Nie napisałem jednak tego artykułu po to by dywagować nad potencjalną popularnością biegania bez butów, a by przyjrzeć się korzyściom wynikającym z podjęcia takiej aktywności. Jak pokazały badania przeprowadzone przez naukowców z University of Colorado in Boulder, jogging „na bosaka” powoduje, że spalamy więcej kalorii niż gdybyśmy biegali w butach. Jak duże są to różnice? Około 3 – 4%, niby to niewiele, ale kiedy przeliczymy procenty na kilogramy to okazać się może, że każdy gram spalonego w trakcie wysiłku tłuszczu jest na wagę złota.
Najbardziej intrygująca jest nie tyle jednak wielkość rozbieżności, ale sam fakt jej istnienia. Obuwie stanowi przecież pewne obciążenie dla biegacza. Co prawda buty do biegania nie są specjalnie ciężkie (ok. 150 – 300g), ale jednak ciężaru stopom przecież nie ujmują. Skąd więc te różnice? Wg autorów eksperymentu wynika to najprawdopodobniej z dość przemyślanej konstrukcji nowoczesnych butów do biegania, która poprawia amortyzację „odciążając” nasze mięśnie. Mięsnie mniej obciążone spalają mniej energii. Lepsza amortyzacja pozwala dodatkowo uzyskać lepsze wybicie i w praktyce może powodować, że nasze kroki będą miały trochę większy zasięg.
Wnioski: bieganie bez butów jakkolwiek absurdalnym pomysłem by się dziś nie wydawało w praktyce pozwala spalić więcej kalorii niż bieganie w dobrym obuwiu sportowym. Z drugiej strony jednak, osoby, które biegają nie po to by „spalić” a po to by dobiec jak najprędzej do mety powinni zdawać sobie sprawę, że dobrze dobrane buty pozwalają „oszczędzić” energię i poprawić nie tylko komfort biegu, ale i końcowy wynik.