IDZIEMY RAZEM PO TWOJĄ FORMĘ! 40% RABATU NA PLAN DIETETYCZNY I TRENINGOWY! SKORZYSTAJ Z KODU "40PT"

Indywidualny plan

Dietetyczny

Indywidualny plan

Treningowy

Indywidualny plan

Dieta + Trening

Opieka dietetyka i trenera Już od

Plan dieta + trening 29,99 zł/mies.

Opieka dietetyka Już od

Plan dietetyczny 26,66 zł/mies.

Opieka trenera Już od

Plan treningowy 23,33 zł/mies.

Plany dieta i trening
{{$parent.show_arts ? 'Artykuły' : 'Baza wiedzy'}}
Sklep

Pułapka “najskuteczniejszej diety odchudzającej”

Niezależnie od tego, jaki cel przed sobą stawiamy, staramy się zazwyczaj znaleźć najlepszy sposób na to, by go osiągnąć. Podobnie sytuacja wygląda z odchudzaniem. Chyba nikt nie chce męczyć się bezowocnie przez wiele miesięcy — liczą się skuteczne i szybkie metody. Problem polega na tym, że nie ma jednej słusznej drogi w pracy nad sylwetką. Nie ma jednej, bezapelacyjnie najlepszej strategii żywieniowej. Trzeba więc zrobić rozeznanie i zastanowić się jakie kroki przedsięwziąć. I tutaj zaczynają się przysłowiowe schody. Łatwo jest bowiem wpaść w pułapkę „najskuteczniejszej diety odchudzającej”. Na czym ona polega?

Z praktyki dietetyka

Jako dietetyk często spotykam się z pytaniami dotyczącymi tego, jaka dieta jest najskuteczniejsza i zapewnia maksymalnie szybkie tempo utraty nadmiernej masy ciała, nie niosąc za sobą ryzyka dla zdrowia. Kiedy opracuję już plan żywieniowy, klienci pytają, czy jestem pewien, że właśnie to, przygotowane przeze mnie rozwiązanie jest najlepsze z możliwych, czy słyszałem o diecie „X”, co powiem na temat diety „Y”, którą stosowała „siostra narzeczonej ciotecznego brata koleżanki stryja mojej babci”. Co więcej, podczas konsultacji nierzadko spotykam się z pytaniami, w których pojawiają się fachowe pojęcia takie jak „insulinowrażliwość” (np.: czy ta dieta poprawia wrażliwość insulinową?”), „leptynooporność” (np.: „po czym poznać, jaki mam poziom leptyny?”), oraz wiele innych, które ze świata nauki trafiły w pewnym momencie do obiegowego użycia.

Kombinatoryka w dietetyce

Oczywiście nie ma w tym niczego złego, że klienci chcą nie tylko dostać „receptę na szczupłą sylwetkę”, ale także przychodzą z pewnym zasobem informacji i zadają pytania. Powiem więcej, jest to nawet budujące, że osoby niebędące specjalistami w dziedzinie dietetyki przejawiają zainteresowanie fizjologią żywienia. Problem polega na tym, że u niektórych przybiera to niezdrowy charakter i prowadzi do syndromu „wiecznej wędrówki po dietach”. Takie jednostki po tygodniu od otrzymania diety chcą umówić się na konsultacje w celu zmiany strategii. Zazwyczaj rozmowa zaczyna się wtedy od słów, „wie Pan co, przepraszam że tak mieszam, ale chciałbym jednak spróbować z dietą „X”, uważam, że będzie to rozwiązanie o wiele lepsze w moim wypadku”. Najczęściej chodzi przy tym nie o delikatną modyfikację, ale o totalną zmianę strategii.

Klient czy dietetyk?

W takim wypadku dochodzi więc do zmiany ról, gdzie klient staje się dietetykiem, a dietetyk – rzemieślnikiem, który powinien zmienić dietę nie tyle adekwatnie do realnych potrzeb fizjologicznych organizmu i postawionego celu, ale do „wydaje mi się” klienta. Niekiedy zdarza się tak, że pomysł nie jest wcale głupi i można rozważyć jego realizację, częściej jednak zdarza się, że chodzi o pseudonaukowy wymysł typu „dieta zgodna z grupą krwi” i wtedy sytuacja się komplikuje. Oczywiście dobry dietetyk powinien umieć takie problemy rozwiązywać, sęk jednak w tym, że nie mają one charakteru jednostkowego. Po tygodniu lub dwóch znów pojawia się pomysł, by spróbować czegoś nowego, np.: „co Pan na to byśmy obcięli węgle do zera? Od trzech dni tak robię i już widzę efekty…".

Lepsze wrogiem dobrego

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Otóż fakty są takie, że permanentne „skakanie po dietach” rzadko kiedy prowadzi do osiągnięcia zamierzonego celu. Częściej skutkuje natomiast utratą kontroli nad jakością i ilością spożywanego pokarmu. W efekcie pojawia się dezorientacja i rozczarowanie brakiem efektów. Klienci zaczynający kombinować na własną rękę, nierzadko w pewnym momencie sami podsumowują swoje działania: „wie Pan co, z moich starań i tak nic nie wychodzi, zdaje się więc jednak na Pana”. Szkoda tylko, że wniosek ten pojawia się zazwyczaj bardzo późno… Takie poszukiwanie „najlepszej metody” można przyrównać do spędzania czasu przed telewizorem z pilotem w ręku i permanentnym przełączaniem kanałów celem wybrania programu lub filmu najlepszego z możliwych. Można spędzić tak całe popołudnia a na koniec ocknąć się ze świadomością, że dzień się już skończył, jest już noc i z seansu filmowego nici…

Podsumowanie

Warto zdać sobie sprawę, że nie ma jednej, najskuteczniejszej diety odchudzającej. Do finalnego efektu, mającego postać szczupłej wysportowanej sylwetki, prowadzi wiele dróg. Należy wybrać jedną z nich i pamiętać, że nie ma sensu zawracać i nadkładać dystansu tylko po to, by wybrać inną, potencjalnie krótszą… Nie oznacza to oczywiście, że trzeba trwać przy obranej strategii nawet wówczas gdy się nie sprawdza. Chodzi o to jedynie by nie zaczynać wszystkiego od początku, nie odrzucać tego co przynosi efekty w imię poszukiwania rozwiązań potencjalnie (acz niekoniecznie) lepszych, a jedynie bardziej modnych, lepiej wylansowanych.

Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.