O ile zwykła niestrawność towarzysząca przejedzeniu to zazwyczaj jedynie doraźny problem, o tyle zatrucie pokarmowe i towarzyszące mu objawy, mogą „wyciąć z życiorysu” niekiedy kilka dni z upragnionych wakacji. Niestety z jednej strony słaby standard sanitarny panujący w niektórych punktach gastronomicznych, a z drugiej skłonność do objadania się przy każdej możliwej okazji i beztroskie podejście do podstawowych zasad higieny w sposób istotny sprzyjają „pokarmowym rewolucjom”. W niniejszym poradniku chciałbym przedstawić kilka informacji, które mogą skutecznie zmniejszyć ryzyko wszelkiego typu komplikacji żołądkowo-jelitowych.
Świadomość problemu
Kiedy jedziemy na wakacje zazwyczaj nawet nie pomyślimy o tym, że może nas tam spotkać coś złego, na wszelki wypadek – mamy ubezpieczenie, środek na komary, wodę utlenioną i plaster… Tymczasem warto po prostu uświadomić sobie, że wakacyjna atmosfera po prostu sprzyja różnego rodzaju komplikacjom ze strony przewodu pokarmowego. Już samo zwrócenie uwagi na możliwość wystąpienia problemu jest dyscyplinująca i może włączyć domyślne mechanizmy kontrolne, tym samym zmniejszając ryzyko zatruć czy chociażby – banalnej niestrawności. Tak więc pierwszą ważną kwestią jest świadomość, że pobyt w nadmorskim kurorcie to nie tylko woda, piasek i słońce, ale także pewne ryzyko.
Higiena to podstawa
Zazwyczaj samo zatrzymywanie się przy kwestii higieny wydaje się nam żenujące. Każdemu z nas się wydaje, że przywiązuje do tego aspektu należyte znaczenie. Rzeczywistość jednak wygląda inaczej. Tak naprawdę mało kto przed konsumpcją posiłku czy zwłaszcza – drobnej przekąski - myje ręce, a to elementarna zasada higieny i – uwaga, to bardzo ważne - najskuteczniejsza metoda profilaktyki zatruć pokarmowych. Wbrew temu co wiele osób sądzi, zdecydowanie częściej właśnie tego typu zaniedbania przyczyniają się do żołądkowo-jelitowych rewolucji, a nie złe praktyki ze strony obsługi punktów gastronomicznych i nieświeże, nadpsute jedzenie… Chociaż oczywiście pozostałe, wspomniane aspekty też mają istotne znaczenie i przy braku ostrożności łatwo można się „przejechać”…
Wybór dobrego lokalu
Chociaż, jak przed chwilą wspomniałem, drobnoustroje odpowiedzialne za zatrucia pokarmowe zazwyczaj „przeskakują” do posiłków z naszych, nieumytych rąk, to standard sanitarny panujący w punkcie gastronomicznym, w którym się stołujemy także jest ważnym aspektem. Oczywiście zazwyczaj nie mamy możliwości przeprowadzenia inspekcji kuchni i zaplecza, ale możemy zwrócić uwagę na pewne szczegóły panujące w miejscu do którego udajemy się na obiad. Niekiedy wystarczy zwrócić uwagę jak wyglądają naczynia, blaty, stoły, spojrzeć na dłonie obsługi zlustrować dania konsumowane przez klientelę by zauważyć, że oto wybraliśmy lokal podwyższonego ryzyka. Można też poszukać opinii w Internecie, poczytać co bywalcy danych miejsc mają na ich temat do powiedzenia.
Dania i produkty wysokiego ryzyka
Nie ulega wątpliwości, że są takie potrawy, których będąc na letnim wyjeździe – po prostu nie należy zamawiać. Są to przede wszystkim dania zawierające mielone mięso, surowe mięso, surowe jaja. Ostrożność należy zachować względem lodów, zwłaszcza tych oferowanych „na kulki” przez wyeksponowane na słońcu lodziarnie. Dobrze jest zwrócić uwagę na to jak wyglądają, czy rozwarstwiają się, czy nie ma w nich śladów zmrożonej wody. Będąc na zakupach i dożywiając się samemu także dobrze jest zwrócić uwagę na to co wkładamy do koszyka. Wszelkie objawy „sfatygowania” powinny działać odstraszająco. Formalnie tylko przypominam, że produkty takie jak owoce i warzywa przed konsumpcją trzeba po prostu umyć, w innym wypadku szybko można ponieść naprawdę surowe konsekwencje.
Umiar
Kwestią niezwykle ważną jest też umiar w konsumpcji. Niekiedy dolegliwości gastryczne są po prostu konsekwencją grubego przejedzenia. Oczywiście wakacyjna atmosfera luzu sprzyja permanentnemu objadaniu, należy jednak mieć na uwadze, że żołądek – jak śpiewał klasyk – to nie San Francisco i nie wszystko co mu zafundujemy przyjmie z wdzięcznością… Obfity obiad w restauracji, poprzedzony przystawką i uwieńczony solidnym deserem, to może okazać się zbyt wiele dla również chcącego wypocząć przewodu pokarmowego. Lampka wina niestety tutaj nie pomoże i za grzech łakomstwa trzeba niekiedy przecierpieć i odpokutować. Warto się w porę zastanowić czy chcemy zapłacić ewentualną cenę…
Wyjeżdżasz – weź probiotyk
Suplementy diety zwane probiotykami, zawierające żywe kultury bakterii kwasu mlekowego o udokumentowanym, korzystnym wpływie na ludzki organizm, to niezwykle cenny element profilaktyki rozmaitych zaburzeń pokarmowych. Wsparcie ekosystemu jelitowego porcją takiego preparaty nie tylko wzmocni naturalną ochronę przed potencjalnymi patogenami, ale także pomoże w rozkładaniu niektórych składników obecnych w pożywieniu. O włączeniu probiotyków do suplementacji w szczególności winny pomyśleć osoby planujące dalekie wojaże, w miejsca gdzie niemal rutynowo turystów dotyka tzw. „klątwa faraona”. Rozwiązanie to, zazwyczaj niedoceniane, może okazać się całkiem pomocne.
Dobrze wyposażona apteczka
Wyjeżdżając na wakacje dobrze też mieć przy sobie nifuroksazyd oraz węgiel leczniczy. Pierwszy to miejscowy antybiotyk, a drugi - posiada właściwości neutralizujące i absorbujące niektóre toksyny. Węgla nie należy sobie żałować, gdyż skuteczne dawki przekraczają 2g w porcji. Środek ten powinien stanowić stały element wakacyjnej apteczki, gdyż nie wiadomo kiedy może się przydać. Pomocne okazać mogą się także farmaceutyki zawierające loperamid (Stoperan czy Laremid) – substancję z grupy opoidów, która zmniejsza uwalnianie prostagladnyn i acetylocholiny, spowalniając perystaltykę, zwiększając resorpcję wody i elektrolitów niwelując tym samym objawy biegunki.
Podsumowanie
Jak powszechnie wiadomo: „lepiej jest zapobiegać niż leczyć”, zwłaszcza jeśli mówimy o zatruciach pokarmowych czy innych, dokuczliwych problemach gastrycznych, które – nie oszukujmy się – mogą po prostu zniszczyć wakacje. Dlatego warto postawić na profilaktykę i z jednej strony unikać potraw wysokiego ryzyka oraz stołować się w miejscach budzących zaufanie, a z drugiej – dbać o higienę i przed konsumpcją choćby drobnej przekąski myć ręce.