Pod tajemniczymi symbolami zaczynającymi się na literę „E” kryją się tzw. dodatki do żywności (food additives), czyli substancje, które samodzielnie nie są spożywane jako żywność i które mogą, ale nie muszą posiadać wartość odżywczą oraz których celowe zastosowanie w procesach: produkcji, przetwarzania, pakowania lub transportu spowoduje jasno określone i pożądane rezultaty w finalnym produkcie spożywczym lub w półproduktach służących do jego otrzymania. Dodaje się je tylko wtedy, gdy ich zastosowanie jest technologicznie niezbędne i – uwaga – nie stwarza zagrożenia dla zdrowia i życia człowieka.
Opisana powyżej definicja jest dość zawiła, jednak jasno z niej wynika, że dodatki do żywności są po prostu bezpieczne. Faktycznie, jeśli przyjrzeć się uważnie liście wszystkich „E” dodawanych do żywności ( liczącej sobie około 2000 pozycji), szybko okazałoby się, że jest tam wiele składników, które nie tylko trudno uznać za podejrzane, ale wręcz cenionych ze względu na walory prozdrowotne i naturalnie występujące w produktach żywnościowych takich jak warzywa, owoce czy ziołowe i korzenne przyprawy.
Przykładowo złowrogo wyglądające E300 to kwas askorbinowy, czyli zwykła witamina C, E440a to natomiast pektyna, czyli błonnik występujący owocach, E100 to z kolei kurkumina – barwnik pochodzenia naturalnego, występujący w kurkumie i zawierającej ją curry. Substancja ta okazuje się mieć działanie antyoksydacyjne, przeciwzapalne i przeciwnowotworowe. Lista przyjaznych „E”- dodatków jest o wiele dłuższa i obejmuje szereg związków, które oprócz tego że ich zastosowanie pożądane jest ze względów technologicznych, to dodatkowo wpływać mogą one pozytywnie na organizm. Nawet niektóre konserwanty takie jak E1105, to w istocie rzeczy składniki pochodzenia naturalnego, które trudno uznać za szkodliwe (lizozym występuje w jajach kurzych).
Oczywiście oprócz pewnej grupy przyjaznych nam dodatków do żywności istnieje także spora gama „E”, z których spożyciem warto uważać. Niektóre syntetyczne barwniki, konserwanty, aromaty. Przykładem jest E102, czyli barwnik – tartrazyna. Może ona szczególnie negatywnie działać na astmatyków oraz na małe dzieci i młodzież, zwłaszcza jeśli towarzyszy jej kwas benzoesowy (E210), czyli konserwant. Niektóre dodatki mogą też zubażać żywność w cenne składniki odżywcze, np. E220, czyli dwutlenek siarki, chroni co prawda witaminę przed utlenieniem, ale powoduje nasilone straty witaminy B2…
Podsumowanie
Przekonanie, iż dodatki do żywności („E”) stanowią bezpośrednie zagrożenie dla naszego zdrowia i życia jest nieuzasadnione. Warto wiedzieć, że pewna część substancji kryjących się pod tajemniczymi symbolami występuje również naturalnie w niektórych produktach żywnościowych i ich spożycie nie wiąże się z żadnym ryzykiem zdrowotnym. Istnieje jednak pewna grupa składników dodatkowych, których zdecydowanie warto unikać. Należy pamiętać, że najbardziej optymalnym rozwiązaniem jest wybieranie produktów dodatków do żywności pozbawionych, czyli - produktów jak najmniej technologicznie przetworzonych, takich jak świeże owoce, warzywa, mięso, jaja ryby, pełnoziarniste produkty zbożowe, dobry jakościowo nabiał, nierafinowane oleje roślinne. Wtedy mamy niemal 100% pewności, że problem - „E” - nie będzie nas dotyczył.