Owszem, kortyzol może negatywnie oddziaływać na ciało sportowca – ale w kontekście miesięcy lub lat treningu (wpływ na insulinooporność, choroby serca, odkładanie się „opornego tłuszczu”). Jednak w treningu siłowym wydzielane są dodatkowe hormony anaboliczne (np. testosteron, IGF-1/GH), które równoważą negatywny wpływ kortyzolu.
Wniosek z badań
Bardziej powinni martwić się maratończycy, pływacy długodystansowi i triatloniści, nie osoby trenujące siłowo czy też sporty walki. Dlaczego? Faza przygotowawcza w dyscyplinach wytrzymałościowych bazuje na przedłużonych sesjach niskiej intensywności, o wielkiej objętości – co wpływa na wydzielanie wielkich ilości kortyzolu oraz jednoczesny spadek ilości testosteronu (najprawdopodobniej kortyzol hamuje wydzielanie testosteronu na poziomie genomu).
Naukowcy z Drezna [1] sprawdzili, jaki wpływ mają aeroby na oś HPA podwzgórze - przysadka mózgowa -nadnercza - HPA (ang. hypothalamus - pituitary - adrenal). Przy badaniach poziomu kortyzolu w „tradycyjny” sposób (np. we krwi czy w moczu) naukowcy napotkali na wiele problemów, a ustalenia dotyczące podniesienia poziomu tego hormonu odnosiły się tylko do krótkotrwałych wahań. Aby stwierdzić, jakie są długofalowe wahania kortyzolu dokonano analizy włosów sportowców. To pozwoliło zmierzyć poziom kortyzolu i jego akumulację w długim czasie. Pobrano próbki włosów od 304 sportowców wytrzymałościowych (biegaczy długodystansowych, uprawiających triathlon oraz kolarzy) oraz 70 z grupy kontrolnej. Sportowcy dyscyplin wytrzymałościowych mieli dużo więcej kortyzolu od grupy kontrolnej. Co więcej dowiedziono, że objętość treningu wytrzymałościowego jest bezpośrednio związana z wydzielaniem większej ilości kortyzolu.
Udowodniono też, że trening interwałowy może zmniejszać ilość kortyzolu
W 4 tygodniowym eksperymencie wzięło udział 8 doświadczonych zawodników. Wykonywali dwa razy w tygodniu trening interwałowy. Trening obejmował 6 odcinków sprintu po 35 m, z czasem odpoczynku 10 sekund pomiędzy kolejnymi interwałami. Cały trening trwał 4 minuty, wliczając rozgrzewkę i schładzanie. Poziom testosteronu w grupie eksperymentalnej (interwałowej) wzrósł nawet o 19%! Poziom testosteronu wolnego (większość krążącego w organizmie testosteronu jest związana), wzrósł o 8%! Co więcej, zanotowano spadek kortyzolu (jednego z głównych sprawców katabolizmu) aż o 13% [ 3 ].
Samo założenie „60 minut” nie sprawdza się, gdyż każdy trenuje z inną objętością, intensywnością i ciężarem roboczym.
Porównaj:
- Zawodnik #1 – wyciskanie leżąc sztangą i sztangielkami, „rozpiętki” oraz pogaduszki ze znajomymi, w czasie 60 minut wykona 15 serii lekkiego wyciskania na ławkach.
- Zawodnik #2 – trening obwodowy, 15 ton w ciągu 30 minut pracy. Przerwy 30-60 sekund.
- Zawodnik #3 – przysiady ze sprzętem, do 300 kg, przerwy między seriami 5-8 minut, na koniec martwy ciąg, wykroki.
Jak widać #1 – nawet delikatnie nie poruszy metabolizmu ani hormonów, w ogóle nie poczuje, że trenował. Nieistotny wpływ na ciało. Zawodnik nr 2 – wywoła gigantyczny skok ilości kwasu mlekowego oraz potężną odpowiedź hormonalną (także, ze strony kortyzolu). Zawodnik nr 3 – spowoduje duże mikrourazy mięśni oraz istotną odpowiedź hormonalną.
To samo można odnieść do treningu biegowego czy pływackiego. Lekką pracę można rozpatrywać co najwyżej w kontekście miesięcy treningu oraz negatywnego oddziaływania kortyzolu – nasilanie stanu zapalnego przy przedłużonych sesjach aerobowych. Z badań wiemy, że z punktu widzenia adaptacji do wysiłku – wydzielanie się kortyzolu i jego wpływ na organizm ma znaczenie przewlekłe, nie chwilowe. Nawet największe skoki hormonów po najcięższym treningu nóg wracają do punktu wyjściowego w ciągu 60 minut po zakończeniu pracy (np. testosteron, IGF-1/GH).
Jeśli:
- odżywiasz się racjonalnie,
- nie trenujesz na czczo,
- nie stosujesz wielodniowych głodówek,
- nie jesteś na znacznym deficycie kalorycznym,
- codziennie dostarczasz 2-3 g białka na każdy kilogram beztłuszczowej masy ciała,
- nie biegasz przed treningiem siłowym,
- nie trenujesz sportów walki, nie wykonujesz interwałów przed treningiem siłowym,
zagrożenie katabolizmem, kortyzolem i „rozpadem mięśni” istnieje tylko w Twojej głowie. Wbrew reklamom i obiegowym opiniom doprowadzenie do rozpadu mięśni dla zdrowej, wytrenowanej osoby jest skrajnie trudne. W warunkach, gdy stale powodujesz wyrzut potężnego hormonu insuliny – dostarczając posiłki, katabolizm jest mitem.
Jeśli chodzi o mityczny czas 45-60 minut, wiemy, że:
-
im cięższa praca (wyższe tętno, poza progiem przemian anaerobowych, powstaje więcej kwasu mlekowego), tym więcej ACTH i kortyzolu będzie wydzielone (nawet trzykrotnie więcej przy pracy z intensywnością do 85% VO2 max, w porównaniu do wysiłku z intensywnością ~45% VO2 max),
-
im cięższa praca, tym jednocześnie większy wyrzut testosteronu, IGF-1/GH, adrenaliny, noradrenaliny,
-
wystarczy kilka minut odpowiednio ciężkiego wysiłku, by poziom kortyzolu poszybował w stronę swoich maksymalnych wartości. Przykład: możesz godzinę trenować bicepsa, tricepsa i łydki wyrzut kortyzolu będzie nikły, wystarczą 3-4 minuty przysiadów z ciężarem większym niż 100% masy ciała, np. w seriach na 15-20 powtórzeń – bo osiągnąć maksymalny poziom kortyzolu [ 2]