Określenie „pełnoziarnisty” stało się synonimem słowa „prozdrowotny” czy też „wartościowy”. Zmiana produktów zbożowych otrzymanych z białej mąki na pełnoziarniste odpowiedniki jest postrzegana jako jeden z podstawowych zabiegów mających na celu skorygowanie niewłaściwych nawyków żywieniowych i ulepszenie codziennej diety. Do grona propagatorów produktów pełnoziarnistych oprócz lekarzy i dietetyków dołączyli ostatnio sami producenci żywności. Warto jednak zadać sobie pytanie dotyczące tego, czy wszystkie superlatywy na temat „pełnego ziarna” to szczere złoto? Czy aby nie przeceniamy nadto produktów, które choć mniej przetworzone niż ich popularne odpowiedniki, nie koniecznie stanowią tak wartościowy składnik diety jak nam się wydaje?
Pełnoziarnisty = pełnowartościowy?
Przekonanie, iż produkty pełnoziarniste stanowią skondensowane źródło dobrych węglowodanów, błonnika, witamin, składników mineralnych, a nawet białka jest na tyle głęboko zakorzenione już w powszechnej świadomości, że produkty zawierające choćby dodatek mąki z grubego przemiału postrzegane są jako niezwykle cenny składnik diety. W zasadzie wystarczy, że producent doda tego choćby symboliczną ilość tego składnika do swojego wyrobu, byśmy byli skłonni uznać go za bardziej wartościowy i bardziej przyjazny dla naszej sylwetki. Zależność ta dotyczy nie tylko pieczywa, makaronów, mąki i produktów śniadaniowych, ale nawet – uwaga - słodyczy takich jak ciastka i batoniki.
Bogactwo witamin, błonnika i składników mineralnych?
Przyznać oczywiście trzeba, że mąka pełnoziarnista stanowi lepszą alternatywę dla mąki oczyszczonej, ze względu na wyższą zawartość błonnika, witamin i składników mineralnych. Jej prozdrowotne walory są jednak bardzo często przeceniane. Dawka witamin dostarczana z produktów pełnoziarnistych nie jest specjalnie znacząca. Przykładowo trzeba byłoby spożyć około pól kilograma takiego pieczywa by zaspokoić 100% zapotrzebowania organizmu na witaminę B1 i niacynę, w przypadku witamin: B2, B6 i witaminy K potrzebny byłby cały kilogram. Nie lepiej wygląda także sytuacja w kontekście zaspokojenia zapotrzebowania na składniki mineralne, z tym że tutaj dodatkowo wchłanianie ważnych pierwiastków takich jak żelazo, cynk czy wapń hamowane jest przez obecność kwasu fitynowego…
Niedoskonałe z natury
Kwas fitynowy występujący w zbożach i utrudniający wchłanianie wielu składników mineralnych oraz zmniejszający aktywność enzymów trawiennych to nie jedyny problemowy składnik produktów zbożowych. Istnieją także inne naturalne składniki mogące negatywnie wpływać na funkcjonowanie organizmu ludzkiego, do których zalicza się gluten oraz lektyny. Niektóre z tych związków mogą wpływać w sposób niekorzystny na działanie układu odpornościowego inne zaburzać pracę ważnych hormonów. Przykładowo gliadyna składnik glutenu) może wywoływać problemy nie tylko w przypadku osób chorych na celiakię, ale również u jednostek, u których nie stwierdza się tej przypadłości! Niestety o tych zależnościach mówi się stosunkowo niewiele, pomimo iż istnieją badania sugerujące ich istnienie.
Niechlubne dodatki
Najbardziej oburzający jest jednak fakt, że producenci żywności nie mają oporów przed dodawaniem do reklamowanych jako „zdrowe” produktów pełnoziarnistych (czy też „zawierających pełne ziarno”) składników definitywnie niepożądanych. I tak oto większość dostępnych w sklepach musli posiadających w składzie m.in. mąkę z pełnego przemiału „wzbogacone” często są także potężną dawką cukru tudzież syropu glukozowo-fruktozowego. Najbardziej kuriozalnym dodatkiem są jednak utwardzone tłuszcze roślinne, będące źródłem niezwykle szkodliwych kwasów tłuszczowych trans! Tego typu składniki można znaleźć m.in. w produktach opatrzonych znaczkami typu „fit” i w produktach śniadaniowych dla dzieci!
A czy pomogą mi schudnąć?
Pełnoziarniste produkty zazwyczaj przedstawiane są jako „przyjazne dla sylwetki”. Faktycznie przyznać trzeba, iż wyższa zawartość błonnika i wyższy indeks sytości sprawiają, że razowe wyroby z pełnego ziarna, pomimo iż nie są mniej kaloryczne, stanowią lepsze rozwiązanie dla osób dbających o wygląd czy też zwłaszcza – odchudzających się, niż odpowiedniki otrzymane z mąki oczyszczonej. Przestrzegałbym jednak przed hurraoptymizmem. Zwłaszcza w przypadku mocno przetworzonych produktów żywnościowych może się okazać, że nie są one tak „dietetyczne” jak nam się wydaje.
Niektóre wręcz „tuczą”
Oczywistym problemem są wspomniane wcześniej składniki dodawane w procesie produkcyjnym w celu obniżenia kosztów i poprawy walorów smakowych. Najbardziej oczywistym „wrogiem” szczupłej sylwetki jest zawarty w wielu wyrobach śniadaniowych, ciastkach zbożowych, batonikach „musli”, a nawet w pieczywie cukier (lub syrop glukozowo-fruktozowy). Niekorzystnie na mechanizmy regulujące gospodarką energetyczną wpłyną także trans-kwasy tłuszczowej, a nawet – zdaniem niektórych specjalistów - lektyny naturalnie występujące choćby w otrębach czy zarodkach pszennych.
Oszukiwanie samego siebie
Powiedzmy sobie szczerze: pełnoziarniste pieczywo otrzymane tradycyjnymi metodami (na zakwasie), pozbawione niechlubnych dodatków jest generalnie produktem bardziej wskazanym w zdrowej diecie niż pieczywo otrzymane z oczyszczonej mąki. I tego typu produktów nie należy jednak oczywiście przeceniać. Niestety znaczna część artykułów spożywczych, posiadających na etykiecie oznaczenia typu „z dodatkiem pełnego ziarna”, charakteryzuje się niską jakością odżywczą. Oprócz pełnoziarnistej mąki zawierają one bowiem zazwyczaj niewskazane dodatki takie jak mąka oczyszczona, cukier, utwardzony tłuszcz roślinny, których spożywanie uznać należy za zdecydowanie niewskazane. Niestety często nie czytamy uważnie etykiet, tylko sugerujemy się wrażeniem jakie wywierają na nas reklamy i podchodzimy bezkrytycznie do produktów, które wcale nie są takie zdrowe jak nam się wydaje.
Treści prezentowane na naszej stronie mają charakter edukacyjny i informacyjny. Dokładamy wszelkich starań, aby były one merytorycznie poprawne. Pamiętaj jednak, że nie zastąpią one indywidualnej konsultacji ze specjalistą, która jest dostosowana do Twojej konkretnej sytuacji.