Analiza problemu
W dzisiejszych czasach mało kto regularnie spożywa posiłki wraz z całą rodziną, zazwyczaj rytuał ten sprowadza się do wspólnej konsumpcji niedzielnego obiadu, a w pozostałe dni tygodnia domownicy mijają się przy stole jedząc w samotności. Wyglądać więc by mogło na to, że przygotowanie posiłków skomponowanych z innych niż zwyczajowo używane w domu produkty nie powinno specjalnie przeszkadzać pozostałym domownikom. W praktyce bywa jednak inaczej. Realizacja założeń zaplanowanej diety może okazać się co najmniej kłopotliwa.
Zarówno względy organizacyjne jak i finansowe nie sprzyjają przygotowywaniu osobnych potraw dla jednej, „chcącej zdrowo się odżywiać” osoby, a już samo wyłamywanie się z domowych, ugruntowanych w czasie rytuałów może spotkać się z presją i krytyką. Zazwyczaj niekompatybilność kulinarnych upodobań najbliższych z założeniami sportowej diety najbardziej dokuczliwa okazuje się w przypadku obiadu, który jest najbardziej czasochłonnym posiłkiem i który przygotowywany jest jeden dla wszystkich domowników. Konsekwencją tego „konfliktu interesów” są niepotrzebne nieporozumienia i spięcia z najbliższymi oraz problemy z założeniami ustalonej pod cele i wymagania treningowe diety. Na szczęście istnieją skuteczne sposoby na to by z uciążliwym problemem sobie poradzić.
Rozwiązanie problemu
Należy zdać sobie sprawę z tego, że nie istnieje jedno, obiektywnie najlepsze rozwiązanie przedstawionego tutaj problemu. Nie oznacza to jednak, że sytuacja jest patowa, a jedynie – że trzeba wykazać się pewną kreatywnością, sprytem i skłonnością do kompromisów. Na wstępie warto spróbować pogodzić własną dietę z kuchennym repertuarem. Proponuję przy tym zrezygnować z przybierania postawy skrajnego radykała i odpuścić sobie postulaty typu „od dziś na obiad jemy tylko pierś z kurczaka z ryżem i brokułami i basta!”, bo po pierwsze żaden z domowników na takie rozwiązanie się nie zgodzi, po drugie nawet Tobie nie jest ono do szczęścia potrzebne, a po trzecie - dostaniesz łatkę sekciarza, którego nie da się traktować poważnie.
Pamiętaj, że kompromis oczywiście odnosi się do wzajemnych ustępstw, a jego wypracowywanie powinno być podparte rzeczową argumentacją, trafiającą do systemu wartości adwersarzy. Z jednej strony wiec warto spróbować uzasadnić swoje priorytety wskazując na racjonalne powody zmiany dotychczasowych nawyków żywieniowych, z drugich natomiast wskazać na chęć zadbania o kondycję fizyczną i zdrowotną pozostałych domowników. Wprowadzeniu kompromisowych zmian w menu musi służyć wspólny interes, którego istotę rozumieją pozostali domownicy. Tylko w takim wypadku możliwe będzie wspólne wypracowanie zadowalającego wszystkich rozwiązania tej uciążliwej sytuacji.
W sidłach stereotypu
Z doświadczenia wiem, że wiele aktywnych fizycznie i chcących zdrowo się odżywiać osób podchodzi do kwestii diety w sposób stereotypowy, co w praktyce okazuje się z jednej strony nieproduktywne, a z drugiej - uciążliwe. W świecie fitness ugruntował się podział na „jedynie dopuszczalne zdrowe produkty żywnościowe” oraz „absolutnie niejadalne niezdrowe produkty żywnościowe”. I tak zgodnie z przyjętymi dogmatami, jedynie słusznym śniadaniem jest owsianka lub omlet przygotowany z płatków owsianych i białek jaj, jedynie słusznym obiadem gotowane lub ewentualnie grillowane mięso, z suchym ryżem i brokułami, a jedyną dopuszczalną kolacją – twaróg z oliwą, tuńczyk z wody lub porcja kazeinowej odżywki z dodatkiem (zdecydowanie przereklamowanego skądinąd) masła orzechowego.
W praktyce realizacja tych założeń raczej nie jest specjalnie sensowna. Pomijam już w tej chwili fakt, że raczej nie da się namówić rodziców, rodzeństwo lub współmałżonka na taki sposób odżywiania. Chodzi o to, że takie kompozycje kulinarne nie są w ogóle nikomu do szczęścia potrzebne. Tobie również. Jeśli wydaje Ci się, że samoumartwianie się paździerzowymi, pozbawionymi smaku posiłkami to jedyny sposób na wypracowanie estetycznej sylwetki, to wiedz, że to Twój, a nie pozostałych domowników sposób myślenia jest tutaj problemem.