To, że ani popijanie twarogu oliwą z oliwek ani mieszanie obu produktów żywnościowych ze sobą nie gwarantuje specjalnie przyjemnych doznań smakowych – nie ulega żadnej wątpliwości. Jednak entuzjaści spożywania tej potrawy przed nocnym spoczynkiem przekonują, że jest to kompozycja, skutecznie chroniąca przed „nocnym katabolizmem” i wspierająca procesy regeneracyjne. Czy jednak istnieją rozsądne argumenty świadczące na korzyść tej tezy?
Czy twaróg + oliwa chroni przed "nocnym katabolizmem"?
Faktycznie, noc to czas, w którym przez dobre kilka godzin organizm nie otrzymuje ani budulca, ani energii. Rozsądne wydaje się więc dostarczenie pewnej ilości składników odżywczych w okresie poprzedzającym nocny spoczynek, choć tak naprawdę nie ma potrzeby jedzenia czegokolwiek tuż przed położeniem się spać. W zasadzie wiele osób odczuwa dyskomfort kładąc się zaraz po posiłku, w praktyce więc spokojnie można zjeść kolację na 1 – 2 godziny przed snem. Najważniejszy jest i tak całodzienny bilans kaloryczny, a nie umiejscowienie posiłku w precyzyjnie ustalonym czasie. Fakt jednak, że kolację warto jadać nie musi jednak oznaczać, że powinna się ona składać akurat z oliwy i twarogu.
Na internetowych forach spotkać się można z argumentem dotyczącym „czasu wchłaniania białka” zawartego w twarogu. Owszem, kazeina pochodząca z nabiału trawiona jest dość wolno, przez co aminokwasy uwalniane są do krwi przez długi czas. Analizowanie jednak tego zagadnienia przez pryzmat wyimaginowanej konieczności „ciągłego dostępu materiałów budulcowych dla mięśni” -jest pewnym nieporozumieniem. To prawda, mięśnie potrzebują aminokwasów do regeneracji i budowy nowych białek, jednak pewne wahania i przerwy w „dostawie” mają działanie pozytywne, co pośrednio wykazały badania, gdzie grupa badaczy (Bohé i wsp.) zaobserwowała, że mięśnie lepiej reagują na przerywany wlew aminokwasów niż ciągłą ich podaż, utrzymującą się kilka godzin. Jak więc widać, już samo założenie dotyczące konieczności spożywania białek wolno trawionych ma swoje wady.