Choć canihua ma ziarna wyglądające jak kasza, to nie jest zbożem. Należy do grupy zboża rzekomego, tzw. pseudozboża, które tak jak rośliny trawiaste wytwarzają nasiona bogate w skrobię, które można zmielić na mąkę lub wykorzystać w inny sposób. Zboża rzekome nie zawierają glutenu dlatego stanowią zamiennik zbóż dla osób chorych na celiakię lub innych, którzy z różnych powodów stosują dietę bezglutenową. Innym przykładem zboża rzekomego jest gryka, szałwia hiszpańska, amarantus czy komosa.
Canihua pochodzi z Ameryki Południowej i nie jest wcale nowym produktem. W tamtych rejonach, zwłaszcza w Boliwii i Peru uprawiana jest od tysięcy lat. Do nas trafiła stosunkowo niedawno i nie jest zbyt popularnym produktem w sklepach jak inne kasze, ponieważ jej uprawa wymaga specyficznych warunków i z tego względu jest ograniczona miejscowo.
Jeśli już uda nam się ją zdobyć to odkryjemy jak prosta jest w „obsłudze”. Nie wymaga płukania przed gotowaniem jak inne kasze, gdyż nie zawiera gorzkich saponin, które mogą znacząco wpływać na smak potrawy.
Wartości odżywcze
Tak jak komosa ryżowa, canihua zawiera sporo białka i wszystkie niezbędne dla nas aminokwasy. Więcej niż wspomniana komosa. Szczególnie bogata jest w lizynę, którą dba o kondycję naszej skóry, koncentrację i ogólne samopoczucie. Canihua jest pod tym względem wyjątkiem, bowiem tego aminokwasu w innych zbożach jest stosunkowo niewiele.
Bogata jest również w żelazo, więc jest to też świetny produkt dla wegetarian – raz, że uzupełni dietę w białko, a dwa – w żelazo, składniki zwykle deficytowe w diecie bezmięsnej.
Dla zobrazowania ich zawartości można powiedzieć, że już trzy łyżki suchych ziaren dostarczy ok. 30% zapotrzebowania na białko i ok. 90% na żelazo. Oczywiście to zależy od indywidualnych potrzeb, dlatego też wartości są uśrednione.
Dobrą wiadomością dla osób odchudzających się jest wysoka zawartość błonnika w ziarnach canihuy. Błonnik wspomaga pracę jelit, oczyszcza je z toksyn i zalegających złogów. Już trzy łyżki dodane np. do zupy uzupełniają dietę o ok. 8-10g błonnika. Canihua zawiera także wapń i cynk, które dodatkowo wpłyną korzystnie na metabolizm głównych składników pokarmowych.
Canihua jest źródłem witaminy B1, czyli tiaminy, potrzebnej wszystkim znerwicowanym na ukojenie nerwów. Warto też wspomnieć, że witamina ta bierze udział w wytwarzaniu serotoniny w organizmie, a ta z kolei odpowiada za dobry nastrój.
Na koniec warto wspomnieć, że canihua jest niesamowicie bogata we flawonoidy, bardzo mocne przeciwutleniacze. Szczególnie dużo jest kwercetyny i izoramnetyny, które dbają o naszą skórę, opóźniając procesy starzenia się. Wraz z witaminą E hamują też rozwój bakterii i wirusów, zmniejszają stany zapalne w organizmie i wspierają nasze oczy jeśli je mocno przeciążamy przed ekranami komputerów.