„Zdrowy” styl życia może obniżać libido?
Jakiś czas temu w literaturze naukowej został przedstawiony dosyć ciekawy opis przypadku – 20-letni mężczyzna, trenujący amatorsko boks zgłosił się do kliniki endokrynologicznej z następującymi objawami – obniżenie libido, dysfunkcja erekcji i brak możliwości ejakulacji [1]. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że główny bohater tej historii przestrzegał wielu zaleceń powszechnie uznawanych za prozdrowotne. Nie palił i nie pił alkoholu. Regularnie ćwiczył, a długość jego treningów była bliska 3 godzin. Nie stosował żadnych niedozwolonych substancji. Jego dieta była oparta na rybach, mleku, jajach, chlebie i owocach. Unikał mięsa i tłuszczów. Dodatkowo codziennie spożywał 500 g marchwi, 500 g brokułów, a także duże ilości sałaty, pomidorów, kapusty i czosnku. Co więcej przed pojawieniem się problemów wykazywał bardzo duże zainteresowanie kontaktami z płcią przeciwną.
Charakterystycznym objawem jaki u niego odnotowano był żółty kolor dłoni i stóp oraz intensywny „rybi” zapach skóry. Dodatkowo raportował, że jego siła mięśniowa i zdolność do wykonywania intensywnych treningów uległa znacznemu obniżeniu, co zmusiło go do wycofania się z amatorskiego turnieju bokserskiego. Przeprowadzone badania potwierdziły u niego szereg nieprawidłowości hormonalnych (m.in. znaczne obniżenie poziomu testosteronu, FSH i LH). Jednocześnie odnotowano u niego dosyć wysoki poziom beta-karotenu we krwi (górny zakres normy), ale normalny poziom witaminy A.
Lepsze wrogiem dobrego
W wyżej omówionej publikacji zabrakło szczegółowych informacji odnośnie spożycia kalorii i makroskładników oraz treningów jakie wykonywał badany mężczyzna. Jednakże pewne informacje możemy skonfrontować z wynikami badań odnośnie wpływu żywienia i wysiłku fizycznego na libido.
Znaczna restrykcja kalorii może przyczyniać się do zmniejszenia poziomu testosteronu, obniżenia libido, dysfunkcji erekcji i pogorszenia nastroju, szczególnie u osób zaangażowanych w intensywne treningi, utrzymujących niski poziom tkanki tłuszczowej lub poświęcających zbyt mało czasu na sen [2, 3, 4]. Poziom libido zdaje się być wyraźnie powiązany ze zmianami w stężeniach hormonów informujących mózg o ilości energii dostarczanej i magazynowanej w postaci tkanki tłuszczowej, objętości i intensywności treningów, a także ilości czasu poświęcanego na sen - leptyna i grelina [5, 6]. Z ewolucyjnego punktu widzenia wydaje się to logiczne. Aktywność seksualna i ciąża wiążą się ze znacznymi wydatkami energetycznymi, a przez co mogą zmniejszać szansę przeżycia przy ograniczonej dostępności pożywienia.
W przypadku badanego mężczyzny możemy jedynie przypuszczać, że podaż energii nie była adekwatna do potrzeb, ze względu na niezwykle wysoką objętość treningów i unikanie spożycia tłuszczu. Nie posiadamy również informacji odnośnie poziomu tkanki tłuszczowej oraz informacji, czy utrzymywany przez niego poziom tkanki tłuszczowej był poniżej indywidualnego set-pointu, co wydaje się kluczowe dla omawianego problemu.
W słynnym eksperymencie z Minnesoty zmniejszenie kaloryczności diety o około 50% zapotrzebowania energetycznego przy znacznym obniżeniu poziomu tkanki tłuszczowej (do 4,5% w końcowej fazie restrykcji dietetycznych) sprawiło, że badani mężczyźni oglądając filmy byli bardziej zainteresowani scenami konsumpcji niż scenami miłosnymi [7].
- Harold Blickenstaff:
„… food became the one central and only thing really in one’s life. And life is pretty dull if that’s the only thing. I mean, if you went to a movie, you weren’t particularly interested in the love scenes, but you noticed every time they ate and what they ate.” - Max Kampelman:
„I can tell you, the sex drive disappeared. There was none.”
Jednakże warto zaznaczyć, że w przypadku nadwagi lub otyłości zmniejszenie masy ciała i obwodu w pasie w efekcie zmian w sposobie żywienia lub wprowadzenia regularnej aktywności fizycznej według przeprowadzonych badań przyczynia się do zwiększenia poziomu libido [8, 9].
Wśród makroskładników pokarmowych tłuszcze zdają się wykazywać najsilniejszy wpływ na stężenie testosteronu. W kilku badaniach wykazano, że stosowanie diet, w których tłuszcz stanowił jedynie około 20% energii dostarczanej może wiązać się z obniżeniem stężenia testosteronu [10, 11, 12]. Nie należy jednak wyciągać wniosku, że im większe spożycie tłuszczu w diecie tym wyższe stężenie testosteronu. W jednym z badań jednorazowe spożycia ekstremalnie wysokotłuszczowego posiłku (1,300 kcal, 86% energii z tłuszczu) przyczyniło się do znacznego zmniejszenia poziomu całkowitego i wolnego testosteronu w okresie do 8 godzin po spożyciu posiłku [13].
Dominuje przekonanie, że nasycone kwasy tłuszczowe w największym stopniu zwiększają stężenie testosteronu. Jednakże w często cytowanym badaniu Volek i wsp., 1997, korelacja między spożyciem jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, a stężeniem testosteronu przed wysiłkiem o charakterze siłowym u badanych mężczyzn była nawet nieznacznie silniejsza niż dla nasyconych kwasów tłuszczowych [12]. Na tej podstawie można przypuszczać, że jednonienasycone kwasy tłuszczowe mogą wykazywać równie silny wpływ na zwiększanie poziomu testosteronu jak kwasy tłuszczowe nasycone. W badaniu Volek i wsp., 1997 odnotowano również ujemną korelację między spożyciem białka, a stężeniem testosteronu przed wysiłkiem oraz ujemne korelacje dla proporcji nasyconych kwasów tłuszczowych do wielonienasyconych i białek do węglowodanów. Innymi słowy wysokie spożycie białek i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych przy niskim spożyciu tłuszczu ogółem i węglowodanów może wiązać się z obniżeniem poziomu testosteronu.
Podkreślę, że wyciąganie wniosków odnośnie libido jedynie na podstawie zmian w stężeniach testosteronu w wielu przypadkach może prowadzić do błędnych wniosków. Szereg składników używanych niekiedy w popularnych boosterach testosteronu może przyczyniać się do znacznego zwiększenia poziomu libido, ale niekoniecznie do znacznego wzrost poziomu testosteronu oraz masy i siły mięśniowej [14, 15].
Obecnie stosunkowo mało wiadomo na temat wpływu nadmiernego spożycia karotenów na ewentualne ryzyko hipogondyzmu wtórnego i obniżenie libido. Przypadki hiperkarotenemii odnotowywano między innymi u pacjentów z cukrzycą, anoreksją i podwzgórzowym brakiem miesiączki [16, 17]. Jednocześnie w literaturze naukowej można spotkać się z terminem: „golden ovaries” odnoszącym się do ostatniej z wymienionych grup [18]. W tej sytuacji wysoki poziom karotenów we krwi może wiązać się z obniżeniem stężeń hormonów tarczycy niezbędnych do prawidłowej konwersji beta-karotenu do witaminy A. Nie jest jednak jasne, czy hiperkarotenemia u pacjentek z podwzgórzowym brakiem miesiączki jest jedynie czynnikiem towarzyszącym, czy może również bezpośrednio przyczyniać się do zaburzeń cyklu miesięcznego.
Wprowadzenie bardziej racjonalnego sposób żywienia u badanego mężczyzny doprowadziło do przywrócenia prawidłowego wydzielania androgenów dopiero po 9-12 miesiącach (żółty kolor dłoni i stóp oraz intensywny „rybi” zapach udało się zlikwidować po 9-10 tygodniach przestrzegania racjonalnego sposobu żywienia). Jednocześnie badany mężczyzna przestrzegał swojej nietypowej diety przez ponad rok zanim uwidoczniły się u niego problemy. Często nawet najbardziej ekstremalne rozwiązania dietetyczne przyczyniają się do negatywnych efektów zdrowotnych dopiero po dłuższym okresie przestrzegania. Natomiast w pierwszych tygodniach zazwyczaj ich wpływ oceniany jest wyjątkowo pozytywnie, wręcz euforycznie. Warto mieć na uwadze, że to pierwsze wrażenie bywa złudne.
Podsumowanie
Kwestia wpływu karotenów na układ rozrodczy i poziom libido wymaga dalszych badań. Niemniej jednak spożycie kilku kilogramów warzyw bogatych w karoteny każdego dnia przy minimalnym urozmaiceniu niekoniecznie należy kojarzyć ze zdrowym stylem życia. Poza spożyciem energii oraz proporcjami makroskładników i kwasów tłuszczowych duży wpływ na poziom libido mogą wykazywać niektóre mikroskładniki (przede wszystkim selen i cynk) oraz szereg adaptogenów (m.in. maca i miłorząb japoński), ale to już być może temat na inny artykuł.