W rzeczywistości jednak taka zamiana nie stanowi żadnej rewolucji. Margaryna niekoniecznie musi być rozwiązaniem lepszym niż masło, chleb razowy ideałem także nie jest (choćby ze względu na sporą zawartość substancji antyodżywczych), a dżem typu „light” nie tylko nie jest sprzymierzeńcem – ale wręcz wrogiem Twojej sylwetki. W praktyce bowiem – choć zawartość cukrów jest w nim obniżona – to słodzony jest on fruktozą, która niestety więcej ma wad niż zalet.
Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że fruktoza jest cukrem idealnym: jak sama nazwa wskazuje występuje przecież w owocach (tzw. cukier owocowy), powszechnie uznawanych za zdrowe, ma niski indeks glikemiczny oraz jest słodsza niż glukoza czy sacharoza, przez co możemy użyć jej mniej by uzyskać pożądany smak. Sytuacja zmienia się, gdy przyjrzymy się temu, w jaki sposób metabolizowana jest ona w naszym organizmie.
W przeciwieństwie do glukozy, która wychwytywana jest przez rozmaite tkanki i narządy (w tym niezwykle zachłanną tkankę mięśniową), fruktozę „pomieścić” może tylko wątroba. Narząd ten ma oczywiście ograniczone możliwości magazynowe, więc nadmiar tego cukru musi gdzieś upchać. Specyficzny metabolizm fruktozy (która omija jeden z ważnych etapów procesu zwanego glikolizą), umożliwia nieograniczoną jej przemianę do kwasów tłuszczowych.
Tak więc spożywanie dużych dawek fruktozy sprzyja produkcji tłuszczu w organizmie, co w dalszym etapie przyczynia się do zaburzeń profilu lipidowego krwi. Dodatkowo fruktoza zaburzać może działanie insuliny oraz zmniejszać aktywność tlenku azotu. Wszystko to sprawia, że jest raczej wrogiem naszego zdrowia i smukłej sylwetki niż ich sprzymierzeńcem.
Pewnie, że łyżeczka dżemu dostarcza niewielkich ilości tego cukru i sama w sobie nie stanowi żadnego „zagrożenia”. Pokarmy, które spożywamy są jednak przesycone tym cukrem. Przypominam, że fruktoza wchodzi w skład sacharozy – czyli cukru stołowego, a także popularnych syropów używanych do słodzenia napojów. Powinniśmy raczej starać się jej unikać niż włączać do diety kolejne jej źródła. Tymczasem w praktyce wielu osobom wydaje się, że jak coś jest „fit”, „light” czy „active”, to można się tym zajadać bez ograniczeń. Niestety – nic bardziej mylnego…