Konsument świadomy
Nie ulega wątpliwości, że to co jemy wpływa na to jak wyglądamy, jak się czujemy i jak zdrowi jesteśmy. Świadomość dotycząca tej zależności jest coraz bardziej powszechna i – patrząc na konsekwencje zaniedbań żywieniowych – nierzadko rodzi się w bolesnym doświadczeniu. Nic więc dziwnego, że zaczęliśmy przykładać większą uwagę do tego co spożywamy na co dzień, coraz chętniej kupujemy produkty „bio”, „light” i „eko”. Zwracamy uwagę na dopiski takie jak „zawiera witaminy” czy „wyprodukowano z pełnego ziarna”. Problem polega jednak na tym, że w swoich lustracyjnych zachowaniach ciągle jesteśmy zbyt mało wnikliwi, przez co łatwo dajemy się nabrać na triki specjalistów od marketingu. W efekcie kupujemy nisko jakościowe produkty, wierząc w ich odżywcze walory i prozdrowotne właściwości.
Cukierki z witaminami, batoniki z błonnikiem
Koncepcja „uzdrawiania” śmieciowych produktów nie jest nowym pomysłem. Wszyscy zapewne pamiętamy reklamę telewizyjną witaminizowanych cukierków dla dzieci. Dodatek witamin miał za zadanie przekonać rodziców do tego, że częstując swoje pociechy tego typu słodyczami nie tylko nie wyrządzają im krzywdy, ale wręcz wspierają ich zdrowie. O tym jednak, że owe landrynki składały się głównie z cukru stołowego mało kto pamięta. Dzisiaj podobnych produktów jest znacznie więcej. Przykładowo błonnikowe batoniki (nafaszerowane nierzadko utwardzonymi tłuszczami) uchodzą powszechnie za zdrowe i wartościowe przekąski, podobnie też wodne roztwory syropu glukozowo-fruktozowego z dodatkiem witaminy C i magnezu postrzegane są jako sposób na wzmocnienie organizmu. To samo dotyczy przesłodzonych jogurtów smakowych „z wapniem” , wynalazków typu granola, produktów light i wielu, wielu innych.
Żyjąc w świecie fantazji
Zanim obrazimy się na producentów żywności i zaczniemy przeklinać specjalistów od reklamy, musimy najpierw uświadomić sobie, że w ten sposób nic nie zdziałamy. Sami jesteśmy bowiem sobie winni, przykładając zbyt małą uwagę do tego czym naprawdę jest „zdrowe odżywianie”. Przez naiwność i powierzchowność ulegliśmy złudzeniu, że dodatek witamin czy błonnika do nafaszerowanych cukrem i izomerami trans ciastek, batoników, cukierków i innych śmieciowych produktów uczyni z nich wartościowe i zdrowe przekąski. Nic bardziej błędnego. Prawda jest taka, że wkruszenie tabletki multiwitaminy do cukierniczki nie sprawi nagle, że jej zawartość będzie można bezkarnie jeść łyżeczką. Gdzieś w głębi doskonale o tym wiemy, ale nie dopuszczamy tej myśli do głosu, chcemy wierzyć, że jest inaczej, bo po prostu szukamy wymówki dla naszych słabości.