Pocenie się powoduje chwilową utratę wody, a nie tłuszczu zgromadzonego w ciele. Ubytek wagi nie jest równoznaczny z utratą tkanki tłuszczowej.
Naukowcy sprawdzali, jak otyli mężczyźni reagują na trening w zimnie i cieple.
Mężczyźni przez tydzień ćwiczyli 2.5 h dziennie, naprzemiennie korzystając z wchodzenia na podwyższenie (stepa) przez 10 minut i chodzenia na bieżni (5 km/h) przez 10 minut. W jednym tygodniu trenowali w cieple, w drugim w zimnie. Później grupy zamieniono miejscami. Mężczyźni utrzymywali przez okres badania ujemny bilans energetyczny, dlatego schudli.
Trening w zimnie dawał nieco lepsze rezultaty, jednak biorąc pod uwagę łącznie wyniki w obu grupach, nie było to spektakularne.
Niby różnica wyszła 46%, ale de facto w jednych warunkach (w cieple) utracono 0,54 kg tłuszczu, w drugiej, w zimnie, 0,79 kg.
Co zapamiętać?
Trening w zimnie daje większe efekty, jednak kluczowe dla redukcji tłuszczu jest utrzymywanie ujemnego bilansu energetycznego. Najważniejsze, by pamiętać, iż całe 2.5 h mało intensywnego treningu oznaczały u otyłych mężczyzn wydatek 660 kcal. A więc całą redukcję można zniweczyć 1 wizytą w McDonald’s czy zjedzenie dwóch zwykłych pączków.