BLACK WEEK • 60% RABATU NA PLANY Z KODEM: BLACK

Indywidualny plan

Dietetyczny

Indywidualny plan

Treningowy

Indywidualny plan

Dieta + Trening

Opieka dietetyka i trenera Już od

Plan dieta + trening 29,99 zł/mies.

Opieka dietetyka Już od

Plan dietetyczny 26,66 zł/mies.

Opieka trenera Już od

Plan treningowy 23,33 zł/mies.

Plany dieta i trening
{{$parent.show_arts ? 'Artykuły' : 'Baza wiedzy'}}
Sklep

Gluten – trucizna XXI wieku?

Gluten – trucizna XXI wieku?
Gdyby zrobić ankietę wśród przypadkowych osób, zadając im pytanie o najbardziej groźny składnik zawarty w pożywieniu, prawdopodobnie większość badanych wskazałaby na… gluten. Faktycznie przyznać trzeba, że w ostatnim czasie sporo złego pisze i mówi się na temat wpływu glutenu na ludzki organizm. Konsumpcja produktów zawierających ten składnik wiązana jest z rozwojem wielu chorób i zaburzeń, a nawet – z problemem nadwagi i otyłości. Mało tego, pojawiają się postulaty mówiące, iż każdy, kto chce zachować zdrowie powinien glutenu unikać. Czy jednak takie zalecenia i powszechny lęk przed tym składnikiem mają rzetelne uzasadnienie?

Zła sława glutenu

Gluten przedstawiany bywa coraz częściej jako trucizna, która niszczy nasze zdrowie i doprowadza do rozwoju zaskakujących niekiedy problemów zdrowotnych. Cały temat można byłoby zbagatelizować, gdyby nie fakt, że podsycają go nie tylko celebryci i osoby bez fachowego obeznania w zakresie fizjologii żywienia, ale również niekiedy lekarze i dietetycy. Kwestia ta skądinąd szybko została podłapana przez producentów żywności, którzy żywo zainteresowani są podsycaniem antyglutenowej histerii, bo zbijają aktualnie fortunę na produktach bezglutenowych (tak samo jak zbijali swego czasu na produktach niskotłuszczowych). Podobnie też tematem szybko zainteresowały się media i to również te przez duże „M”, bo chociaż w Polsce jeszcze takiej praktyki nie ma, to w krajach takich jak USA regularnymi gośćmi programów TV są antygtlutenowi guru, którzy przekonują, że gluten szkodzi zawsze i wszędzie i to – każdemu bez wyjątku oraz, że unikanie go to milowy krok w stronę poprawy zdrowia. Na dietę bezglutenową przechodzą także sportowcy, aktorzy, celebryci i gdybyśmy mieli bazować na obiegowych źródłach wiedzy, to moglibyśmy uwierzyć, że wszystkim im taka zmiana wychodzi na dobre.

Opowieści o sportowcach

Głośnym echem swego czasu odbił się przykład Novaka Djokovića - światowej klasy serbskiego tenisisty, który przez wiele lat narzekał na przewlekłe zmęczenie, ataki astmy, okresy słabszej tolerancji wysiłku. Pod koniec 2010 roku zawodnik ten przeszedł szereg badań, które skończyły się diagnozą mówiącą, iż za problemy sportowca odpowiada gluten. Zdaniem tenisisty eliminacja z diety glutenu spowodowała u niego wiele pozytywnych następstw, co przełożyło się jednocześnie na poprawę uzyskiwanych wyników sportowych. Patrząc na rozwój kariery sportowca, faktycznie uznać należy, iż deklarowany przez niego czas wprowadzenia diety bezglutenowej zbiegł się z pasmem sportowych sukcesów. Rok 2011 okazał się rokiem, w którym Djokovićowi udało się przerwać dominację Rogera Federera i Rafaela Nadala na światowych kortach. To nie jedyny przykład, w ramach którego bezglutenowa dieta okazała się być nie tylko pomocna, co wręcz zbawienna w skutkach. Takie historie przedstawiane bywają jako referencje dla przekonań mówiących, iż eliminacja glutenu to niemalże „złoty Graal” dietetyki, pozwalający nie tylko pozbyć się wielu dolegliwości i chorób, ale także poprawić wyniki sportowe.

Antyglutenowi guru

Glutenem straszą dziś nie tylko osoby, które – wg własnych relacji - doświadczyły zbawiennej mocy diety bezglutenowej, ale również specjaliści, którzy posiadają medyczne lub dietetyczne wykształcenie i którzy mogą pochwalić się pewnym dorobkiem zawodowym w materii profilaktyki zdrowotnej i praktyki leczniczej. Przykładem może być choćby kardiolog dr William Davis, który napisał prawdziwy bestseller zatytułowany „Wheat belly”, w którym opisuje negatywny wpływ pszenicy i zawartych w niej składników białkowych na zdrowie oraz w której przedstawia korzyści wynikające ze stosowania diety bezglutenowej. Za kontynuację tematu posłużyć może książka dr Davida Perlmuttera „Grain brain” (tej przyznaję nie przeczytałem do końca, bo ilość elementarnych błędów rzeczowych, mówiących np. iż „glukoza powstaje z tłuszczu w naszym organizmie” była tak duża, że odpuściłem lekturę).

Temat podłapują również wprawni blogerzy, którzy przy pomocy sprytnej retoryki potrafią niekiedy z całkiem miałkich przesłanek wyprowadzić złożoną argumentację, wspierającą proponowany pogląd.

Za przykład posłużyć może choćby George Dvorksy, który stworzył opracowania takie jak to, do którego link znajduje się poniżej:

Przykładów podobnych opracowań można znaleźć więcej. Niektóre są totalnie nieudolne i oparte na bzdurnych założeniach (przykład: „komórki nowotworowe karmią się glutenem”), inne po prostu interesujące, a niektóre robią wrażenie poziomem fachowości, wynikającej choćby z ilości zebranej bibliografii (niestety często owa bibliografia wcale nie wspiera zawartych w opracowaniu hipotez …).

Złożoność problemu - NCGS i choroby autoimmunologiczne

Faktycznie przyznać trzeba, że gluten jest kontrowersyjnym składnikiem diety, do którego można podchodzić z pewną nieufnością. Wystarczy jako przykład wskazać uwagę na problem zwany nieceliakalną nadwrażliwością na gluten (NCGS). O przypadłości tej jeszcze kilkanaście lat temu nikt nie słyszał, a dziś wiadomo, że dotykać może nawet 6-7% populacji ogółem (tak sugerują badania przeprowadzone przez Sapone i wsp. w 2010 i 2011 roku, ale nie wszyscy specjaliści skłaniają się ku tym obliczeniom, niektórzy twierdzą, że są mocno przeszacowane).

W przypadku NCGS spożywanie glutenu może wywoływać objawy zbliżone do tych występujących u osób z celiakią, czyli wystąpić mogą:

  • bóle brzucha,
  • zmiany skórne,
  • bóle głowy,
  • obniżenie funkcji kognitywnych („zamglony umysł”),
  • znużenie, brak chęci do działania
  • zaburzenia czynnościowe przewodu pokarmowego (w tym biegunki),
  • zaburzenia nastroju (depresja),
  • anemia,
  • bóle mięśni i stawów.

Niekiedy spekuluje się także o innych objawach, ale to właśnie te wymienione powyżej zostały wyszczególnione przez specjalistów z Center for Celiac Research and Treatment.

Skoro szkodzi, to może warto wykluczyć na stałe?

Wiemy już że gluten może być szkodliwy dla niektórych osób (tych dotkniętych celiakią i tych borykających się z NCGS). Nie oszukujmy się 6 - 7% populacji to sporo, dodajmy do tego jeszcze osoby chore na celiakie (częstotliwość występowania tej przypadłości wynosi około 1 na 100) i wyjdzie nam, że gluten jest problemem dla sporej grupy naszego społeczeństwa. Czy jednak na tej podstawie można powiedzieć, że gluten szkodzi każdemu?

Tak naprawdę na rzecz twierdzenia mówiącego, iż gluten jest dla naszego organizmu czynnikiem szkodliwym, świadczą dwa potwierdzone naukowo fakty:

  • gluten nie jest w pełni rozkładany przez nasze enzymy trawienne (ten fakt przedstawia się obiegowo trochę innymi słowami: "nasz ukłąd pokarmowy nie radzi sobie z glutenem")
  • pod wpływem glutenu może dochodzić do zaburzenia integralności bariery jelitowej i wzbudzenia układu immunologicznego.

To są dwie informacje przedstawiane jak mantra przez zwolenników całkowitej eliminacji glutenu z diety. Jeśli ktoś zechce podjąć się polemiki w tej materii, przekonując, iż wspomniane powyżej informacje są wyssane z palca, to co bardziej oczytani adwersarze powołają się zaraz na badania i publikacje Alessio Fasano (a to nie byle kto, bo zdolny znany gastroenterolog, pediatra, naukowiec i założyciel Ośrodka Badań nad Celiakią przy Massachusetts General Hospital.).

Dlatego też warto przyjrzeć się tym argumentom z bliska i zastanowić co one oznaczają.

Argument pierwszy - nikt nie jest w stanie strawić glutenu

Pierwszy argument mówi o niepełnej strawności glutenu. Cóż, przyznam, że dziwi mnie dlaczego sam fakt, iż w naszym przewodzie pokarmowym może znaleźć się coś co nie ulega pełnemu rozkładowi przez nasze enzymy trawienne, miałby stanowić argument na rzecz eliminacji tego składnika z diety. Oczywiście może być tak, że nieulegający strawieniu składnik jest problematyczny, ale tak być nie musi. Przykładem może być błonnik, np. inulina. Składnik ten nie jest rozkładany przez nasze enzymy trawienne, a mimo to bywa postrzegany jako pożądany składnik diety. Dlaczego? Ano bo jest to pożywka dla dobrych bakterii zamieszkujących nasze jelita i wspiera ich namnażanie. Czy inulina może być szkodliwa? Odpowiedź brzmi: może, np. u niektórych osób z zespołem jelita drażliwego rejestruje się zaburzenia ze strony przewodu pokarmowego po spożyciu fruktanów (a inulina do nich należy). Mogą wtedy wystąpić gazy, wzdęcia, biegunki (warto dodać, że dużo fruktanów zawartych jest w życie oraz owsie i to niekiedy dlatego niektóre osoby źle reagują na chleb żytni razowy – a niekoniecznie przez gluten).

Przykład inuliny pokazuje nam wyraźnie, że:

  • fakt, iż jakiś składnik pokarmu nie jest trawiony przez nasze enzymy trawienne nie musi świadczyć o jego szkodliwości,
  • niekiedy nietrawione komponenty pożywienia są dla nas przyjazne,
  • u niektórych osób mogą wystąpić odmienne reakcje na wspomniane składniki, ale nie jest to samo w sobie wskazaniem do tego by wszyscy ich unikali.

Oczywiście powyższa analiza argumentu nie obala sama w sobie hipotezy mówiącej, iż gluten szkodzi wszystkim, podważa jednak słuszność przekonania mówiącego, że jak coś nie jest w pełni trawione – to musi być szkodliwe. I to jest kwestia ważna, wytrąca bowiem jeden ważny argument zwolennikom „całkowitej eliminacji glutenu w każdym wypadku”. Jest jeszcze jednak drugi argument, do którego również trzeba się odnieść.

Argument drugi - nasz układ immunologiczny traktuje gluten jak intruza

Dla wyznawców „starej szkoły”, podchodzących sceptycznie do wszelkich współczesnych „rewelacji”, mówiących o szkodliwości glutenu w przypadkach innych niż celiakia i alergia na gluten, zapewne trudny do przyjęcia jest fakt, iż omawiany składnik pokarmowy wpływa na układ odpornościowy również u osób niedotkniętych wspomnianymi przypadłościami. Mowa tutaj nie tylko o przypadkach NCGS, ale o całym społeczeństwie. Mówiąc wprost: gluten jest rozpoznawany jako intruz również przez układ odpornościowy osób w pełni zdrowych.

To twierdzenie wydaje się zaskakujące, ale ma pewne oparcie we wstępnych wynikach badań, takich jak te:

Tak więc, obserwowana zależność jest co najmniej prawdopodobna no i… bywa wykorzystywana jako argument na rzecz całkowitej eliminacji glutenu również u osób zdrowych. Skoro bowiem gluten postrzegany jest przez nasz układ immunologiczny jako intruz, to przecież oczywistym wydaje się, że trzeba tego intruza z diety usunąć. Cóż, takie postawienie sprawy wydaje się logiczne, ale traci na mocy, gdy osadzi się je w bardziej życiowym kontekście i stworzy pewną analogię. Otóż warto wspomnieć, że nasz układ immunologiczny codziennie styka się z niezliczoną ilością czynników, które traktuje (najczęściej słusznie) jako zagrożenie. Nasze komórki odpornościowe toczą bezustannie potyczki z rozmaitymi drobnoustrojami, które unoszą się w powietrzu, obecne są w wypijanych przez nas płynach i spożywanych pokarmach. Czy to samo w sobie jest przesłanką do tego, by przed konsumpcją jabłka, moczyć je w jodynie? By myć co kwadrans ręce Domestosem i wycierać w jałową szmatkę?

Gdyby istniała pełna konieczność wyręczania naszego układu immunologicznego przed kontaktem z czynnikiem, który skłonny jest on uznać za zagrożenie, to integralnym elementem wyposażenia każdego mieszkania byłby sterylizator, a garderoby – chirurgiczna maska. Oczywiście, przesadna ekspozycja na działanie niektórych szkodliwych czynników może stanowić szkodę dla zdrowia, ale nie musimy przesadzać z podejmowanymi środkami ostrożności, bo praktyka pokazuje, że nadmiar higieny – jakkolwiek to nie zabrzmi – też może nieść za sobą pewne ryzyko, czyniąc z naszego układu immunologicznego inwalidę. Jak jest w przypadku glutenu – tego do końca nie wiemy, ale póki co nie ma dowodów na to, że szkodzi on każdemu. Nawet jeśli wywołuje pewną reakcje ze strony układu immunologicznego, to nie zawsze prowadzi to do jakichkolwiek negatywnych następstw. Mało tego – w zdecydowanej części przypadków – nie prowadzi.

Warto wiedzieć, że reakcje immunologiczne mogą mieć różną postać (inne są w celiakii, inne w NCGS) i różne nasilenie, co doskonale obrazują badania, do których linki zamieściłem powyżej w niniejszym artykule (są to tylko abstrakty, ale co bardziej dociekliwi znajdą pełne teksty publikacji). Zaskakujące jest to, że to właśnie zacytowane badania przedstawiane bywają nierzadko jako referencje, potwierdzające konieczność eliminacji glutenu z diety osób zdrowych, a tak naprawdę przecież takie wnioski wcale nie są w nich zawarte!

Zdecydowana większość z nas jest w stanie doskonale radzić sobie z glutenem w diecie, co pokazuje choćby to badanie:

Co na to Alessio Fasano?

Z racji tego, iż to głównie od badań, których współautorem był dr Alessio Fasano, zaczęła się moda na dietę bezglutenową, warto zastanowić się, co sam naukowiec ma do powiedzenia w tej materii. Trzeba dodać, że to m.in. jego badania wykazały, że gluten może zaburzać integralność bariery jelitowej, to on wielokrotnie wspominał o tym, że gluten traktowany jest przez nasz układ immunologiczny jak intruz – również wtedy, gdy nie mamy alergii, celiakii i NCGS. Cóż, okazuje się, że wspomniany specjalista nie podziela poglądów „antyglutenowych guru”, którzy – uwaga – dla uwiarygodnienia swoich przekonań i zaleceń, posługują się jego dorobkiem naukowym. Czyżby ironia losu?

Oto słowa samego dr Fasano opublikowane na łamach The Washington Post:

“It is true that our bodies do not have the proper enzymes to break down the complex proteins found in gluten. The immune system spots gluten as an invader and goes into battle mode to get rid of it. But here’s the key: In most people, the immune system is able to “clean up” the gluten invasion, and then it’s back to business as usual.”

Co na to inni naukowcy?

Chociaż w dobie antyglutenowej histerii wydawać by się mogło, że wyważony pogląd Alessio Fasano jest tak naprawdę przesadnie zachowawczy i że na pewno większość naukowców zajmujących się opisanym tutaj zagadnieniem prezentuje bardziej daleko idące wnioski, to w praktyce wcale tak nie jest. Podobnie nie jest też tak, że przytoczone tutaj dane są „przestarzałe”. Jako ciekawostkę chciałbym zaproponować zapoznanie się z najnowszym przeglądem wyników badań naukowych, którego autorem jest specjalistka w omawianej dziedzinie: Norelle R. Reilly. Autorka przeanalizowała 58 badań i doszła do ciekawych wniosków, a wśród nich znalazła się i odpowiedź na pytanie zawarte w tytule niniejszego opracowania…

Więcej pod poniższym linkiem:

Podsumowanie

Chociaż gluten szkodzić może nie tylko osobom z celiakią, to tak naprawdę brakuje dowodów na to, że wszyscy powinni się go obawiać i unikać jak ognia. Bez wątpienia jest to kontrowersyjny składnik diety, ale nie ma podstaw naukowych by zalecać jego eliminację z diety bez uzasadnionych wskazań. Oczywiście, „na wszelki wypadek”, można wykluczyć z menu produkty będące źródłem glutenu (podobnie jak wykluczać można spożycie jajek lub mleka), ale takie postępowanie rozumiane jako rutynowe działanie ukierunkowane na ochronę czy też poprawę zdrowia, nie ma dobrego wsparcia w literaturze fachowej i jest działaniem mocno na wyrost.

Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.