Jedni lubią się koncentrować w samotności, a inni nie wyobrażają sobie treningu bez dodatkowej motywacji w postaci innej osoby, czy grupy. Wszystko ma swoje wady i zalety. Kiedy trenujesz sam, nie jesteś od nikogo uzależniony, możesz się w pełni skupić tylko na sobie. Z kolei trening grupowy jest świetnym motywatorem, przyczynia się do tego, że poznajesz ludzi podobnych do siebie i masz szanse na rozwój. Jesteś typowym samotnikiem i nie chcesz dać się namówić na trening grupowy? Ja też tak uważałam. Nadal lubię sporty, do których nie potrzebujesz towarzystwa, ale postanowiłam choć raz czy dwa razy w tygodniu zapomnieć o tym, że jestem dzikusem, który wszystko lubi sam i dać się namówić na trening w grupie. Nie żałuję. Jakie są korzyści? Oto moja lista.
Każda pora jest dobra
Kiedy trenuję sama, zdecydowanie bardziej lubię to robić rano. W ogóle jestem rannym ptaszkiem, więc zaraz po przebudzeniu mam zdecydowanie więcej energii niż po całym dniu. Dlatego zwykle trenuję rano. Kiedy jednak to się nie uda, bo przed pracą trzeba iść do lekarza, mam ważne spotkanie czy najzwyczajniej w świecie wstanę za późno, wieczorem jest mi się ciężej zmotywować. Szczególnie wtedy, gdy na dany dzień zaplanowałam bieg. Nie czarujmy się: w październiku czy listopadzie różnie bywa z pogodą wieczorami i czasem naprawdę trudno jest wyjść. Do tegobieganie po ciemku bardzo lubię, ale, gdy robię to w samotności w parku, nie zawsze czuję się komfortowo. W grupie jest idealnie!
Po pierwsze: musisz iść na trening, bo się zobowiązałeś, że będziesz.
Po drugie: w towarzystwie szybko mija czas i zaraz zapominasz o zmęczeniu czy chłodzie.
Po trzecie: czujesz się bezpiecznie. To szczególnie dotyczy trenujących w plenerze wieczorami kobiet.
Warto coraz wyżej stawiać sobie poprzeczkę
Jeśli jesteś dość mocno zaangażowany w sport, na pewno zależy ci na tym, by się rozwijać. Owszem, możesz to robić samotnie. Gdy szukasz odpowiedzi na jakieś pytanie, konsultować się z trenerami, czytać książki, pytać doświadczonych znajomych. Jednak w momencie, gdy zdecydujesz się na to, by choć raz w tygodniu trenować w grupie, możesz się na bieżąco wymienić doświadczeniami, zadawać pytania. Jeśli jest doświadczony instruktor, a zazwyczaj tak jest, to poprawi twoją postawę, technikę wykonywania ćwiczeń, podpowie, czy dokonaliśmy słusznego wyboru stawiając na te buty, a nie inne.
Gdy trenuję siłowo z innymi, nie odpuszczam, gdy nie mam już siły, bo włącza się coś na zasadzie: „Skoro ona jeszcze daję radę, to ja nie mogę być gorsza”. Gdy wybrałam się po raz pierwszy na dłuższe wybieganie w grupie, okazało się, że da się to zrobić bez muzyki, biec takim tempem, jakim sama nie biegam tak długich dystansów, a dodatkowo dwadzieścia kilometrów mija nie wiadomo gdzie, raz kolega opowie nam coś o pomyśle na firmę, za chwilę dogonimy koleżankę, która podzieli się wrażeniami z ostatniej randki i okaże się, że piętnaście kilometrów jest już za nami.
To nasza pasja
Nie ma nic lepszego niż grupa ludzi, których łączy wspólna pasja. Nawet, jeśli twój facet kocha sport, ale ty uwielbiasz taniec, a on biega, to pamiętaj, że warto mieć kogoś, z kim będzie można się wymienić doświadczeniami na temat swojej ukochanej dziedziny. To cudownie otaczać się ludźmi, którzy też mają pasję, nawet jeśli jest inna od naszej (nikt nie będzie wtedy narzekał, że nie masz czasu, że gdzieś się szwendasz wieczorami zamiast oglądać seriale), ale dobrze jest mieć kogoś, kto w pełni nas rozumie. Gdy zaczniesz trenować w grupie, wreszcie będziesz mieć okazję ku temu, by poznać ludzi, którzy kochają to samo, co ty. Wspólne bieganie, pływanie, jazda na rowerze czy zajęcia fitness, to nie tylko trening, ale też rozmowy przed i po, spotkania towarzyskie, zawody. Dzielimy się sukcesami, wspieramy, gdy pojawiają się porażki i kontuzje. Razem po prostu jest raźniej!
Artykuł pochodzi z serwisu: fitness.sport.pl