Ujemna kaloria – co to takiego?
Termin „ujemna kaloria” nie jest terminem fachowym, a obiegowym, stworzonym na potrzeby obrazowego przedstawienia pewnej teorii mówiącej, iż istnieją produkty żywnościowy których realna kaloryczność jest mniejsza niż „zero”. Samo założenie brzmi trochę kuriozalnie, ale gdy się nad nim głębiej zastanowimy to może okazać się całkiem wiarygodne.
Niezaprzeczalnym faktem jest, że istnieją pokarmy których wartość energetyczna jest na tyle niska, że w zasadzie można ją pominąć przy dokonywaniu obliczeń dziennej podaży energii. Są to głównie warzywa zielone, zwłaszcza takie jak różne rodzaje sałaty, szpinak, a także cukinia i ogórek. Co więcej, za niepodważalny fakt uznać należy, że procesy trawienia pokarmu, a następnie wchłaniania oraz metabolizmu poszczególnych składników żywnościowych wiążą się z pewnym wydatkiem energetycznym. W naukach o żywieniu zjawisko to nazywa się termogenezą poposiłkową lub też swoiście dynamicznym działaniem pokarmu. Zestawienie ze sobą tych dwóch informacji może skłaniać do wniosku, iż teoria „ujemnej kalorii” ma pewne uzasadnienie. Kiedy jednak głębiej się nad nią zastanowimy, to zrozumiemy, że jest to teoria ezoteryczna, a nie naukowa.
Trochę „science” i dużo „fiction”
O tym, iż teoria „ujemnej kalorii” jest wiarygodna jedynie z pozoru przekonamy się już gdy weźmiemy pod uwagę, iż zgodnie z dostępną literaturą fachową efekt termiczny pożywienia stanowi od 5 do 30% energii dostarczonej netto, przy czym górny zakres tych wartości zarezerwowany jest dla produktów wysokobiałkowych. Nie ma żadnych dowodów na to, iż istnieją pokarmy, które powodują, że wydatek energetyczny związany z ich trawieniem oraz wchłanianiem i metabolizowaniem zwartych w nich składnikach przewyższał ilość dostarczonej przez nie energii. Ktoś tak sobie beztrosko uznał, ale nigdy tego nie udowodnił. Warto też dla zobrazowania istoty tego zagadnienia popuścić trochę wodze fantazji i zastanowić się co by było, gdyby np. warzywa zielone były źródłem ujemnych kalorii. Jak te biedne, roślinożerne stworzonka, które większość dnia spędzają na skubaniu ujemno-kalorycznej trawki byłyby w stanie w ogóle przeżyć. Oczywiście jest to uproszczenie, ale daje do myślenia…