Z jednej strony zbyt mała ilość snu obniża poziom leptyny, hormonu odpowiadającego za uczucie sytości, z drugiej natomiast – zwiększa poziom greliny, hormonu, który pobudza do przyjmowania pokarmu. Innymi słowy: krócej śpisz - więcej jesz, mało tego - wybierać będziesz bardziej kaloryczne pokarmy.
Osoby, które śpią krócej, mają zazwyczaj wyższy poziom hormonu stresu - kortyzolu, ten natomiast może osłabiać wrażliwość tkanki mięśniowej na działanie insuliny, przez co więcej, spożytych kalorii, zamiast trafić do Twoich mięśni – zasila tkankę tłuszczową. Dodatkowo podwyższony poziom kortyzolu może stymulować apetyt, niezależnie od ilości spożytego pokarmu.
Spada także poziom somatotropiny, hormonu, który sprzyja utrzymaniu szczupłej sylwetki, a także korzystnie wpływa na tempo regeneracji narządów i tkanek.
Amerykańscy naukowcy* wykazali, że stosowanie diet odchudzających w wypadku osób śpiących 8,5 godziny przynosi zupełnie inne efekty niż ma to miejsce w wypadku osób śpiących godzin 5,5. Chociaż niskokaloryczna dieta wywoływała spadek masy ciała u obu grup, to jednak osoby śpiące krócej spalały o 55% mniej tłuszczu, w zamian tracąc o 60% więcej tkanki mięśniowej. W zasadzie w wypadku nocnego spoczynku trwającego 5,5 godziny mięsnie stanowiły ponad 80% z traconych kilogramów.
Wnioski
Odpowiednia ilość snu ma bezsprzecznie wpływ na wiele parametrów metabolicznych, skrócenie czasu jego trwania może przyczyniać się do pogorszenia estetyki sylwetki (wyższy poziom tkanki tłuszczowej, niższy – mięśniowej), a nawet stanowić istotny czynnik ryzyka nadwagi i otyłości. Stosowanie diet odchudzających przy niedostatecznej ilości snu, może istotnie zaburzyć ich efektywność, przyczyniając się do utraty tkanki mięśniowej – zamiast tkanki tłuszczowej. Chcesz pozbyć się mięsni i zwiększyć ilość tłuszczu w organizmie – śpij krótko.