Każdy, kto chociaż raz w życiu się odchudzał, wie, że pozbyć się nadprogramowych kilogramów wcale nie jest łatwo, a zalecenia zgodnie z którymi „wystarczy tylko mniej jeść i więcej się ruszać”, mądrze brzmią jedynie w teorii, a w praktyce nie trafiają w sedno problemu. Trzeba bowiem wiedzieć również co jeść i jak jeść by organizm nie buntował się zbytnio przeciwko wprowadzanym restrykcjom, a także należy wprowadzić odpowiednio rozplanowaną aktywność fizyczną by tłuszcz spalany był efektywnie. Niestety w gąszczu informacji, „złotych zasad” i uniwersalnych zaleceń istnieje spora ilość powielanych na okrągło mitów, z którymi należałoby się definitywnie rozprawić by niepotrzebnie nie rozpraszać swojej uwagi i móc skoncentrować się na tym co istotne.
Mit #2 – Żeby spalić tłuszcz wysiłek powinien trwać minimum pół godziny
Mit ten powiązany jest w dużej mierze z poprzednim zabobonem i dotyczy w zasadzie konieczności wykonywania długich sesji aerobowych w ramach zabiegów redukcyjnych, ponieważ – jak powszechnie wiadomo, organizm z rezerw tłuszczowych zaczyna korzystać dopiero po pewnym czasie trwania wysiłku, początkowo natomiast główne źródło energii stanowi glikogen. Jeżeli więc w myśl tej zasady jesteś przekonany, że lepiej wykonać jeden dłuższy, trwający np. godzinę trening aerobowy niż cztery krótsze, piętnastominutowe lub nawet sześć dziesięciominutowych sesji w ciągu dnia o zbliżonej intensywności to znowuż jesteś w błędzie. Wystarczy przeanalizować wyniki badań by zauważyć, iż tak naprawdę krótsze, a częstsze treningi nie tylko nie dają gorszych efektów niż rzadsze – a dłuższe, ale wręcz potencjalnie mogą mieć pewną nad nimi przewagę, powodując większą utratę tłuszczu i mniejsze straty tkanki mięśniowej (co związane może być m.in. z niższą odpowiedzią ze strony kortyzolu – katabolicznego hormonu utrudniającego pracę nad składem ciała).
Mit #3 – Żeby spalić tłuszcz, trzeba najpierw drastycznie ograniczyć jego spożycie
Jeśli naiwnie zawierzyłeś słynnemu sloganowi, który mówi iż: „jesteś tym co jesz” i akcję „odchudzanie” rozpocząłeś od eliminacji z diety wszystkich zawierających tłuszcz pokarmów, to pora byś zrewidował swoje podejście. Przekonanie, zgodnie z którym ilość zjadanego tłuszczu przekłada się na jego poziom w ustroju nie ma uzasadnienia. Tak naprawdę to nie nadmiar jednego składnika w diecie, ale zespól wielu czynników doprowadzają do przyrostu masy ciała i utrudniają jej redukcję. W praktyce można jeść bardzo chudo i nie tylko przy tym nie tracić na wadze, ale wręcz obrastać sukcesywnie w tłuszcz. Przyczynić mogą się do tego spożywane węglowodany, które nie tylko z łatwością zamieniane są w organizmie na kwasy tłuszczowe, ale dodatkowo stymulują aktywność hormonu sprzyjającego gromadzeniu zapasów w tkance tłuszczowej i utrudniającego jej spalanie – czyli insuliny. Permanentne objadanie się cukrami, nawet przy skrajnie niskotłuszczowej diecie, może doprowadzić do zaburzeń w gospodarce insulinowo-glukozowej, gospodarce lipidowej, upośledzić mechanizmy odpowiedzialne za kontrole łaknienia i nie tylko skutecznie zablokować redukcję tłuszczu, ale wręcz pogłębić problem z nadmierną masą ciała.
Mit #4 – Żeby schudnąć nie można nic jeść po godzinie 18
Wiele osób uważa, że najbardziej „tuczącym” posiłkiem w ciągu dnia jest kolacja, przy czym czynnikiem który odpowiada za ten „fakt” nie jest skład jakościowy tego posiłku czy spożyta ilość pokarmu, a późna pora. Organizm bowiem w drugiej połowie dnia, zwłaszcza – wieczorem, ma rzekomo intensywnie odkładać dostarczone kilokalorie. Rezygnacja z kolacji jest wiec naturalną konsekwencją takiego sposobu myślenia. W praktyce przekonanie to jest nieuzasadnione, a rezygnacja z kolacji – wiem że zabrzmi to kontrowersyjnie - wcale nie musi być lepszym rozwiązaniem niż rezygnacja ze śniadania. Ważniejsze jest bowiem przede wszystkim to co się je i ile się je w ciągu dnia, niż to o jakich porach spożywa się posiłki (z pewnymi wyjątkami – jak np. posiłek potreningowy, który powinien być spożyty maksymalnie do dwóch godzin po wysiłku). To jakość i ilość spożywanego pokarmu mają decydujący wpływ na to, czy uda nam się schudnąć czy nie. Jeśli uda nam się zrealizować ustalone zapotrzebowanie na wszystkie niezbędne składniki pokarmowe do godziny osiemnastej i zapewnić ustaloną podaż energii, to – o ile nie trenujemy w godzinach wieczornych – możemy sobie kolację odpuścić, w innym wypadku jednak jej zjedzenie, nie tylko nie jest szkodliwe, ale wręcz – niezbędne. Faworyzowanie jednych posiłków kosztem innych nie jest skutecznym sposobem na redukcję tłuszczu, a jedynie niepotrzebnie rozprasza uwagę i sprawia, że zapominamy o priorytetach.
Mit #5 – Nie ma skuteczniejszej diety odchudzającej, niż dieta Dukana
W ostatnich latach szczytową popularnością cieszy się dieta nazywana od nazwiska jej autora – dietą Dukana. Jeśli również i Ty uważasz, że wdrożenie zasad tej koncepcji żywieniowej w życie, stanowi optymalny sposób na walkę z tłuszczem, to niestety, ale po prostu się mylisz. Owszem, wielu osobom dzięki diecie Dukana udało się stracić sporo na wadze. Co więcej na tle innych, popularnych wymysłów żywieniowych powielanych w kolorowej prasie (dieta jogurtowa, bananowa, chronometryczna, niełączenia, grup krwi) dieta ta opiera się na fakcie, potwierdzonym naukowo: zwiększenie podaży białka faktycznie może ułatwiać proces odchudzania. Niestety ma dwie istotne wady. Po pierwsze faza uderzeniowa tej diety może wyrządzić istne spustoszenie w organizmie, doprowadzając do wielu niekorzystnych konsekwencji, jak choćby zaburzenia gospodarki wodno-elektrolitowej, niedobory witaminowe, pogorszenie wyglądu skóry, obciążenie wątroby, a w skrajnych przypadkach nawet „podtrucie” układu nerwowego amoniakiem, nie mówiąc już o bardziej dotkliwych konsekwencjach w przypadku osób z chorobami nerek. Po drugie efekty po jej zastosowaniu często mają charakter chwilowy. Jest więc to rodzaj ruletki, zarówno w kontekście możliwych skutków zdrowotnych jak i szans na utrzymanie wypracowanego efektu. Jaka jest alternatywa dla diety Dukana? Konsekwentna i trwała zmiana nawyków żywieniowych na lepsze, czyli dieta rozumiana jako styl życia.
Mit #6 – Żeby schudnąć, należy zwiększyć częstotliwość posiłków
Teoria, w którą wierzą nie tylko laicy, ale również wielu specjalistów zajmujących się żywieniem głosi, iż zwiększenie częstotliwości posiłków przyspiesza metabolizm i ułatwia spalanie tłuszczu. Praktyka jednak, której emanacją są badania naukowe nie potwierdza tego przekonania. Okazuje się bowiem, że zarówno częstsze i mniejsze, jak i rzadsze a większe posiłki mogą skutecznie przyspieszać spalanie tłuszczu, o ile są odpowiednio zbilansowane pod względem jakościowym i ilościowym, przy czym determinujące znaczenie ma całodzienny bilans, a nie rozkład na ilość pozycji w menu. Zarówno spożywanie częstszych jak i rzadszych posiłków niesie za sobą pewne korzyści i niedogodności, ustalenie ich ilości powinno mieć jednak charakter indywidualny. Masz czas na przygotowanie i spożywanie pięciu posiłków w ciągu dnia i uważasz, że częstsze jedzenie pomaga Ci uporać się z chęcią podjadania? Jedz więc częściej. Nie możesz sobie pozwolić na częstsze spożywanie pokarmu niż trzy razy dziennie? OK., niech tak będzie, w żaden sposób fakt ten nie musi spowolnić tempa utraty nadmiernej masy ciała.
Podsumowanie
Chcesz schudnąć? Nie zawracaj sobie głowy teoriami nie mającymi potwierdzenia w faktach, nawet jeśli wszyscy wokół Ciebie w nie wierzą. Popularność przekonań nie dowodzi ich prawdziwości. Nie zaśmiecaj sobie głowy pseudo-faktami, skoncentruj się na podstawach, którymi są intensywny, dobrze przemyślany trening oraz zróżnicowana dieta, stawiająca w swoich założeniach największy nacisk na jakość i ilość spożywanego pokarmu. Stereotypy zostaw tym, którzy chcą w nie wierzyć.