepiej. Stoi za tym zapewne wszystkim znana, Jane Fonda, która propagowała grupowe zajęcia fitness. To był prawdziwy szał aerobiku, lycry i kolorów!
W kolejnych latach nastąpiła już totalna rewolucja w odzieży fitness. Zajęcia grupowe nadal były bardzo popularne, ale zaczęto przywiązywać większą uwagę także do jakości materiałów, z której była wykonywana odzież, a także do jej funkcjonalności.
Warto jeszcze wspomnieć, że były to czasy, kiedy żyło się w przekonaniu, że siłownia jest dla panów, a fitness dla pań. Na sali fitness królowały kolorowe alladynki, asymetryczne luźne koszulki, ale trzeba pamiętać, że nie każda z pań wybierała drogę hopsanek. Te, które decydowały się na siłownię, skupiały się głównie na treningu, wybierając strój nie krępujący ruchu i pozwalający na swobodne poruszanie się. Były to głównie luźne spodnie dresowe i bardziej przylegające koszulki czy topy.
Jak to wygląda dzisiaj?
Niektórzy mówią, że siłownia to istny wybieg mody. Coś w tym jest. Całkiem niedawno nastąpił szał na kolorowe legginsy. Firmy, które je produkowały wręcz prześcigały się z pomysłami, które mogłyby wyróżnić ich modele. Kolory, nadrukowane grafiki, wszyte i prześwitujące siatki, różne fasony... wszystko, byle tylko się wyróżnić na rynku i byle podkreślić kobiece atuty, by panie chciały się tak ubierać.
Rzeczywiście, dziś jakby spojrzeć czy na salę fitness czy na siłownię, to zobaczymy mnóstwo kolorów i wzorów. Dominują legginsy, ale pojawiają się też kuse spodenki, krótkie topy, koszulki oraz dość często tzw. longsleeve, czyli koszulki z długim rękawem, przylegające do ciała.