Preferencje kulinarne kształtowane są przez wiele różnorodnych czynników, jednak najwięcej programowej awersji do konkretnych produktów żywnościowych wynoszonych jest z dzieciństwa. Największą popularnością wśród nielubianych pokarmów cieszy się wątróbka, a także ryby, kalafior, brukselka, szpinak czy wszelkiego typu zielenina („pływająca” np. w zupie). Tymczasem wprowadzenie do jadłospisu pokarmów, których się po prostu nie lubi może być prostym sposobem na urozmaicenie jadłospisu i wzbogacenie go o dodatkowe wartości odżywcze.
Nie traktuj jedzenia zbyt emocjonalnie!
Już samo stwierdzenie, że czegoś „nienawidzisz” lub „nie cierpisz” wskazuje na negatywne zaangażowanie emocjonalne. Gdy zastanowisz się racjonalnie, to uznasz, że takie nastawienie względem np. brukselki nie jest uzasadnione, wynika raczej z konkretnych doświadczeń, na podstawie których umysł zakwalifikował ją jako „obrzydliwą”. Takim doświadczeniem mogła być presja rodziców czy też skojarzenie danego produktu z przykrą sytuacją (np. zatruciem pokarmowym lub przejedzeniem). Doświadczenia pokazują, iż czasem wystarczy pozytywnie nastawić się względem nielubianego produktu, aby choć w niewielkim stopniu się do niego przekonać. I tak np. istotnym walorem wątróbki jest bogactwo witamin, nie bez znaczenia może pozostawać także aspekt ekonomiczny.
Trenuj swoje kubki smakowe i naucz się gotować!
Psychologowie odwołują się do efektu czystej ekspozycji – człowiek generalnie preferuje bodźce, którym częściej jest poddawany. Ta reguła dotyczy także odczuwania smaku. Choć istnieją pewne genetyczne preferencje czy słabości (np. względem odczuwania smaku słodkiego), to można „nauczyć się” lubienia wybranych pokarmów, jedząc je po prostu częściej. Nie chodzi tu jednak o torturowanie się terapiami szokowymi i zmuszaniem się do jedzenia szpinaku pięć razy dziennie przez siedem dni w tygodniu. Należy umiejętnie wkomponowywać nielubiane pokarmy do jadłospisu – początkowo w niewielkich ilościach, najlepiej w towarzystwie produktów, które lubimy lub produktów, które zdominują niezbyt lubiany smak.
Dobrym przykładem pokarmu, a konkretnie napoju, do którego trzeba się przyzwyczaić jest kawa. Inną ważną kwestią jest umiejętność gotowania i przyrządzania potraw. Jeżeli ktoś posiada awersję do marchewki, bo w dzieciństwie był zmuszany do jedzenia marchewki z groszkiem, to zamiast całkowitej eliminacji tego warzywa powinien wypróbować innych kombinacji, czy to zup kremów czy marchewki zapiekanej z innymi warzywami w sosie np. bolońskim. Kluczem do polubienia nawet najbardziej znienawidzonych pokarmów może być dobór odpowiedniej metody przygotowania oraz dodatków (np. przypraw).
Czym są selektywne zaburzenia odżywiania?
Nielubienie wybranych pokarmów i wyeliminowanie ich z jadłospisu, nie jest zjawiskiem groźnym. Czasem jednak zdarza się – nie tylko u dzieci, awersja niemal do wszystkich produktów żywnościowych, czego konsekwencją jest jadłospis oparty wyłącznie na dwóch lub trzech, stale się powtarzających typach produktów, np. frytkach i pizzy. Typowy dla tej dolegliwości jest także poważny lęk przed innymi rodzajami żywności. Selektywne zaburzenia odżywiania zdecydowanie wymagają konsultacji z lekarzem.
Podsumowanie
Definitywne eliminowanie produktów żywnościowych ze względu na subiektywne odczucia negatywnego smaku, może znacznie utrudnić komponowanie zdrowego jadłospisu. Choć nie zmuszam nikogo do zmian preferencji smakowych, to sugeruję, iż warto niektórym produktom „dać szansę”, w imię wzbogacania i urozmaicania codziennego menu. Prostym sposobem jest myślenie o pozytywach wynikających ze spożywania danego produktu, a także stopniowe przyzwyczajanie się do jego smaku.
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.