Ciężar godny macho...
Czyli nałożę dwa razy więcej obciążenia, niż mogę wykonać poprawnie, zrobię ćwierć-ruch – ale zrobię! Syndrom pokutujący na siłowniach w całej Polsce, wśród początkujących i niestety bardziej zaawansowanych. Ci pierwsi wykonują np. uginania sztangi stojąc – wspomagając mizerne bicepsy potężną pracą ciała, co sprawia – że ćwiczenie dedykowane mięśniom dwugłowym ramion – może uszkodzić kręgosłup (za to pracy bicepsa tam nie ma prawie w ogóle)! Widzę także walczących dzielnie ze sztangą podczas wyciskania sztangi... ba, wyciskania tam nie ma – asekurant robi po prostu martwy ciąg. Ambicja nie pozwala tym młodym ludziom zrzucić 10-30 kg – a wykonać ćwiczenie poprawnie i samodzielnie.
Zaawansowani – to przede wszystkim godne strongmanów ciężary w przysiadzie. Tyle tylko, że strongmani wykonują przysiady w praktycznie pełnym zakresie ruchu (np. do momentu gdy tylna część uda zetknie się z łydką), a pseudo-strongman pokroju POPKA robi tylko kilkucentymetrowe ugięcie kolan. Nie muszę dodawać, że maksymalnie skrócony ruch przysiadu doprowadzi co najwyżej do urazu stawu kolanowego lub biodrowego, na pewno nie do rozwoju mięśni nóg.
Podobnie „popkowe” wiosłowanie – zakres ruchu skrócony do maksimum, byle tylko nałożyć jak najwięcej obciążenia na sztangę. Przy pionowo ustawionej sylwetce ćwiczenie angażuje przede wszystkim górną część pleców – m. czworoboczne (a powinno dolną, w tym najszerszy grzbietu) – wiosłowanie sztangą zamienia się w szrugsy ze sztangą.
Kolejny zawodnik – „trójboista”- w przysiadzie powinny pracować głównie uda, tutaj największą pracę wykonały plecy. Good-morning squat – to także typowy widok...
Martwy ciąg – nader często widzi się ludzi balansujących na krawędzi, za którą będzie poważna kontuzja kręgosłupa. Pochylenie się już bez obciążenia daje przeciążenia rzędu 250-270 kg w 4 krążku międzykręgowym, dołożenie ciężaru sprawia, że przeciążenia są gigantyczne. Bardzo często ambicja nie pozwala tym ludziom zdjąć 20-50 kg i wykonać ćwiczenie poprawnie – mając proste plecy, bez „wózka” – pracy biodrami oraz haków i pasków na nadgarstki.
(autor kompleksowo pokazał jak NIE wiosłować, nie robić martwego ciągu i bicepsa).
Czasem, użycie wielkich ciężarów sprawia, że zawodnicy dostają potwornych kontuzji, nieraz groźnych dla życia. Tak jak na tym filmie z próby przysiadu.
Mistrz suwnicy – równie często widzi się podobnych asów, którzy nie rozumieją, że ciężar jest nieistotny, a zakres ruchu – kluczowy. Ale co z tego, skoro można wrzucić kilkaset kg i pokazać klasę. Kolejny raz – zawodowcy np. kulturyści gdy trenują na potężnych ciężarach – to w prawie maksymalnym zakresie ruchu.
Mistrz martwego ciągu – niestety – 160 kg okazało się zbyt dużym szokiem dla organizmu i autor wykonał „czachołamacz” – dosłownie.