Właśnie z tego powodu szczególną popularność zyskały sobie bezkaloryczne substancje słodzące takie jak aspartam, sukraloza, sacharyniany, acesulfamy czy stewia. Produkty nimi dosładzane reklamowane są często jako zdrowsze i oznaczane jako „fit” czy „light”. Wiele osób jednak ma pewne wątpliwości dotyczące zdrowotnych konsekwencji spożywania słodzików, wzmacniane dodatkowo przez rozmaite filmy i opracowania pojawiające się w sieci panikarzy i wyznawców teorii spiskowych. W rzeczywistości nadużywanie substancji słodzących może być niekorzystne dla zdrowia, niezależnie od tego czy chodzi o aspartam czy sukralozę, czy też cukier stołowy. Umiejętny dobór słodzików i zachowanie umiaru w ich spożyciu, zwłaszcza w okresie poświęconym redukcji tkanki tłuszczowej, może nie tylko nie nieść za sobą negatywnych skutków, ale być wręcz pożądane w kontekście zdrowia i sylwetki. Jak więc dokonywać wyboru?
Spośród wszystkich dostępnych na naszym rynku substancji słodzących na największą uwagę zasługuje stewia - roślina pochodząca z Brazylii i Paragwaju, gdzie stosowana wykorzystywana jest od wieków w celu nadania potrawom słodkiego smaku. W przeciwieństwie do aspartamu, sukralozy i innych syntetycznych słodzików, stewia zawiera bioaktywne związki z grupy glikozydów (stewiozydy), które regulują gospodarkę insulinową i normalizują glikemię. Może to mieć szczególne znaczenie w wypadku osób odchudzających się i mających pewne problemy z podwyższonym poziomem cukru we krwi.
Reasumując: szukając bezkalorycznej alternatywy dla cukru warto sięgnąć po stewię, z której stosowaniem związane jest mniej kontrowersji niż ma to miejsce w przypadku aspartamu czy sacharynianów. Stewia na naszym rynku obecna jest od niedawna, nie jest reklamowana w telewizji, prasie ani radiu, stąd też wiele osób w ogóle nie zdaje sobie sprawy z jej istnienia czy dostępności. Myślę, że ze względu na ciekawe właściwości tego słodziku jego popularność będzie systematycznie rosnąć.