Bezkaloryczne i niskoenergetyczne zamienniki cukru od dawna cieszą się niezwykle dużą popularnością wśród osób odchudzających się i dbających o estetykę sylwetki. Niestety, z ich używaniem wiąże się wiele kontrowersji, które dotyczą nie tylko wpływu na zdrowie, ale właśnie na masę i skład ciała. Zgodnie z niektórymi przekonaniami, regularna konsumpcja słodzików może paradoksalnie przyczyniać się do rozwoju nadwagi i otyłości. Warto więc zadać sobie pytanie, jaki jest realny wpływ substancji będących zamiennikami cukru na nasz organizm?
Moda na bezkaloryczną słodycz
Bezkaloryczne i niskoenergetyczne zamienniki cukru, zwane także słodzikami, to substancje słodzące, których używa się po to by… zastąpić popularny i nadużywany przez nas cukier stołowy (czy też jego odpowiednik zwany syropem glukozowo-fruktozowym). Dzięki użyciu substancji takich jak chociażby aspartam czy sukraloza, zamiast sacharozy można sprawić, że litrowa butelka coli, zamiast dostarczać 400 kcal, stanie się napojem w zasadzie bezkalorycznym. To niewątpliwie duża pokusa dla osób, które nie potrafią odmówić sobie słodkiej przyjemności, a chcą trzymać podaż energii, pochodzącej z cukrów rafinowanych, pod kontrolą.
Rodzaje słodzików
Poszczególne bezkaloryczne i niskoenergetyczne zamienniki cukru to wbrew pozorom stosunkowo niejednorodna grupa substancji o zróżnicowanej budowie.
Do słodzików zaliczyć można m.in.:
- aspartam – najbardziej kontrowersyjny i zarazem najlepiej przebadany pod względem wpływu na zdrowie oraz oficjalnie uznany za bezpieczny,
- acesulfam-K – w zasadzie w odniesieniu do tego związku można byłoby mieć większe zastrzeżenia niż w stosunku do aspartamu, niemniej jednak FDA i EFSA po przeprowadzonych analizach jednomyślnie uznają ten związek za bezpieczny,
- sukraloza – uznawana za lepszą alternatywę dla aspartamu, nie jest lepiej przebadana od innych słodzików, a z jej stosowaniem również wiążą się pewne kontrowersje, co wynika z faktu, iż uwalnia ona pewne ilości chlorofruktozy i chloroglukozy,
- sacharyniany – tutaj istnieje pewna dwuznaczność w kwestii bezpieczeństwa, eksperymenty wykonane na zwierzętach pokazały, że związki te są szkodliwe, badania na ludziach jednak nie potwierdziły niekorzystnego wpływu na organizm,
- cyklaminiany – pod wpływem działania bakterii jelitowych może z nich powstawać cykloheksyloamina – substancja szkodliwa, dlatego też górny bezpieczny limit spożycia ustalony jest na dość niskim pułapie w porównaniu np. do aspartamu, dlatego też raczej nie należy objadać się produktami zawierającymi te substancje.
Do zamienników cukru zaliczane są także poliole, czyli wielowodorotlenowe alkohole, które również charakteryzują się słodkim smakiem i niższą kalorycznością oraz innym metabolizmem niż sacharoza, glukoza czy fruktoza. Powyższe właściwości sprawiają, że uznawane są także za bardziej przyjazne dla zdrowia i sylwetki niż stołowy cukier.
W krajach Unii Europejskiej, w przemyśle spożywczym, stosuje się następujące poliole:
- sorbitol,
- izomalt,
- mannitol,
- syrop sorbitolowy,
- laktitol,
- ksylitol,
- erytrytol.
- syrop maltitolowy,
- maltitol.
Związki te jednak u niektórych osób wywołują zaburzenia czynnościowe przewodu pokarmowego, czego efektem są biegunki, wzdęcia, a niekiedy również bóle brzucha.
Do słodzików zaliczać należy także stewiozydy – związki pochodzenia roślinnego o ciekawym potencjale prozdrowotnym. Więcej na temat stewii i zawartych w niej stewiozydów w poniższym artykule: Kilka ciekawostek na temat stewii.
Naturalną i niezwykle obiecującą substancją słodzącą jest tagatoza, która posiada pewne właściwości prozdrowotne. Artykuł na ten temat tego słodzika dostępny pod poniższym linkiem: D-tagatoza – najbezpieczniejszy słodzik.
Słodkie wątpliwości
Istnieje wiele kontrowersji dotyczących tego, w jaki sposób konsumpcja słodzików wpływa na masę i skład ciała. Z jednej strony niby oczywiste wydaje się, iż zastępowanie cukru stołowego i syropu glukozowo-fruktozowego substancjami niskokalorycznymi (lub wręcz bezkalorycznymi), to milowy krok w stronę zmniejszenia ryzyka rozwoju nadwagi i otyłości, z drugiej strony można mieć pewne wątpliwości co do tego, czy organizm da się tak łatwo “oszukać”. W końcu też w przyrodzie smak słodki zazwyczaj występuje w połączeniu z węglowodanami. Sprawę dodatkowo komplikują wyniki badań, których wyniki są niejednoznaczne. Z jednej strony w niektórych próbach notuje się negatywny, a w innych pozytywny wpływ spożywania substancji słodzących na masę i skład ciała. Są też takie, w których związki te wydają się być zupełnie neutralne.
Słodziki a insulina
Sceptyczne podejście do słodzików budowane jest najczęściej na przekonaniu mówiącym, iż już samo wrażenie słodkiego smaku wywołuje w organizmie kaskadę reakcji neurohormonalnych, podobnych do tych, które mają miejsce w przypadku spożycia zwykłego cukru. Wedle tego założenia po wypiciu bezcukrowej coli słodzonej aspartamem, czy innym zamiennikiem sacharozy, trzustka zaczyna produkować insulinę, czyli hormon, którego rolą jest obniżenie poziomu glukozy cukru w krwiobiegu poprzez rozsyłanie go do komórek. I tu pojawia się problem, bo gdyby we krwi pojawiła się glukoza, to insulina obniżyłaby jej poziom do fizjologicznej normy. Po konsumpcji aspartamu, sukralozy, czy też tagatozy, w krwiobiegu glukoza się nie pojawia, a wzrost poziomu insuliny powoduje obniżenie glikemii poniżej wartości optymalnych. Organizm w takiej sytuacji dąży do wyrównania poziomu cukru, a my… stajemy się głodni i… sięgamy po coś słodkiego. Tak więc reasumując, obiegowe przekonanie mówi, że z jednej strony słodziki blokują spalanie tłuszczu zapasowego (poprzez wywołanie wzrostu poziomu insuliny, która blokuje lipolizę), a z drugiej sprzyjają przejadaniu się. W ten oto sposób słodziki mają tuczyć, albo inaczej – sprzyjać gromadzeniu tkanki tłuszczowej.
Podsumowanie
Niskokaloryczne zamienniki cukru to grupa niejednorodnych substancji, bądź to pochodzenia naturalnego (poliole, tagatoza, stewiozydy), bądź syntetycznego (aspartam, acesuflam potasu i inne), szeroko rozpowszechnionych w przemyśle spożywczym. Chociaż używanie tych związków teoretycznie pozwala zmniejszyć podaż węglowodanów rafinowanych, to w praktyce istnieją obawy czy organizm nie będzie chciał skompensować tego efektu poprzez wzmożone łaknienie, będące skutkiem domniemanego wpływu wspomnianych składzików na wydzielanie insuliny. Zagadnienie to doczekało się jednak weryfikacji w literaturze naukowej w postaci badań eksperymentalnych. Co istotne powyższa zależność, jak i ogólny wpływ niskokalorycznych zamienników cukru na masę i skład ciała, jest ostatnio szeroko komentowana w świecie nauki. Dane weryfikujące problematykę przedstawionego zagadnienia omówione zostaną w kolejnej części niniejszego artykułu.
To pierwsza część artykułu. Zapraszamy do przeczytania drugiej: