Gdy trenujemy niemal codziennie, to praca z dużymi obciążeniami i za każdym razem do granic możliwości może być bardzo obciążająca. Postępujące zmęczenie, coraz mniejszy progres, mogą wpłynąć na niechęć do treningów. Takie wypalenie nie przyniesie niczego dobrego, a już z pewnością możemy zapomnieć o efektach.
Co zatem zrobić z tym fantem? Dodać trening z małym obciążeniem? Jednak pojawia się pytanie, czy to w ogóle ma sens i czy da jakiekolwiek efekty...
Zalety treningu z małymi ciężarami
Choć podnoszenie małych obciążeń nie daje tak silnych bodźców mięśniom, nie powoduje silnego stresu, by móc je rozbudowywać, to nie oznacza to, że taki trening jest bezwartościowy i nie przynosi żadnych korzyści.
Kiedy pracujesz na małych obciążeniach, możesz wykonać więcej powtórzeń, możesz je robić dynamiczniej, czyli czerpać nieco korzyści płynących z treningu wytrzymałościowego. Jeżeli minimalizujesz przerwy między ćwiczeniami, zaobserwujesz wzrost tętna, a więc wykonasz trening sercowo-naczyniowy, a także spalisz więcej kalorii.
Inną zaletą treningu z małymi obciążeniami jest możliwość skoncentrowania się na przebiegu ruchu, na jego technice. Pracując na dużych obciążeniach nie jesteś zwolniony z pilnowania techniki, ale często walcząc o jeszcze jedno powtórzenie, naginasz technikę dla osiągnięcia wyniku. A konsekwencje mogą być różne. Istnieje wiele ćwiczeń, gdzie praca z dużym obciążeniem jest, można by powiedzieć, wygodniejsza, daje większą pewność ruchu i wręcz wymusza prawidłową technikę, ale czym innym jest praca z obciążeniem sama w sobie, a czym innym walka o jeszcze jedno powtórzenie. Wykonanie raz na jakiś czas treningu z małymi ciężarami na pewno nie zaszkodzi, a pomoże dopracować ruchy, co z pewnością zapunktuje w kolejnych treningach, również w tych z ciężarami.
Lżejsze treningi to też pewnego rodzaju forma odpoczynku, zarówno fizyczna, jak i psychiczna. Taki "odpoczynek" może wpłynąć na większą motywację do kolejnych wyzwań. Może się okazać, że dzięki niemu będzie większy progres.